We are on a break.
No i chyba w końcu popsułam. Się. Sama.
Działam niesprawnie i kolizyjnie. Rzężę i buczę, po kilka
razy gasnę przy odpalaniu silnika, spalam za dużo paliwa i szybko muszę zjeżdżać
na pobocze, na postój, a i postój niewiele mi daje. Nie do końca to sobie
uświadamiałam, ale chyba zatarłam silnik, albo i gumę złapałam gdzieś po
drodze. No i co.
No i ta część mnie, co to zawsze chce być hop do przodu, już
w blokach startowych, już szykuje się do rozwiązywania problemu, do szybkiej
akcji naprawczej, gdyż albowiem przecież. Nie można stać tak sobie na poboczu i
dymić.
Ale ale, ta kobieta, co ma 30 lat i dwoje dzieci, i cienie
pod oczami, i o dziwo jest mną, otóż ta kobieta właśnie usiadła sobie na
poboczu, głowę oparła na kolanach i powiedziała – whatever. Się posiedzi. Się
pogapi się przed siebie. Nic się robić nie będzie. Tylko czekać, aż samo
wszystko wróci do normy.
A ja czuję, że trzeba tej kobiety posłuchać. Że tym razem –
niewiarygodne! – to ona ma rację.
Siądę i poczekam. Się naprawi się.
Ta druga kobieta ma rację jak najbardziej. Gorzej powiem - jeśli się jej nie posłucha i "się nie usiądzie", to w końcu organizm sam Cię do tego zmusi, tyle, że o wiele brutalniej. Nazywam to zgaszeniem światła, Tak jak było z moim przyjacielem Havrankiem - tak zapierdzielał bez wytchnienia, aż go gruźlica zmusiła do zwolnienia tempa.
OdpowiedzUsuńErgo - Ty już lepiej zwolnij bez takich dolegliwości...
@Dragonella: Ja chcę zwolnić, Dragonko, tylko Ty weź mię powiedz, gdzie tu jest hamulec...
UsuńPosiedź.
OdpowiedzUsuńse siądę obok i w razie czego- będę :*
@J: Siedźmy. Z Tobą się dobrze siedzi :) Od razu lepiej :)
UsuńWidzę, że już nie siedzisz sama. To dobrze. Odpocznij. PoZDRAWIAM
OdpowiedzUsuń@Brommba: Dzięki! Wpadnij też posiedzieć czasem :)
UsuńCzasem trzeba.
OdpowiedzUsuń@Luca: Ano. Prawdę mówisz.
UsuńW końcu popsułam się. Sama.
OdpowiedzUsuńSama? Okoliczności masz bardzo sprzyjające popsuciu się, to chyba trochę niesprawiedliwe zwalać winę na jedną Synafię?
Synafia z dwójką wymagających dziewcząt, wymagającym szefem w obliczu ich choroby, z mężem wyjeżdżającym, o tym wszystkim można tu przeczytać! Każdy by się popsuł, jak wózek na dziurawym chodniku.
Szczęściem niedługo wiosna, słońce, sezon bratkowy i Sorry boys :)
@Ania: No dobra, okoliczności nie sprzyjają, ale też chyba ja sama za bardzo tu strugam jakąś dzielną traktorzystkę, i dlatego tak sobie parszywie strzeliłam w stopę. Tak myślę. Albo to może znowu przejaw mojej chęci kontrolowania rzeczywistości ;)
Usuń