Czy ja już pisałam, że mam nakoleżeńsze milusie z pracy na świecie? Pisałam z milion razy, ale napiszę jeszcze raz! Bo tak. Nie wiem, jak to się składa, ale w ostatnim tygodniu permanentnie nie mam przy sobie gotówki i pożyczam w pracy pieniądze od G. Spłacam, a potem znowu pożyczam - i tak już ze 3 razy! Kiedy więc dziś znowu zajrzałam do portfela i okazało się, że nie mam gotówki, a G. powiedziała, że spoko, pożyczy mi, odrzekłam: Kurczę, G., pożyczam do ciebie od tygodnia! Muszę się jakoś odwdzięczyć, może ja ci okna umyję? Na co G., z właściwym sobie wdziękiem, odparła: Nie, bo źle mi te okna umyjesz i jeszcze będę na ciebie zła! No i jak można nie kochać G.? No nie można! PS. Poważnie rozważam założenie nowego specjalnego bloga do publikowania rozmów z pracy. Mogłabym wtedy opisywać, jak A. przerywa rozmowę słowami "O przepraszam, tyłek mi dzwoni" i inne perełki.