Podziekowanie poranne
Obudziłam się rano. Topik już nie spała – spojrzała mi w
oczy i zachrumczała, gotowa na kolejne karmienie. W nogach łóżka spała na wznak
Dziobalinda, która wiedziona instynktem stadnym także ląduje u nas w środku
nocy, tuż za wiedzioną głodem Topikiem. Małżonek chrapał donośnie, odporny na
wszelkie odgłosy poranka. Godzina 06:50. Na 08:00 czas do przedszkola. Trzeba
wstać i rozpocząć ten dzień.
Wśród porannej krzątaniny – umyć się i ubrać, nakarmić Topika,
przewinąć Topika, ubrać Topika, przygotować Dziobalindzie mycie zębów,
śniadanie, ubranie, zakleić plasterkiem bąbelek na rączce, połaskotać w stópki
Topika, wycałować w szyjkę Dziobalindę, opowiedzieć historię o dziewczynce, co
z nudów prawie zamieniła się w owcę – no więc wśród tej porannej krzątaniny
stanęłam na chwilę z kubkiem kawy przy oknie kuchennym. Z wysokości 10 piętra
zobaczyłam niebieskie niebo i poranne słońce, i ścianę lasu, co jeszcze zielona,
pod powierzchnią już szykuje w sobie żółtą jesień. Za moimi plecami moje małe
córki zajmowały się sobą. W pokoju obok wybudzał się niespiesznie Małżonek.
Poczułam nagle z zadowoleniem, że wszyscy czworo mamy, jak to w jednej
książeczce stało, oczy do patrzenia, uszy do słyszenia, nogi do biegania i ręce
do bawienia się i obejmowania. I jeszcze kota. Grubego mizantropa, który z
rzadka pozwoli się pogłaskać, ale łaskawie daje się nam karmić i czesać. I że jest jesień, którą tak lubię od zawsze. I
że jesteśmy razem. I że to wszystko wcale nie jest przecież takie oczywiste. I
w tej chwili podziękowałam Bogu za to wszystko, bo dotarło do mnie, że to
ogromny dar, który mi w codziennej bieganinie zbyt często umyka.
Zdecydowanie muszę dziękować częściej.
____
A potem jeszcze pan na poczcie ustąpił mi i zachustowanej Topikowi miejsce w kolejce do okienka. To już nie są codzienne proste radości. To prawdziwy cud!
tak, niby nic, a wielu mogłoby pozazdrościć... szkoda, że tak rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele mamy... pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuń@Magda Fou: Wydaje mi się, że w radości z życia możnaby się ćwiczyć jak w każdej innej dziedzinie. W każdym razie taki mam plan :) pozdrowienia serdeczne również :)
UsuńBardzo pięknie napisane. Tak pięknie, że nie chcę tego popsuć domorosło-filozoficznym komentarzem :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!...pozdrawiam))
Usuń@Dragonella: Dziękuję za miłe słowa :)
Usuń@Miśka: Pozdrawiam serdecznie również :)
UsuńZastanawiam się czy to może świeże macierzyństwo daje takie upojenie i wielką wdzięczność za to, co jest.. ja mam dokładnie to samo. Nauczyłam się doceniać, że hej!
OdpowiedzUsuń@Broszki: Coś w tym jest - odkąd jestem mamą, doceniam życie dużo mocniej :)
Usuń