Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2011

W głowie kłębowisko

Kutno mi zaowocowało pospolitym ruszeniem w głowie, wiosną ludów i ogólnym podnieceniem z poplątaniem. I choć wcale nie spędziłyśmy tych paru godzin na wspominaniu wspólnych wycinków młodości, to młodość sama się we mnie jakoś aktywowała i teraz wrze. Tymczasem zaś śniło mi się, że chce mnie zjeść Kraken. Bo miałam nieodpowiednie nazwisko, dlatego chciał mnie zjeść. No i wymyśliłam, że mu ucieknę frunąc, bo Krakeny nie latają. I frunęłam, ale w dziwnej pozycji, bo na plecach, i nisko nad ziemią, a ten cholerny Kraken mnie gonił i wyskakiwał do mnie jak pies, co chce ugryźć. A że frunęłam wolno i nisko, to czasem mnie nawet podgryzał. Więc wymyśliłam, że ucieknę do Francji, i frunęłam nisko nad polem pełnym zasieków z drutu kolczastego, ale Kraken te zasieki przeskakiwał i gonił mnie dalej. I dopiero jak przeleciałam przez furtkę ogrodową, która była wrotami Francji, to się odwalił ode mnie. We Francji czekał Sykofanta, żeby mi wyjaśnić, że odkrył tajemnicę chirurgii plastycznej, i że n

Pojedziemy znów do Kutna...

Kiedy miałam 14 lat, pojechałam na obóz konny. Na obozie konnym na koniu siedziałam raz. To wystarczyło mi, żeby się zorientować, że nie chcę nigdy jeździć konno. Nie znaczy to, że obóz konny był czasem straconym. Bo to właśnie na tym obozie konnym (jeszcze raz napiszę „obóz konny” i niech ktoś mnie w pysk strzeli) poznałam Anię i Agnieszkę. Nie pamiętam, w jaki sposób się konkretnie poznałyśmy, nie pamiętam pierwszej rozmowy, pamiętam za to bardzo dobrze, że od tej pierwszej rozmowy zaczął się pewien nowy etap w moim życiu. We trzy spędziłyśmy zupełnie niesamowite (dla mnie) dwa tygodnie, dwa tygodnie, po których wróciłam do domu będąc już trochę innym człowiekiem (młodym i pryszczatym, ale zawsze jednak człowiekiem). Bo Ania i Agnieszka otworzyły przede mną zupełnie nowy, nieznany świat. Ten świat - tak jak one dwie - stał się częścią mnie już na zawsze. Przez dobrych kilka lat pisałyśmy do siebie listy (takie na papierze, w kopercie ze znaczkiem, kto pamięta?) i odwiedzałyśmy się

Pytania

"Czy milczeliśmy już kiedyś, choć chcieliśmy się bronić, choć nas potraktowano niesprawiedliwie? Czy przebaczyliśmy już kiedyś, choć nie otrzymaliśmy za to żadnej nagrody i nasze milczące przebaczenie przyjęto jako coś oczywistego? Czy okazaliśmy już kiedyś posłuszeństwo - nie dlatego, żeśmy musieli, bo w przeciwnym razie spotkałyby nas nieprzyjemności, ale jedynie z powodu tego czegoś tajemniczego, milczącego, nieuchwytnego, co nazywamy Bogiem i Jego wolą? Czy ponieśliśmy już kiedyś pewną ofiarę, bez podziękowania, uznania, nawet bez poczucia wewnętrznej satysfakcji? Czy byliśmy już kiedyś absolutnie samotni? Czy zdecydowaliśmy się już kiedyś na coś wyłącznie wskutek wewnętrznego podszeptu naszego sumienia - tam gdzie nikomu nie można już nic powiedzieć, nikomu nie można już niczego wyjaśnić, gdzie jest się całkowicie samotnym i świadomym tego, że podejmuje się decyzję, której ciężaru nikt z nas nie zdejmie, za którą zawsze i wiecznie przyjdzie nam odpowiadać? Czy próbowaliśmy ju

Słuchamy, oglądamy!

Obraz

Michael Sowa

Obraz
Dziobalinda ma fazę na sowy, toteż spędziłyśmy urocze popołudnie popijając kawę (si, si, zbożową - wspólna kawa to nasz rodzinny rytuał) i szukając w necie sów (złe matki pokazują niespełna trzylatkom internet, someone call the cops). Wśród licznych sów znalazłyśmy Michaela Sowę , który urzekł mnie dogłębnie wizją kiszonych ogórków zatrzymujących swój słoik na ulicy, by przepuścić biegnące kartofle. Dzielę się zatem Sową, bo taka właśnie jestem hojna, ajuści!

Zima - tak, wypaczenia - nie

Mimo iż wszyscy mamy wrażenie, że zima trwa od wieków i nie skończy się nigdy , w Ministerstwie Pór Roku już trwają przygotowania do nadchodzącej wiosny. -Praca trwa cały rok - mówi Aneta Aniston, główna specjalistka ds. Mierzenia Wielkości Płatków Kwiatu Wiśni pod kątem Zgodności z Normami UE, pracujące w Zespole ds. Kwitnienia Wiśni , w Wydziale Przedwiośnia Departamentu Wiosny - Już od jesieni prowadzimy szkolenia dla specjalistów ds. Mierzenia Płatków Kwiatu Wiśni. Nasz Zespół prowadzi też zakrojoną na masową skalę akcję społeczną, mającą na celu szerzenie w społeczeństwie wiedzy na temat Odpowiedniej Wielkości Płatków Kwiatu Wiśni. Nie tylko kwitnienie wiśni staje się poważnym problemem społecznym. W Wydziale Wiosny, w Departamencie Śródwiośnia Przedwiośnia Zawiośnia, już od początku roku trwają prace w Zespole ds. Kwitnienia Krokusów . - Już od miesiąca przygotowujemy wzory raportów, które będziemy wypełniać przez cały rok - wyjaśnia Jowita Tamburynka, główny specjalista ds. P

Cytując dalej...

... naszą córkę Dziobalindę (lat 2 i 9 miesięcy), zachęcającą nas do wspólnej zabawy w pociąg: Chodźcie dziobaki, to będzie wspaniała akcja! Poszliśmy? Poszliśmy!

Moja córka Dziobalinda...

...mówi tak: Cóż to znowu za muzyka? Muszę zajrzeć do słownika, by zrozumieć śpiew kupki!

Na dobranoc

Obraz

Jak zostałam stalkerką

Dziś na fali wspomnień przypomniano mi historię o tym, jak byłam stalkerką Piotra Adamczyka. A było to tak. Miałam wówczas lat 17. Piotr Adamczyk miał lat 27 i grał w Teatrze Współczesnym. Były to czasy w miarę rozsądnych cen biletów oraz w miarę rozsądnych rezerw wolnego czasu. Chodziłam więc do teatru, a zwłaszcza do Współczesnego. I chyba tam po raz pierwszy zobaczyłam Jego. Odkąd Go zobaczyłam, moje serce nie mogło zaznać spokoju. Albowiem był PIĘKNY! Zaczęłam zatem chodzić do Teatru Współczesnego regularnie. Na wszystko. Po kilka razy. Wiedziałam, gdzie aktorzy parkują samochody, wiedziałam, jakim samochodem jeździ On (teraz pamiętam tylko tyle, że był czerwony, ale wtedy znałam i markę i rejestrację nawet). Stałam zatem u wylotu przyteatralnej uliczki i czekałam, aby ujrzeć tenże samochód odjeżdżający spod teatru po przedstawieniu. Któregoś wieczoru w przypływie jowialności rzuciłam grubym basem do mamy (bo była wtedy ze mną) „Ha! A co powiesz na to - zrobię Rejtana i rzucę się