Dziecka uczom
Ostatnio kilka razy Dziobalinda próbowała mi coś wyjaśnić używając sobie tylko właściwych skrótów myślowych. Nie byłam w stanie jej zrozumieć, więc dwa, trzy razy prosiłam o wyjaśnienie, mówiąc, że nie rozumiem. Za którymś razem zirytowana Dziobalinda zaczynała krzyczeć do mnie, jak do osoby głuchej. Na co ja odpowiadałam: Nie musisz krzyczeć, bo ja słyszę, tylko nie rozumiem. Spróbuj powiedzieć mi to innymi słowami.
Dopiero za trzecim razem dotarło do mnie, ile razy takiej rady powinnam udzielić sama sobie. Ile razy krzyczę w (bez)nadziei na to, że jeśli będę wystarczająco głośna, to on/ona zrozumie. A powinnam po prostu spróbować innych słów, innego języka.
Zastanawiam się, czy doszłabym do tego, gdyby nie Dziobalinda.
***
Z frontu: W czasie upału dziecka mają się kiepsko. Dziobalinda jeszcze daje radę, robię jej basen w wannie. Topik zaś ma problemy ze snem, a jak ze snem - to i z życiem jako takim (to po mamusi). Dość szybko z płaczu po polsku (na nutę smętną chopinowską) przechodzi w płacz po niemiecku (donerrweter niechże mi ktoś ulży w tej niedoli! schneller! schneller! SCHNELLEEEEEEEEEEEER!)
Poza tym jednak doznaję zmysłowej rozkoszy w okolicach północy patrząc, jak obie śpią, jedna duża, druga mała, a każda w tej samej pozycji na boczku i z rączkami złożonymi jak do pacierza. Bo moje som, a tak!
Dopiero za trzecim razem dotarło do mnie, ile razy takiej rady powinnam udzielić sama sobie. Ile razy krzyczę w (bez)nadziei na to, że jeśli będę wystarczająco głośna, to on/ona zrozumie. A powinnam po prostu spróbować innych słów, innego języka.
Zastanawiam się, czy doszłabym do tego, gdyby nie Dziobalinda.
***
Z frontu: W czasie upału dziecka mają się kiepsko. Dziobalinda jeszcze daje radę, robię jej basen w wannie. Topik zaś ma problemy ze snem, a jak ze snem - to i z życiem jako takim (to po mamusi). Dość szybko z płaczu po polsku (na nutę smętną chopinowską) przechodzi w płacz po niemiecku (donerrweter niechże mi ktoś ulży w tej niedoli! schneller! schneller! SCHNELLEEEEEEEEEEEER!)
Poza tym jednak doznaję zmysłowej rozkoszy w okolicach północy patrząc, jak obie śpią, jedna duża, druga mała, a każda w tej samej pozycji na boczku i z rączkami złożonymi jak do pacierza. Bo moje som, a tak!
dziecka po to som
OdpowiedzUsuńżeby nas oświecić i z glupoty wywieść. Dziecka som nadziejom tego świata.
Rzekłam ;))
@J: J. locuta, causa finita ;)
UsuńTopcię też do wody, niech sobie leży i zażywa ukojenia! :)
OdpowiedzUsuń@Luca: Topcia wciąż za mała na godzinne kąpiele w chłodnej wodzie, niestetyż. Toteż potówkami pokryła się.
UsuńPodobno tylko do końca tygodnia ma być tak nieznośnie gorąco...
OdpowiedzUsuńA jak Dziobalinda znosi Topikową konkurencję?
@Dragonella: Póki co bardzo dzielnie, o dziwo. O wiele lepiej, niż znosiła moją ciążę. Dziobalinda głaszcze, trzyma na rękach, pomaga i buja w wózku. Ale wszystko jeszcze przed nami ;)
UsuńPrzyjemnie się czyta twoje posty :)
OdpowiedzUsuń@Fylypek: Miło mi to słyszeć, dziękuje :)
UsuńBardzo słuszne spostrzeżenie z tym innym doborem słów.. Rodzicielstwo to jednak wielka szkoła życia :-)
OdpowiedzUsuń@Broszki: Owszem owszem. A jak u Ciebie? Jak Twoje maluchy, wychodzą?
UsuńNo właśnie lekarz mówi, że jeszcze trochę dam radę, co codziennie jest dla mnie niepojęte.. No ale na razie trzymamy się razem i czekamy :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dzieci za ich pomysły i brak nudy, lecz widzę, że czasami brak nudy może zamienić się w coś nie do końca miłego. Im jestem starsza tym częściej to dostrzegam. Na szczęście (?) upały minęły, a wy przetrwaliście ;)
OdpowiedzUsuńwww.przysiega.blogspot.com
@Chrupek: Przetrwaliśmy, czekamy na następne. Pozdrawiam :)
Usuń