O jesieni
Jesień nadeszła na dobre. Liście zaczęły się w końcu żółcić i
czerwienić. Poranki zrobiły się więcej niż rześkie, a wieczory rozkosznie melancholijne.
Codziennie strzępki myśli przebiegają mi wraz z wiatrem po głowie, ale ulatują
gdzieś szybko. Nic mądrego nie zostaje. Tylko zachwyt, ten sam od lat, nad
spokojnym, majestatycznym, jesiennym pięknem. Nad kolorem bakłażana. Nad
złoceniami koron drzew. Nad zapachem liści. Nad delikatną koronką zamglonego
jesiennego powietrza.
A ja się tymczasem starzeję. Coraz więcej mam w sobie pragnienia,
żeby usiąść i patrzeć, bez chęci rozumienia za wszelką cenę, bez chęci kontroli.
Coraz gorzej znoszę hałas, bałagan i pośpiech. Coraz trudniej mi spiąć w całość
różne, czasem mocno odmienne potrzeby, pragnienia, obowiązki.
Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam z czegoś
zrezygnować. Czy przypadkiem nie tracę z oczu czegoś ważnego. Czy nie wpadłam w
jakąś koleinę, z której boję się zboczyć tylko dlatego, że mam silnie
rozwiniętą potrzebę bycia konsekwentną.
A innym razem myślę sobie, że może jestem po prostu leniwa. Zasypiam
wieczorami w ubraniu, na łóżku Giganny, zamiast się wziąć w garść i – nie wiem –
poczytać, pobiegać, zrobić na drutach szalik albo odnaleźć sens życia.
Bo ja się w tym życiu jakoś nie umiem uporządkować. Raz się
nim zachwycam. Innym razem się go boję. Gdy czytam o polityce Putina i o
sytuacji w Syrii. Gdy dowiaduję się, że pod szkołą mojego dziecka grasują
pedofil oraz bandyta, co grozi dzieciom nożem i okrada je z pieniędzy. Gdy myślę
o tym, ze coś złego mogłoby stać się moim bliskim. Gdy wyrzucam sobie, że moich
bliskich zawodzę, że nie dość z siebie daję, że nie dość się staram. Gdy mam
wrażenie, że wszystkie wysiłki obracają się w proch.
A potem, z Bożą pomocą, jakoś się uspokajam i znów się
zachwycam – złotym liściem, śmiechem dzieci, zapachem kawy, muzyką. I za
wszystko to – codziennie dziękuję. Jeśli jest w życiu jakiś sens, to może tylko
ten właśnie. Żeby być wdzięcznym za to, co jest, i płynąć z wiatrem. Kto wie,
może i ja się kiedyś nauczę.
Siostro :*
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza, tylko że ja zasypiam na takiej 5cm szczelinie między 2 łóżkami. Też w ciuchach. (broszki)
Broszki Miła, jak dobrze Cię widzieć!
UsuńJa zasypiam w ubraniu i w makijażu. To wystaw sobie, jak ja potem wyglądam rano ;) Aż się dziwię, że mąż jeszcze nie wezwał Pogromców Duchów!
Tez od dluzszego czasu go szukam, tego sensu zycia. Zwlaszcza teraz, kiedy wiesz, nadeszla TA LICZBA której jeszcze nie umiem wymawiac ;)
OdpowiedzUsuńNie no, nie twierdze ze jest jakos bardzo zle - jest ok, ale sensu mimo wszystko w tym za bardzo chyba nie ma... Ale moze rzeczywiscie, jak piszesz, to tak ma byc? Moze po prostu trzeba robic swoje i byc wdziecznym za to, co sie dostalo fajnego?
A leniwym czasem mozna, a nawet trzeba byc! Nalezy sie nam w koncu, no nie? ;)
@Diabeł-w-buraczkach:
UsuńNo więc właśnie ja mam tak na imię, że lenistwo zawsze wydaje mi się grzechem strasznym, a tymczasem "troszczysz się o tak wiele, a potrzeba tylko jednego" ;)
Masz rację, czasem trzeba odpocząć.
A co do TEJ liczny, to bez przesady ;) To jest nowa trzydziestka przecież ;) A Ty ją będziesz nosić dumnie i z takim stylem, że wszyscy ją będą chcieli mieć :)
Diable kochany, jestem przekonana, że "lata '30" to super okres w życiu kobiety. Nie jest już gówniarą, zdążyła coś przeżyć, coś sobie poukładać - ale jeszcze nie zgorzkniała i wciąż jej się "chce chcieć". Mnie jest świetnie z trzydziestką na karku, lepiej mi chyba nigdy nie było. Czego i Tobie życzę.
UsuńDobra Panie szanowne, jak znajdziecie ten sens to dajcie mi znać, gdzie szukać, bo mi jakoś też nie za bardzo idzie. Ja nawet nie wiem kim chcę zostać, jak dorosnę. A przecież kiedyś może się to zdarzyć ;) TEN wiek już osiągnęłam - nawet nie bolało. No bo jeszcze nie szpetna, a już nie głupia (tak bardzo ;)
UsuńOstatnio guglowałam ,,niewydolność serca" żeby sprawdzić, dlaczego mi się nic nie chce i tak jakoś zalegam ogólnie. Ale to jednak lenistwo.
Usuń@Pies w swetrze: Bardzo mi się podoba definicja TEGO wieku. Przy czym TEN wiek to dla każdego inny wiek ;) Po trzydziestce to my tu chyba wszystkie jesteśmy ;)
Usuń@Bila: No, lenistwo jest zdecydowanie lepszą opcją niż niewydolność serca :) Podobno zresztą bywa zdrowe, tak więc pozwólmy sobie na nie z czystym sumieniem :)
Usuń=> Synafia, Ty mi tu takich poprzeczek wysokich nie stawiaj, bo sie tylko zdysze i spoce przy przeskakiwaniu i nici z tego stylu, hyhy :)
Usuń=> Dragonella, NOWA trzydziestka, zwróc uwage ;) Ale wiadomo, jakos to bedzie, co ma nie byc.
=> bila, rozlozylas mnie na lopatki ta niewydolnoscia serca :)
Diable, super będzie. Ja, Smok, Ci to mówię :P
UsuńDragonko, no więc ta "nowa trzydziestka" Diabła to jest trochę więcej niż Twoja trzydziestka ;) Ale tylko trochę ;)
UsuńWiesz, brązowy jest nowym czarnym, trzydziestka jest nową dwudziestką etc ;)
Czytając początek Twojego posta uśmiechnęłam się - bo właśnie za oknem spadł pierwszy śnieg, więc wygląda to wszystko już bynajmniej nie jesiennie... :)
OdpowiedzUsuńA może takie myśli oznaczają, że masz zacząć jakiś nowy etap w życiu? Czytałam gdzieś, że człowiek "robi remont" swojej psychiki średnio co 7 lat, Może nadszedł czas zakrętu? Skończyłaś pisać jeden akapit i właśnie wciskasz "enter", by przejść do następnego?
@Dragonella: A no właśnie znajomi nadawali, że tam w Waszych rejonach śnieg spadł! U nas nadal jesiennie, choć zimno :)
UsuńA wiesz, że Synafia zaraz skończy 7 lat? Czy to czas zmian dla Synafii? Hmm..
tylko ten sens
OdpowiedzUsuńktórego się nie szuka, a który jest
ot i wszystko
jesiennego sląc całusa, znikam we mgle
:*
@J: Ty mi nie znikaj, o nie! Będziemy razem pić herbatę, był kiedyś taki plan, pamiętasz? :)
Usuńto był dobry plan
Usuńnajlepszy :*
Sensu nie szukam, bo to bez sensu...
OdpowiedzUsuńJakis czas temu po prostu uwierzylam, ze jest, ale byc moze nigdy nie uda mi sie go nazwac. A moze na roznych etapach zycia tym sensem jest co innego...
Wiem tylko bez czego moje zycie byloby bez sensu - bez mego Synusia, a reszta? Zalezy od pory roku, obejrzanych wiadomosci itd....
Ja tez bardzo lubie jesien, glownie za te wieczory :)
@MatyldaBruxela: Też zauważyłam, że okoliczności mają na mnie duży wpływ - pora roku, pogoda, wiadomości. Zastanawiam się, czy to jest sygnał, iż żyję w coraz większym zespoleniu z rzeczywistością, czy po prostu robię się "miętka"? ;)
UsuńWedlug mojego znajomego psychiatry to objaw dojrzalosci :)
UsuńTego świata też nieustannie się boję - tym bardziej, że niedługo wydam na ten świat dziecko, a chciałabym, aby miał jak najlżej w tym świecie pełnym okrucieństwa.
OdpowiedzUsuń@Sylwia: Znam i rozumiem ten strach. Ale nie wolno mu się dać. Trzymam kciuki, żebyś się bała jak najmniej i miała w sobie jak najwięcej siły :) Oraz dużo dobry ludzi wokół siebie.
UsuńSylwia, jako że 2 miesiące temu zostałam matką, to też Cię doskonale rozumiem. Ale jest inny aspekt - dziecko daje niesamowitego pałera, przynajmniej w moim przypadku tak jest. Kiedy myślę o córce, to włącza mi się wojownik na zasadzie: "no niech ktoś spróbuje ją skrzywdzić, to wydrapię oczy i rozszarpię zębami". Brzmi groźnie, ale to jest wbrew pozorom pozytywna siła.
UsuńSylwia, żeby było dziecko szczęśliwe, to nie musi mieć łatwo. Wierz w to i mów mu od początku, że da radę.
UsuńPrzesyłam uściski i radość, że światu przybędzie kolejny fajny człowieczek.
Synafio, wiedze, ze mój wcześniejszy komentarz na temat samego wpisu jakoś zaginął. Nie szkodzi. Właśnie Cię nominowałam do wyróżnienia
OdpowiedzUsuńhttps://grandmader.wordpress.com/2015/10/13/hurra-dopadla-mnie-nominacja/
Maderku, nie mam Twojego wcześniejszego komentarza ani w skrzynce mailowej, a nie w spamie :( Gdzie się podział?
UsuńA za nominację bardzo Ci dziękuję! Czuję się zaszczycona :) I już wkrótce poznasz moje odpowiedzi oraz nominacje.
Jesień to nie jest dobry czas na szukanie sensu życia,
OdpowiedzUsuńa może sens zycia to zasypiać na łóżku obok giganny i już nie trzeba szukać?
OdpowiedzUsuń