Człowiek człowiekowi osłem
Zapowiadałam kiedyś, że będę olewać? Słuchajcie zatem opowieści o sukcesie – olewam! Olewam ostatnio z coraz większą wprawą. Olewam, jak jeszcze nigdy dotąd, i co więcej – bardzo to jest przyjemne! Olewajmy więcej, drodzy rodacy! Dealerów, maklerów, warty honorowe!
Olewajmy zwłaszcza walki za fajność naszą i waszą. Odepnijmy się od (r)życ(i) naszych sąsiadów, a jak już musimy się do jakichś przyczepiać, to do własnych się przyczepmy. Czego zwłaszcza sobie samej dzisiaj życzę.
***
11. Niedziela po Trójcy
"Rzekł też i do takich, którzy ufali sami w sobie, mając się za sprawiedliwych, a innymi gardzili, to podobieństwo: Dwóch ludzi wstąpiło do kościoła, aby się modlili, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stojąc, tak się sam w sercu modlił: «Boże! dziękuję Tobie, żem nie jest jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, jako i ten celnik. Poszczę dwakroć w tygodniu, dawam dziesięciny ze wszystkiego, co mam». A celnik stojąc z daleka, nie śmiał ani podnieść oczu w niebo, ale bił się w piersi swoje, mówiąc: «Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu». Powiadam wam: ten zstąpił usprawiedliwionym do domu swego, nie tamten. Albowiem ktokolwiek się podwyższa, będzie uniżon, a kto się uniża, będzie podwyższony" (Łk. 18, 9-14).
***
Uniżyć się. Odczepić się od sąsiada, jasne, ale czemu się uniżyć? Stałam dziś w kościele i patrzyłam na ludzi wokół - i uderzyło mnie nagle to „uniżyć”. Uniżyć czyli otworzyć się i zaryzykować bycie ocenionym i odrzuconym. Uniżyć się czyli zejść z piedestału, na którym mi śpiewa mój Jarząbek, i stanąć na ziemi – tam gdzie wszyscy realnie stoimy. Stanąć w prawdzie o sobie – że jestem nikim więcej i nikim mniej niż ci ludzie obok mnie. Przyjąć to na klatę, bez zbędnych emocji, to znaczy dać sobie i innym prawdziwą wolność. Bo jak pisał de Mello „Ty jesteś osłem i ja jestem osłem”. O ileż łatwiej patrzeć na różne ludzkie słabości, gdy wiem, że sama jestem tych słabości pełna.
Co za ulga wiedzieć, że jest się osłem. Można się wtedy przestać sobą samym tak bardzo przejmować. Można przestać rwać włosy z głowy w histerii, że „mój pogląd jest przecież spójny i mądry, a oni nie umią, nie rozumią!”. Można przyjąć na spokojnie to, że mnie ktoś nazwał bezduszną jędzą. Można nawet nie podniecać się nazbyt tym, czy jestem wystarczająco fajna. Można sobie usiąść i zapodać mantrę Kocicy, ochłonąć, spojrzeć na tego kogoś z drugiej strony i powiedzieć „On też tak ma”. I wtedy dopiero - gdy się siebie i innych widzi bez zbędnego balastu ambicji i oczekiwań - można z trudem bo z trudem, ale jednak kochać bliźniego jak siebie samego. I starać się robić co trzeba.
Ostatecznie ja wierzę, że w oczach Boga wszyscy jesteśmy „to samo”. Wszyscyśmy są osły, ale jakoś tak jest, że On tym osłom – w jednym owies, w drugim siano. I czeka, aż w końcu uniżymy się – spojrzymy przed siebie, zamiast w chmury - by się po ten owies i to siano schylić. Najeść się w końcu po ludzku. To jest ogromna ulga móc się w końcu po ludzku najeść.
***
A teraz coś z zupełnie innej beczki.
Olewajmy zwłaszcza walki za fajność naszą i waszą. Odepnijmy się od (r)życ(i) naszych sąsiadów, a jak już musimy się do jakichś przyczepiać, to do własnych się przyczepmy. Czego zwłaszcza sobie samej dzisiaj życzę.
***
11. Niedziela po Trójcy
"Rzekł też i do takich, którzy ufali sami w sobie, mając się za sprawiedliwych, a innymi gardzili, to podobieństwo: Dwóch ludzi wstąpiło do kościoła, aby się modlili, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stojąc, tak się sam w sercu modlił: «Boże! dziękuję Tobie, żem nie jest jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, jako i ten celnik. Poszczę dwakroć w tygodniu, dawam dziesięciny ze wszystkiego, co mam». A celnik stojąc z daleka, nie śmiał ani podnieść oczu w niebo, ale bił się w piersi swoje, mówiąc: «Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu». Powiadam wam: ten zstąpił usprawiedliwionym do domu swego, nie tamten. Albowiem ktokolwiek się podwyższa, będzie uniżon, a kto się uniża, będzie podwyższony" (Łk. 18, 9-14).
***
Uniżyć się. Odczepić się od sąsiada, jasne, ale czemu się uniżyć? Stałam dziś w kościele i patrzyłam na ludzi wokół - i uderzyło mnie nagle to „uniżyć”. Uniżyć czyli otworzyć się i zaryzykować bycie ocenionym i odrzuconym. Uniżyć się czyli zejść z piedestału, na którym mi śpiewa mój Jarząbek, i stanąć na ziemi – tam gdzie wszyscy realnie stoimy. Stanąć w prawdzie o sobie – że jestem nikim więcej i nikim mniej niż ci ludzie obok mnie. Przyjąć to na klatę, bez zbędnych emocji, to znaczy dać sobie i innym prawdziwą wolność. Bo jak pisał de Mello „Ty jesteś osłem i ja jestem osłem”. O ileż łatwiej patrzeć na różne ludzkie słabości, gdy wiem, że sama jestem tych słabości pełna.
Co za ulga wiedzieć, że jest się osłem. Można się wtedy przestać sobą samym tak bardzo przejmować. Można przestać rwać włosy z głowy w histerii, że „mój pogląd jest przecież spójny i mądry, a oni nie umią, nie rozumią!”. Można przyjąć na spokojnie to, że mnie ktoś nazwał bezduszną jędzą. Można nawet nie podniecać się nazbyt tym, czy jestem wystarczająco fajna. Można sobie usiąść i zapodać mantrę Kocicy, ochłonąć, spojrzeć na tego kogoś z drugiej strony i powiedzieć „On też tak ma”. I wtedy dopiero - gdy się siebie i innych widzi bez zbędnego balastu ambicji i oczekiwań - można z trudem bo z trudem, ale jednak kochać bliźniego jak siebie samego. I starać się robić co trzeba.
Ostatecznie ja wierzę, że w oczach Boga wszyscy jesteśmy „to samo”. Wszyscyśmy są osły, ale jakoś tak jest, że On tym osłom – w jednym owies, w drugim siano. I czeka, aż w końcu uniżymy się – spojrzymy przed siebie, zamiast w chmury - by się po ten owies i to siano schylić. Najeść się w końcu po ludzku. To jest ogromna ulga móc się w końcu po ludzku najeść.
***
A teraz coś z zupełnie innej beczki.
Synafio, Ty ośle, kocham Cię.
OdpowiedzUsuńLuca -> :*
OdpowiedzUsuń(po czym zastrzygła uchem i jęła na powrót przeżuwać siano) ;)
OdpowiedzUsuńJak ważny w czasie procesji Niedzieli Palmowej w Jerozolimie był osiołek, na którego nikt nie zwracał uwagi. On jeden w tłumie służył Jezusowi. Pan Jezus na nim jechał, albo go prowadził. Mówili, że Jezus zdążał w kierunku miasta swojej śmierci.
OdpowiedzUsuńOsiołek też narażony był na niebezpieczeństwa. Żeby chociaż stawiał opór, buntował się, ale nie, zachowywał się cierpliwie, tak, jak Pan Jezus sobie życzył. Właściwie jego też powinno się poświęcać
Anonimowy -> W ogóle o tym nie pomyślałam :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńto odlegle skojarzenie,ale jakos mi sie przypomnialo:
OdpowiedzUsuńhttp://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash2/hs134.ash2/40058_419981921530_533841530_5438351_7615509_n.jpg
bardziej na temat: to wielka ulga, kiedy do czlowieka dotrze,ze jest tym,czym jest,a nie tym,co sobie o sobie wyobraza. zaloze sie,ze o wiele wiecej ludzi wie,ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi,niz rozumie,ze jest zwyklym czlowiekiem...
moriana
Moriana -> Dobre, dobre! Bardzo mi się to spodobało :)
OdpowiedzUsuń