Jeśli mam być szczera, nie wiem dokładnie, jak działa modlitwa. Wiem tylko, że dla mnie - działa. Przede wszystkim, daje spokój ducha i porządek w głowie. Poczucie relacji z Bogiem, takiej żywej, bo ja się modlę tak, jak czuję, nikt mnie nigdy nie uczył modlitwy. I nadzieję daje modlitwa, bo powierzam Bogu wszystkie moje sprawy, moje zmartwienia, lęki i prośby. I jestem pewna, że On się tym wszystkim zaopiekuje. Z tym ważnym zastrzeżeniem, że modlitwa to nie jest zamówienie złożone w restauracji, a Bóg nie jest kelnerem - nie wszystkie moje życzenia wyrażane w modlitwie zostają wysłuchane. Dlatego modlę się swoimi słowami, ale też słowami biblijnej modlitwy, słowami „bądź wola Twoja”. Bo ja mam tak, że nawet wtedy, gdy czegoś bardzo, bardzo pragnę, przyjmuję taką ewentualność, że jednak Bóg wie lepiej od mnie. Że jestem tylko człowiekiem i nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, jakie konsekwencje miałoby spełnienie jakiegoś mojego pragnienia. Tak więc jedne moje prośby i marzenia są...
ha!
OdpowiedzUsuńprzyszłam powiedzieć, że tego słuchałam na studiach, więc w erze przed mezozoicznej albo i jeszcze wcześniej. ;)
Rzekłam.
idę na rower:)
a jeszcze nie dodałam, ze kochałam podówczas pewnego młodziana, o stalowych oczach, więc takie wspomnienia to ja MRAUUU...;)
OdpowiedzUsuńCzyli iż jestem trzysta lat opóźniona w stosunku do ery mezozoicznej ;) Gdyż na studiach to ja nie pamiętam, co słuchałam, ale chyba był to słynny hit "Bumszakala zostaw mego ptaka".
OdpowiedzUsuńna studiach to słuchałaś strofy alcejskiej :P
OdpowiedzUsuńTeż prawda ;) Choć po prawdzie strofy alcejskiej zaczęłam słuchać już w liceum ;) Taka wstydliwa przeszłość, niestetyż ;p
OdpowiedzUsuńprzeszłość nas łączy ;) Albowiem ja również osiągałam świetne wyniki z języka starożytnego już w liceum. Na dodatek kochałam sie w moim łacinniku ! O ! :P
OdpowiedzUsuńrany- jeden wpis, a ja już do dwóch miłości się przyznałam .... ;D
OdpowiedzUsuńSpokojnie, ja trzymam gębę na kłódkę, Twoje wyznania są bezpieczne na mym publicznie dostępnym blogu ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie kochałam w mojej pani od łaciny, ale była ona i nadal jest moją idolką. W ramach młodzieńczej fascynacji zrobiłam nawet jej głowę z gliny ;) Do dziś jak się z nią rzadko bo rzadko, ale czasem widuję, to jest dla mnie nieustanną inspiracją.
Kochałam się za to w swoim promotorze na studiach ;)