Jeśli mam być szczera, nie wiem dokładnie, jak działa modlitwa. Wiem tylko, że dla mnie - działa. Przede wszystkim, daje spokój ducha i porządek w głowie. Poczucie relacji z Bogiem, takiej żywej, bo ja się modlę tak, jak czuję, nikt mnie nigdy nie uczył modlitwy. I nadzieję daje modlitwa, bo powierzam Bogu wszystkie moje sprawy, moje zmartwienia, lęki i prośby. I jestem pewna, że On się tym wszystkim zaopiekuje. Z tym ważnym zastrzeżeniem, że modlitwa to nie jest zamówienie złożone w restauracji, a Bóg nie jest kelnerem - nie wszystkie moje życzenia wyrażane w modlitwie zostają wysłuchane. Dlatego modlę się swoimi słowami, ale też słowami biblijnej modlitwy, słowami „bądź wola Twoja”. Bo ja mam tak, że nawet wtedy, gdy czegoś bardzo, bardzo pragnę, przyjmuję taką ewentualność, że jednak Bóg wie lepiej od mnie. Że jestem tylko człowiekiem i nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, jakie konsekwencje miałoby spełnienie jakiegoś mojego pragnienia. Tak więc jedne moje prośby i marzenia są...
Nieudane wypieki to na pewno wina drożdży;-P
OdpowiedzUsuńZ tych samych drożdży wyszły mi dobre racuchy i złe bułeczki. Więc nie wiem ;)
Usuńkomentarz cudny. Ciasta na pizzę nie da się schrzanić. To drożdże jakieś lewe :)))
OdpowiedzUsuń@J: To była pizza bez drożdży ;) A ja schrzaniłam, bo mi się ubzdurało, że 2 szklanki mąki to pół kilo mąki :P
Usuńpociesz się, że są tacy, którzy nic nie potrafią upiec...
OdpowiedzUsuń@Magda Fou: Sama do nich długo należałam :D
Usuń:-) Co racja to racja!
OdpowiedzUsuń@Broszki: Ano! :)
UsuńTakie fajne babeczki to dlatego, że są z dobrych jajek!
OdpowiedzUsuńchciałoby się kliknąć "Lubię to!";-)
Usuń@Ania: Tak jak Magda, też mam ochotę kliknąć "lubię to" :) Mężowi przekażę te komplementa, a Tobie to chyba fanpage na FB trzeba zrobić :)
Usuńfajny mąż! :) a w kuchni czasem nie wychodzi, jak to w kuchni (mnie na przykład przez lata zupełnie nie wychodziło odgrzewanie - jednak wstawianie czegoś na gaz i zabieranie się za książkę się nie sprawdza :]).
OdpowiedzUsuń@samprasarana: Ale rozumiem tę pokusę - zawsze biorę sobie książkę do smażenia placków ;)
UsuńTamburynka: Babeczki wyszły Ci wyśmienite! Daj przepis ;)
OdpowiedzUsuń@Tamburynka: To była wielka improwizacja ;)
UsuńImprowizacja? Aż chce się pofantazjować, co tam oprócz tych jajek było...
UsuńAch, Synafia czekam bardzo na nowy post, bo tu mina na minie i niechcący coś głupiego napiszę! O oleju, cukrze, śmietanie i bóg jeden raczy wiedzieć, o czym jeszcze.
Nie wszystko w życiu wychodzi -jak wyjdzie następnym razem będziesz uszczęśliwiona -jakby wychodziło zawsze, zaczęłoby nudzić!;)
OdpowiedzUsuńA mąż na 5!:)
@Miśka: Racja! Toteż jestem uszczęśliwiona, że właśnie wyszła mi szarlotka :)
UsuńA co ja mam powiedzieć- od kiedy założyłem i zacząłem pisać swój blog miałem zaledwie cztery komentarze przy 1273 oglądających- piszę dalej. Rób tak samo i piecz; powodzenia z wysepki Niue :-)
OdpowiedzUsuń@Limerysta: Będzie lepiej :)
Usuń