Pita pita

W związku z pączkującą i ewoluującą sytuacją życiową jestem na etapie gubienia się i odnajdywania na nowo w świecie, nieprawdaż, współczesnym. Prują mi się sensy, co je miałam już całkiem zgrabnie utkane. Nadgryzione przez małe a złośliwe strachy i leki, lecą w dół oczka w niekontrolowanej panice. Z oczek robią się okna na moją własną niepewność - mogę się jej przyglądać zdumiona, że tyle jej tam upchanej w podwórku, w piwnicach, że siedzi tam ona i zupełnie serio pyta mnie: czy masz prawo nazywać się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa, skoro do standardów tego społeczeństwa nie dorastasz? Czy masz prawo sprowadzać na ten świat dzieci, skoro nie zapewniasz im dostatku, który inni uważają za dzieciom do życia niezbędny? Czy masz prawo żyć według własnych intuicji, czy też krzywdę wyrządzisz w ten sposób swoim najbliższym? I czy wiesz, co jest w życiu naprawdę ważne? Bo może jednak nie wiesz, może to jednak jest pokój oddzielny dla każdego domownika i lekcje nurkowania, a nie tak po prostu - bycie, życie, czucie?

Każdy sam sobie znajduje sens i sens ten w sobie hoduje i pieści. Ja jednak dla mojego sensu nie znajduję bezpiecznego schronienia, żeby mógł tam rosnąć i pęcznieć, wydawać owoce. Czegoś mi trzeba na ten mój sens. Może tego?



Pytanie: co Wy sobie zawiniecie w armeńską pitę - jakie sensy, jakie skarby?

Komentarze

  1. Błagam, nie podejmuję się czytania Twoich postów bez uważnej lektury wikipedii i innych źródeł wiedzy, ale pita armeńska się nie wygooglała!

    Ja tam uważam, że pokoi wystarczy.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wyszło szydło z worka, że się tego nie googliło, tylko jutiubiło.
    Piękne.

    Dziś taki pan, z którym uwielbiam pracować, lat z górą siedemdziesiąt (-Pani jest taka piękna pani Aniu! -Pan jest taki mądry panie Zbigniewie!) powiedział, że nie umie wskazać definicji miłości, ale umie zdefiniować szczęście.

    - Szczęście pani Aniu, to spełnienie harmonii. Właściwych proporcji i harmonii rzeczywistości materialnej i niematerialnej. Gdyby pani przeszkadzał tu gwóźdź w pani nowym mieszkaniu, to zaburzałby malutką część tego mieszkania i wprowadzał dysharmonię. Albo by go pani wyjęła, albo popatrzyła na tę ścianę tak, żeby zharmonizować gwóźdź z resztą.

    Tak powiedział;) Akurat dzisiaj, dlatego napisałam. Ciekawe, co na takie słowa do zaprzeczającego istnieniu duszy Pana Zbigniewa powiedziałby Twój Pan Bóg, daj mu boże zdrowie.

    Wiele serdeczności i uścisków. Ania


    PS. Zadałam pytanie tutaj: http://synafia.blogspot.com/2011/09/dlaczego-nie-lubie-forow-internetowych.html?showComment=1323988612451#c4057136338418932112
    Proszę o odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anie: Też jestem ciekawa, co by powiedział Bóg na te słowa, mam nadzieję, że uznałby je za strzał w dziesiątkę - trochę podobnie na to patrzę, jak Pan Zbigniew. Pozdrowienia dla Pana Zbigniewa :) Uściski dla Ciebie :)

    Na pytanie odpowiadam: Ależ bardzo proszę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni