Jeśli mam być szczera, nie wiem dokładnie, jak działa modlitwa. Wiem tylko, że dla mnie - działa. Przede wszystkim, daje spokój ducha i porządek w głowie. Poczucie relacji z Bogiem, takiej żywej, bo ja się modlę tak, jak czuję, nikt mnie nigdy nie uczył modlitwy. I nadzieję daje modlitwa, bo powierzam Bogu wszystkie moje sprawy, moje zmartwienia, lęki i prośby. I jestem pewna, że On się tym wszystkim zaopiekuje. Z tym ważnym zastrzeżeniem, że modlitwa to nie jest zamówienie złożone w restauracji, a Bóg nie jest kelnerem - nie wszystkie moje życzenia wyrażane w modlitwie zostają wysłuchane. Dlatego modlę się swoimi słowami, ale też słowami biblijnej modlitwy, słowami „bądź wola Twoja”. Bo ja mam tak, że nawet wtedy, gdy czegoś bardzo, bardzo pragnę, przyjmuję taką ewentualność, że jednak Bóg wie lepiej od mnie. Że jestem tylko człowiekiem i nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, jakie konsekwencje miałoby spełnienie jakiegoś mojego pragnienia. Tak więc jedne moje prośby i marzenia są...
Przeczytałam, że masz dzisiaj doła. Nie miej. Ten dzień się kończy za 2,5h. A jutro? Jutro będzie już zupełnie co innego :)) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń@Brommba: Im bliżej jutro, tym jakoś lepiej. A po Twoim komentarzu tym bardziej :)
UsuńJeszcze niech tylko Giganna zaśnie w końcu i będzie całkiem dobrze :)
Przeczytałem i jestem przerażony i porażony.
OdpowiedzUsuńCzym, kochany?
UsuńPrawdą o świecie. Prawdą, kochana!
Usuń