Jeśli mam być szczera, nie wiem dokładnie, jak działa modlitwa. Wiem tylko, że dla mnie - działa. Przede wszystkim, daje spokój ducha i porządek w głowie. Poczucie relacji z Bogiem, takiej żywej, bo ja się modlę tak, jak czuję, nikt mnie nigdy nie uczył modlitwy. I nadzieję daje modlitwa, bo powierzam Bogu wszystkie moje sprawy, moje zmartwienia, lęki i prośby. I jestem pewna, że On się tym wszystkim zaopiekuje. Z tym ważnym zastrzeżeniem, że modlitwa to nie jest zamówienie złożone w restauracji, a Bóg nie jest kelnerem - nie wszystkie moje życzenia wyrażane w modlitwie zostają wysłuchane. Dlatego modlę się swoimi słowami, ale też słowami biblijnej modlitwy, słowami „bądź wola Twoja”. Bo ja mam tak, że nawet wtedy, gdy czegoś bardzo, bardzo pragnę, przyjmuję taką ewentualność, że jednak Bóg wie lepiej od mnie. Że jestem tylko człowiekiem i nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, jakie konsekwencje miałoby spełnienie jakiegoś mojego pragnienia. Tak więc jedne moje prośby i marzenia są...
Cieszę się bardzo :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńco spotkam myślącego chrześcijanina, to luteranin, już, albo za chwilę...
OdpowiedzUsuń@b. No ja znam kilku zaangażowanych, świadomych i myślących katolików. Tylko to myślenie często idzie w innym niż moje kierunku, no bo parę fundamentalnych różnic między nami jest. Ale przy zachowaniu wzajemnego szacunku idzie się porozumieć :)
OdpowiedzUsuńA do luteran zapraszam dla samej możliwości poznania tych "innych" :)
rzucić okiem, owszem. Ale zgłębiać - jednak nie. Coś mi jakby, jak porzucić swoją starą, bo stara i niedomaga.
OdpowiedzUsuń@B. Myślę, że można na spokojnie poznawać "innego" bez porzucania swojej wiary. Gdyby było inaczej, miałabym w okół siebie samych luteran ;) Że nie mam, to chyba nie muszę dodawać :)
OdpowiedzUsuńNatomiast że masz takie odczucie, to rozumiem i nie dziwę się. Ma je nawet moja deklarująca się jako niechrześcijanka mama. Toteż do zgłębiania nie namawiam nigdy nikogo. Że ja sama jednak zupełnie inaczej to widzę, to też pewnie nie muszę dodawać, ale to jest jeden z tych tematów, na które nie muszę rozmawiać, właśnie z szacunku.