To bzzzzzz or not to bzzzzzz
Mam niechcicę. Niechcemisienic. Na drutach robię szalik, a Tamburynka do mnie dzwoni wieczorem i mówi: Dobranoc, babuniu. Dobranoc, Tamburynko, miła, młoda, ładna osobo, mówię ja. Pisać też mi się nie chce i tak sobie myślę, czy Synafię zachować, czy nie. Czy ją może zakopać, zakisić gdzieści, zawiesić. No ja lubię Synafię, siebie znaczy, to moje netowe wcielenie, co podobno jest bardziej stonowane i ułożone niż ja w rzeczywistym realnym realu. W tym szarym realu, gdzie wiosna idzie kulejąc, a mnie się nie chce, i tylko ten szalik, i chmury, i Kutza "Piąta strona na świata" nastraja do tego, by gębę zawrzeć raczej niźli roztworzyć. To co, pisać, nie pisać? Ma ktoś zdanie jakieś? Jeśli kto czyta i ma zdanie, to ja bardzo proszę o werbalne tegoż zdania wyrażenie. Zakisić Synafię, czy raczej przetrzepać wiosennie na balkonie i jechać dalej?