Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2009

Rzeczą ludzką jest błądzić...

Obraz
...i rzeczą ludzką błędy poprawiać. Takoż "Wiedza i życie" okładkę ma już poprawioną, co wielce mnie cieszy. Serdecznie pozdrawiam Redakcję :)

Quo vadis, redaktorze?

Obraz
Okładka nowego numeru Wiedzy i życia wygląda tak: Kto wie, ten wie, a kto nie wie, niech się dowie, że zaprawdę błędną jest ta skądinąd urocza parafraza św. Piotra i jego „Quo vadis, Domine?”. Gdyż albowiem w tłumaczeniu na j.polski należałoby ją czytać „Gdzie idziesz, medycyny?”. A powinna brzmieć „Quo vadis, medicina?”* i wtedy byłoby git. Błąd się może zdarzyć każdemu, ale na Jowisza, czemu na okładce ogólnopolskiego periodyku zajmującego się nauką? Czy nie można było skonsultować tego tytułu z kimś, kto zna łacinę? (są na świecie jeszcze takie dziwolągi). Wzburzywszy się nieco jęłam przypominać sobie, jak to kilka lat temu jakaś firma zamieściła w GW ogłoszenie o pracę, które składało się tylko z szablonu Lorem ipsum oraz adresu firmy. Wkrótce potem w miesięczniku Media&Marketing Polska ówczesna pani redaktor naczelna zachwycała się we wstępniaku ogłoszeniem o pracę napisanym po łacinie. Nawet bym się nie zdziwiła tak bardzo, gdyby nie fakt, ze pani redaktor była absolwen

Chylińska daje!

Czasem rodzic zrobi coś nierozważnie. Kocica nabyła dla synów książkę o fallusach , a ja puściłam w obecności Dziobalindy teledysk nowej Chylińskiej. I wpadłam. Cały dzień był jechany jeden temat „Chylićka! Daje! Daje Chylićka! Dajeeeeeeeeeeeeeee! Chylićkaaaaaaaaaaaa!”. Próżne były moje tłumaczenia: Droga córko! Chylińska się sprzedała! Chylińskiej nie możemy już słuchać, jest ona miałka i komercyjna, sprzedała duszę popkulturze i za to sobie wybuduje willę w Konstancinie. Pytasz mnie, dziecko, skąd mamusia może wiedzieć czy sobie Chylińska wybuduje willę? Mamusia nie kłamie, mamusia rzetelnie sprawdzała na Onecie, a dokładniej z ust Anity Lipnickiej mamusia spiła tę prawdę. A jak Lipnicka mówi, to wie. Lipnicka wie też, że Kayah nie nagrała płyty osobistej. Wie to, gdyż widziała okładkę. „ Opakowanie nie sugeruje żadnej wewnętrznej wycieczki. Kostium z lateksu, czarny pióropusz na głowie – to bardzo konkretna kreacja. Nie zachęciła mnie do zgłębienia tematu ” Wewnętrzną wycieczkę

Teatrzyk Radykalny Szparag przedstawia: Opery stołeczne

Dramatis personae: Sykofanta Synafia Przejście podziemne Przechodnie Sykofanta: I po co ci festiwal „Opera rara” w Krakowie? Tutaj masz codziennie nieustającą operę „Wszystko cuchnie i śmierdzi”. Synafia: To moja ulubiona opera Verdiego! Uwielbiam też Wagnera „Wszystko skrzypi i rzęzi”. Sykofanta: A ja uwielbiam operę Mozarta „Mnie się spieszy bardziej niż innym”. Synafia: O tak, pamiętasz tę arię głównej bohaterki? „Biegnę po schodach ruchomyyyyyyyyyyyych! Spieszyć się muszę do domuuuuuuuuuu! Bo zaraz zaczyna się Klan!” Przejście podziemne: Cuchnie, śmierdzi, rzęzi i skrzypi. Przechodnie: Spieszą się bardziej niż inni. He kurtine!

Rozmowy głuchych czyli internetowy dialog ateistyczno-teistyczny

Jestem luteranką, ochrzczoną w 26 roku życia. Mój mąż jest chrześcijaninem poszukującym, wychowanym w rodzinie katolickiej. Nasza córka jest ochrzczona jako luteranka. Jej matka chrzestna jest katoliczką, a ojciec chrzestny jest prawosławny. Mama mojego męża jest katoliczką. Moja mama jest osobą poszukującą. Mój tata był zdeklarowanym ateistą, tak jak jego rodzice. Moja siostra deklaruje się jako osoba niewierząca. Moje najbliższe przyjaciółki to katoliczki, które znają mnie od czasów dziecięctwa i wczesnej młodości, czyli od czasów, gdy deklarowałam się jako agnostyk. Tzw. przyjaciel domu czyli Sykofanta jest agnostykiem. Wśród naszych znajomych są osoby wierzące, agnostycy, ateiści i osoby, których kwestie Boga w ogóle nie obchodzą. I nikt się do tej pory nie dość, że nie zabił ani nie pobił, to wszyscy normalnie funkcjonują. Da się? Da się. I nie trzeba ku temu żadnych nadludzkich wysiłków. O co więc ciągle drzeć szaty? A szaty darte są w necie masowo, tak że zza stosów szmat ni

Gaudeamus igitur

Jak wszyscy wiemy (a jeśli jeszcze nie wiemy, to już wiemy), swojsko brzmiący wyraz kretyn pochodzi od francuskiego crétin , który z kolei wziął się od dialektalnej formy francuskiej chrétien czyli chrześcijanin . Za opóźnionych umysłowo uznano chrześcijan wcale nie dlatego, że „wierzą, iż świat stworzył brodaty pan” (swoją drogą konia z rzędem temu, kto znajdzie w Biblii, ze Bóg jest brodatym facetem), a dlatego, że się bez powodu cieszyli, miłymi być się starali i głosili poglądy typu „miłujcie nieprzyjaciół swoich”. [ tu przerwa na słowo od cenzora: Szanowny czytelniku! Pragniemy uspokoić, że wpis ten w żadnym razie nie będzie traktował o kwestiach religijnych, którymi człowiek prawdziwie oświecony i pełen kultury nie powinien poświęcać uwagi. Nie będzie też jednak traktował o tezach i dowodach naukowych, autorka bowiem korzysta z unijnego programu pomocy osobom żywiącym archaiczne przekonanie, że człowiek składa się nie tylko z tkanek, ale też z pierwiastka „duchowego”. Osob