O sztuce dobierania właściwych argumentów
Ranną porą Dziobalinda prosi, żebym jej pomogła zrobić kitkę. Kitka w zamyśle Dziobalindy ma - jak na moje gusta - dość niestandardowe usytuowanie. Moja własna matka we mnie wzdryga się na samą myśl o tak dziwacznym uczesaniu, postanawiam więc nakłonić Dziobalindę do bardziej klasycznej fryzury.
Zaczynam, moim zdaniem, bardzo sprytnie:
- Wiesz, Dziobalindo, to dość nietypowe miejsce na kitkę. Nie wiem, czy to dobre uczesanie do szkoły. Co na to powie pani nauczycielka?
Na co Dziobalinda ze stoickim spokojem odpowiada:
- Mamo, a co ma do tego pani nauczycielka?
No rzeczywiście, w sumie, co ma do tego nauczycielka? Punkt dla Dziobalindy!
- Przecież to tylko włosy. Włosy nie są najważniejsze.
To prawda, pewnie to samo ja mówiłam mojej mamie, gdy w wieku 16 lat ogoliłam sobie głowę, zostawiając na niej 3 mm włosów... Drugi punkt dla Dziobalindy!
- To Bóg jest najważniejszy.
Okej, teraz już położyła mnie na obie łopatki - trzeci punkt dla Dziobalindy, dziękuję, koniec meczu!
Czy odpowiedziałam cokolwiek? Tak.
Odowiedziałam: Masz rację, Dziobalindo.
I uczesałam niestandardową kitkę.
A teraz siedzę i nie wiem, czy bardziej się martwię, że już jej nie przegadam, szelmy, czy bardziej się cieszę, że taka jest mądra i tak dobrze dobiera argumentację do rysu psychologicznego interlokutora.
Zaczynam, moim zdaniem, bardzo sprytnie:
- Wiesz, Dziobalindo, to dość nietypowe miejsce na kitkę. Nie wiem, czy to dobre uczesanie do szkoły. Co na to powie pani nauczycielka?
Na co Dziobalinda ze stoickim spokojem odpowiada:
- Mamo, a co ma do tego pani nauczycielka?
No rzeczywiście, w sumie, co ma do tego nauczycielka? Punkt dla Dziobalindy!
- Przecież to tylko włosy. Włosy nie są najważniejsze.
To prawda, pewnie to samo ja mówiłam mojej mamie, gdy w wieku 16 lat ogoliłam sobie głowę, zostawiając na niej 3 mm włosów... Drugi punkt dla Dziobalindy!
- To Bóg jest najważniejszy.
Okej, teraz już położyła mnie na obie łopatki - trzeci punkt dla Dziobalindy, dziękuję, koniec meczu!
Czy odpowiedziałam cokolwiek? Tak.
Odowiedziałam: Masz rację, Dziobalindo.
I uczesałam niestandardową kitkę.
A teraz siedzę i nie wiem, czy bardziej się martwię, że już jej nie przegadam, szelmy, czy bardziej się cieszę, że taka jest mądra i tak dobrze dobiera argumentację do rysu psychologicznego interlokutora.
Osz cholera... :) Moja idolka pojechała po bandzie. I weź tu dyskutuj z taką, skoro niestety wychodzi, że ma rację...
OdpowiedzUsuńJeśli Hipciosmoczylla też będzie taka wygadana, to nie pozostanie nam Synafio nic innego, jak się od czasu do czasu umówić na dobre winko i potopić w nim smutki i porażki wychowawcze... :)
@Dragonella: To i tak będziemy kiedyś musiały zrobić, bez względu na okoliczności ;)
UsuńHipciosmoczylla będzie wygadana na pewno - po mamusi :D Nie spodziewaj się niczego innego ;)
Ja staram się przyszykować na to, że Dziobalinda postawi przede mną wiele wyzwań. I już oszczędzam na tę okoliczność na jakieś dobre wino ;) Przyznam jednak, że jeśli będzie umiała tak logicznie i kulturalnie bronić swojego stanowiska, jak w tej rozmowie, to uznam to za sukces (choć bardziej jej własny, niż mój) ;)
Gorzej, że tatuś też wygadany. Moja mama się śmieje, że ja i Hipek to dwa samce alfa - uparte, zawsze muszą postawić na swoim, no i nie przegadasz. Masakra będzie :)
UsuńA ja z niecierpliwością czekam na dalsze występy Dziobalindy. Ciekawe swoją drogą, jak się w tym odnajdzie Giganna.
Oooo, to Wasza Potomkini będzie z pewnością retorem ;)
UsuńGiganna, mam wrażenie, korzysta ;) Uczy się w tempie ekspresowym i sądzę, że szybko swej siostrze dorówna ;)
Ha!
OdpowiedzUsuńja tam się cieszę że jest bystra, rezolutna i mądra.
:*
@J: Tak, taka właśnie jest :) I też się z tego cieszę :)
UsuńDziobalinda jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńA ja z przyjemnością nadrabiam netowe zaległości i przez Ciebie uległam fascynacji Panią Halinką (za połaczenie w jednym ciągu myślowym Lutra i pani Halinki chapeaux bas!). :)
@Natalijka: Mam nadzieję, że nie zakrawa to na jakieś bluźnierstwo ;)
UsuńHalinka jest super, prawda? :)
Podoba mi się :))
OdpowiedzUsuń@Brommba: Mi też :)
UsuńRety, jakbym swego Miska slyszala normalnie ;)
OdpowiedzUsuń@MatyldaBruxela: Rośnie nam pyszne nowe pokolenie zatem :)
UsuńAle gdzie tak kitka konkretnie? Bożenie się zdaje, że o ile nie jest nad czołem, dyndając w kierunku nosa, to chyba ok?
OdpowiedzUsuń@Sekretarka Bożeny: No, prawie nad czołem była, choć bardziej z boku. Ale mam świadomość, że to nie rozsądek przeze mnie przemawiał tylko nabyte z domu specyficzne poczucie estetyki ;)
UsuńBożena musiała się wyzbyć tego dziwnego, co napisałaś (poczucie estetyki???) i odpuściła Agatce tyle, ile było możliwe. Czyli zmusza dziecko do noszenia kurtek zimą i japonek latem - nie odwrotnie, ale poza tym, czy nakłada dresy, ocieplaki w paski na łydki, różową bluzkę, zielony sweter, brązowy szalik i kapelusz CZY elegancką suknię i trampki to już jej wsio rawno. BO CO JEJ BOŻENA BĘDZIE GADAĆ. Są chyba tez większe nieszczęścia na świecie niż dziecko, które 3 razy w tygodniu przychodzi do szkoły w opasce z kocimi uszami. ;)
OdpowiedzUsuń