Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi...

Gdyż nawet chandrę należy przeżywać z kulturom i z klasom! Proszę słuchać i delektować się!

Równościowe przedszkole DIY

Głośno ostatnio było w internetach o „równościowych przedszkolach”.  Oczywiście, że bardzo chciałabym się w tym temacie jakoś oryginalnie wypowiedzieć - wiadomo, wyrazisty i soczysty pogląd zawsze jest w cenie! Niestetyż nie jestem w stanie wygenerować z siebie żadnego poglądu na ten temat, bo zwyczajnie jestem zbyt leniwa i nie chce mi się zapoznawać z liczącym sobie 62 strony  programem „równościowego przedszkola”, tak jak zrobiła to Chuda (chwała jej za to!). Przy okazji równościowej dyskusji przypomniały mi się za to moje wakacyjne spostrzeżenia, com je nawet miała spisać, ale - znowu - zbyt jestem leniwa i zapomniałam zwyczajnie. Ale co się odwlecze, to czasami uciecze, a czasami wróci, i tym razem wróciło. Spostrzeżenia mi się nasunęły po sytuacjach następujących. Sytuacja 1. Spacer po plaży. Dziobalinda biegnie w morskich falach, Giganna spoczywa w chuście na mej piersi. Od dźwigania Giganny zaczyna mi jednak strzykać tu i ówdzie oraz rozjeżdżać się to i owo, postanawi

Co mówi Lis?

Z serdeczną dedykacją dla Lisa :

Poranne awantury filozoficzne

Odbyłam dziś z rana interesującą konwersację. No dobrze, to akurat nie jest prawda. Odbyłam nieprzyjemną awanturę z epitetami, po której się zwyczajnie poryczałam w firmowej łazience. No ale, zdarza się i tak. Interesujące natomiast w tej awanturze było poruszone zagadnienie dobra i zła. Bo otóż. Mój Współrozmówca nie zgodził się ze mną w zasadniczej kwestii, mianowicie takiej, że coś może być dobre lub złe. Jego zdaniem nic nie jest dobre lub złe i nazwanie jakiegokolwiek czynu dobrym lub złym jest równoznaczne z wydawanie ocen w stosunku do osób czyn ten popełniających. Oczywiście za przykład posłużył nam tradycyjnie kazus zabicia kogoś w obronie koniecznej. Otóż zdaniem Współrozmówcy zabicie człowieka nie jest czynem złym samym w sobie, zależy bowiem od okoliczności. Jeśli zabijam kogoś w obronie własnej, to wtedy zabicie człowieka nie jest czynem złym. Moim zdaniem zaś zabicie człowieka jest czynem złym zawsze - bo w skutek zabicia zawsze ginie człowiek. Nawet jeśli zab

Ludzie!

Obraz
Jestem nieśmiałą ekstrawertyczką. Serio serio. Sprawiam podobno wrażenie ekstrawertyczki śmiałej, ale to taki pozór, który wcale nie jest tak trudno rozgryźć. Nieśmiała więc jestem, ale i ekstrawertyczna, zwłaszcza w tym sensie, że największą radość czerpię z ludzi wokół mnie. Lubię ich słuchać, lubię na nich patrzeć, lubię z nimi rozmawiać, uczyć się od nich i spędzać czas w ich towarzystwie. Lubię ludzi. I mam szczęście spotykać na swojej drodze ludzi naprawdę wspaniałych. Bo tak. Przyszłam do pracy wczoraj i zastałam na swoim biurku to: Był to prezent dla Dziobalindy zrobiony przez Izę. Tak po prostu, bez okazji. Ręcznie wykonana szkatułka na biżuterię (czytaj gumki, spinki i korale), z wkładem w środku! Szkatułka jest naprawdę śliczna, a żeby zobaczyć, jak powstawała i jak wygląda w środku, zajrzyjcie do Izy na stronę . Dziobalinda była zachwycona!  Ja też byłam zachwycona i to do tego stopnia, że przez moment nawet rozważałam, czy nie zachować jej dla siebie. No ale są

Fletus et stridor dentium

Właśnie zakończyłam urlop na adaptację żłobkową. Urlop, ale nie samą adaptację. Adaptacja będzie trwać jeszcze długo, obawiam się. Póki co bowiem Gigannie żłobek podobał się bardzo, dopóki była w nim mama. Ale pozostawiona testowo na 45 minut bez mamy - Giganna popadła w rozpacz. Po rzeczonych 45 minutach odebrałam małą, czerwoną jak burak, zapłakaną dziewczynkę. I nie będę udawać, że byłam twarda, bo nie byłam.  I nic a nic mnie nie uspokoił fakt, że połowa grupy żłobkowej płakała tak samo. I że panie mówią, że to zupełnie naturalna i normalna dla malucha reakcja. Połamałam się na drobne kawałki w środku. I udałam się z Giganną, która w matczynych objęciach doszła do siebie od razu, do najbliższej piekarni, iżby sobie nakupić bułów i napchać się nimi po brzegi. Bo jak jestem niespokojna, to jem buły. Tak jakby schodziło ze mnie powietrze i jakbym musiała wypchać się czymś od środka, żeby zachować w miarę stabilną postawę ciała. Tymczasem jednak jutro ja idę do pracy, a Giganna do żł

Kołowrotek

Ponieważ jestem teraz na urlopie żłobkowym, czytajcie: chodzę do żłobka z Giganną na tzw. dni adaptacyjne, znajduję sie obecnie w amoku i w szoku i nic napisać nie jestem w stanie. W każdym razie nic, co miałoby ręce i nogi. Chwilowo znalazłam dla Was zastępstwo i to o ileż zacniejsze ode mnie! Proszę - oto Phoenix do oglądania! (A ja się wkrótce pozbieram i jakoś to wszystko, ten kołowrót, szok i amok - opiszę.)