Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Mówi Giganna

Zadziwia mnie to, jak moje dwie córki, z tych samych genów, w tym samym domu, rozwijają się odmiennymi ścieżkami i na swoje własne sposoby. Dotyczy to także języka. Malutka Dziobalinda, kiedy chciała, żeby jej coś podać, wyciągała po to rączkę i mówiła "daje!". W tej samej sytuacji Giganna wyciąga rączkę i mówi "to!". Dziś podsumowałam sobie zestaw wyrazów, jakie wykształciła do tej pory Giganna. I przypomniał mi się wpis, który dawno dawno temu zrobiłam o Dziobalindzie . Robię więc dziś kolejny konkurs bez nagród. Jak powiedziała kiedyś Ania Skowronek, w końcu coś musi stać się tradycją! Proszę, kto zgadnie, co to jest: koko (trzy! możliwości) kapa (dwie możliwości) banka tenka apa kem Giganna mówi oczywiście mama, tata, tak, nie, miś, pić, tam, nie ma, boję, pasta i parę innych. No ale z tego konkursu nie zrobię, nie ma tak łatwo ;) Mam nadzieję, że u Was leniwa i miła sobota jest w toku :)

O co mi chodzi...

Obraz
Znalazłam w sieci. Groby żony katoliczki i jej męża protestanta, Holandia 1888 r.

Silva rerum

W pracy spory projekt oddałam w terminie, kosztem wzmożonego wysiłku i napięcia nerwowego, toteż przez ostatnie kilka dni odpoczywałam sobie na urlopie. Z Giganną chorą na zapalenie oskrzeli odpoczywałam. To się nazywa medialnie „aktywny wypoczynek”. No ale. Odpczywać odpoczywałam, jakby nie patrzeć, bo pozwoliłam sobie odciąć dopływ prądu do mózgu. W dzień kotłowałam się z Giganną czytając w kółko książeczki „A dlaczego?” i „Jest tam kto?” . Wieczorami zaś zalegałam obok Małżonka na leżance i oglądaliśmy po raz setny Friendsów.  Skutek tego jest taki, że mózg wypłynął mi słodkimi, różowymi kaskadami poprzez uszy, i przesączył się przez szpary w wielkiej płycie do sąsiadów na dole. Boję się do nich zejść i zapytać, czy mogą mi go oddać, bo moje dzieci wrzeszczom, tupiom, chodzom i rzucajom klocki na podłogę, więc sąsiedzi nas nie darzą szczególnie ciepłym sentymentem. Tak więc znalazłam się teraz w sytuacji, w ktorej nie posiadam mózgu, a co za tym idzie, nie posiadam też opinii na ża

Guilty pleasures - odsłona

Już się kiedyś przyznawałam, że mam wieeeeelką słabość do polskiego rapu, prawda?  No to właśnie.

Dziobalinda widzi

Wybraliśmy się we czwórkę na spacer po Starym Mieście. Zaczęliśmy od Krakowskiego Przedmieścia, a skończyliśmy - jak to często robimy - na Placu Krasińskich. Tym razem Dziobalinda, po raz pierwszy, poprosiła, żeby podejść i obejrzeć z bliska pomnik Powstania Warszawskiego. Podeszłyśmy więc.  -          Co to za pomnik? - zapytała Dziobalinda.  -         To pomnik powstańców. Wiesz, kiedyś w naszym kraju była wojna... -          Wiem - przerwała mi Dziobalinda - i oni walczyli. O Polskę. I wygrali i Polska powstała.  -          Oni akurat przegrali. Ale potem wygraliśmy wojnę. Dziobalinda podeszła do jednego z kamiennych powstańców i wzięła jego dłoń w swoją. -           Biedni byli... - powiedziała smutno. -           Tak - odpowiedziałam - byli biedni.

Na nowy rok!

Znalazłam, zachwyciłam się i dzielę się z Wami. Wszystkiego dobrego w nowym roku, Kochani! :)