I co pan na to doktorze Freud?
Nie jest dobrze.
Koszmar senny mnie dziś dopadł w nocy. Śniło mi się, że mieszkam na bagnach, gdzie ludzie jedzą chleb z robakami. No ok, każdemu się może przyśnić. Ale ja na tych bagnach mieszkałam z Agnieszką Drotkiewicz. I wespół z nią wspominałam, ze jednocześnie uczęszczałyśmy na ten sam lektorat z francuskiego (co w rzeczywistości miało miejsce)i że ona wówczas nie rozdawała autografów (nad czym do tej pory ubolewam i z tego powodu musiałam rozpocząć terapię). Ale dobra - niech będzie i Drotkiewicz Agnieszka. Ale! Na samym końcu pojawił się Szef mej fabryki, przebrany za motylka (kto wie, ten wie, a kto nie wie,niech wie,że Szef ma 2 metry wzrostu, 100 kilo żywej wagi i śliczną twarz niemowlęcia)- i w tym motylim przebraniu udawał kogucika ku uciesze zebranej gawiedzi!
Omatkoprzenajświętsza!
A kiedyś miałam takie piękne sny o tym, jak pan Torebka Herbaty ratował z topieli Panią Torebkę Herbaty. Moja siostra nawet na ten sen wygrała jakiegoś Prachetta. A teraz Motylem-byłem-podwyżki-ci-nie-dam-Szef.
Urlop ja chcę. Urlop koniecznie.
Tymczasem zostaje mi wspomnienie Drotkiewicz Agnieszki:
Koszmar senny mnie dziś dopadł w nocy. Śniło mi się, że mieszkam na bagnach, gdzie ludzie jedzą chleb z robakami. No ok, każdemu się może przyśnić. Ale ja na tych bagnach mieszkałam z Agnieszką Drotkiewicz. I wespół z nią wspominałam, ze jednocześnie uczęszczałyśmy na ten sam lektorat z francuskiego (co w rzeczywistości miało miejsce)i że ona wówczas nie rozdawała autografów (nad czym do tej pory ubolewam i z tego powodu musiałam rozpocząć terapię). Ale dobra - niech będzie i Drotkiewicz Agnieszka. Ale! Na samym końcu pojawił się Szef mej fabryki, przebrany za motylka (kto wie, ten wie, a kto nie wie,niech wie,że Szef ma 2 metry wzrostu, 100 kilo żywej wagi i śliczną twarz niemowlęcia)- i w tym motylim przebraniu udawał kogucika ku uciesze zebranej gawiedzi!
Omatkoprzenajświętsza!
A kiedyś miałam takie piękne sny o tym, jak pan Torebka Herbaty ratował z topieli Panią Torebkę Herbaty. Moja siostra nawet na ten sen wygrała jakiegoś Prachetta. A teraz Motylem-byłem-podwyżki-ci-nie-dam-Szef.
Urlop ja chcę. Urlop koniecznie.
Tymczasem zostaje mi wspomnienie Drotkiewicz Agnieszki:
"Tymczasem zostaje mi wspomnienie Drotkiewicz Agnieszki"
OdpowiedzUsuńi ciacha... tzn. tego na obrazku, nie szefa (choć się rymuje) ;P
Ja się zastanawiam, czy na górze tego ciastka to ketchup jest?
OdpowiedzUsuńmyślę, że truskawki i galaretka :)
OdpowiedzUsuńale Joey by na pewno zjadł z ketchupem, o ile byłby to dobry ketchup :D
Mi dobrze w pamięć zapadł pasjonujący felieton koleżanki A.D., w którym było dość namiętnie o ketchupie. Więc może jej ta namiętność została.
OdpowiedzUsuńJa też bm chyba zjadła z dobrym ketchupem, why not? ;)
Zbesztana -i wywołana do tablicy odzywam się.
OdpowiedzUsuńA bieganie po bagnach to mi się kojarzy z taką jedną Panią Nauczycielką...
P.S. Szef ciacho?! Kaman...
Szef nie ciacho, klops już raczej, jesli chodzi o jedzenie.
OdpowiedzUsuńAle rymuje się "z ciachem", więc nie chciałam, żeby ktokolwiek pomyślał, że go miałam na myśli.