Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2009

Jak zostać poetą

Obraz
Swojego czasu pasjonowaliśmy się z Tomaszem poezją, zwłaszcza twórczością współczesnych młodych poetów polskich. Ba! Wybraliśmy się nawet na Noc Poetów, gdzie w kilkuosobowej grupie (serdeczne szalom dla starych znajomych z Leszcza) wykonaliśmy liryczny performance – zaprezentowaliśmy gustowne haiku wraz z użyciem rekwizytów: „Hercules furens porozrzucał parówki, o, no to trudno!” I rzuciliśmy w publiczność prawdziwymi, świeżutkimi parówkami. Konkursu na wiersz nie wygraliśmy, parówek nie zjedliśmy, mogliśmy się więc poczuć jak prawdziwy artyści – głodni i niedocenieni. Niedosyt jednak pozostał. Lecz oto nastał dzień szczęśliwy. Dziś, dzięki Irenie, której również serdeczne szalom i stokrotne dzięki, odkryłam sposób na to, jak szybko i bezboleśnie stać się prawdziwym poetą. Wystarczy wejść tutaj: http://bach.ipipan.waw.pl/~nathell/poeta/ Mi wyszło następująco: „kotwica krzyczy w nieskończoności bez sensu zresztą nicość śpiewa słyszałem posłańca” Irena za to odkryła piękną frazę „mętna

O różnorodności słów kilka

Obraz
Jako córka audiofila - artylerzysty, indoktrynowana i ogłuszana już we wczesnym dzieciństwie, a także jako żona muzyka i dźwiękowca, nie mam po prostu wyboru – z urodzenia, wychowania i z ożenku jestem niezwykle muzykolubna. Toteż w domu, w pracy i gdzie bądź jestem nieustannie podłączona do Last.fm . Kto nie zna tej szacownej witryny, niechaj pozna w te pędy, bo muzyki dobrej jest tam zatrzęsienie. Oczywiście wszystko, co internetowe, musi mieć też subtelny posmak greckiej agory. A zatem każdy na Last.fm ma swój profil, a w profilu kto chce, może napisać parę ciepłych słów pochwały dla siebie samego. Słucham więc zapamiętale, ale też zwiedzam profile innych użytkowników, znajdując od czasu do czasu różne cudeńka. Dziś urzekła mnie rodaczka, lat 20, wielbicielka Potrishead i Tool. Pisze oto dziewczę o sobie: „Jestem dość dziwną osobą, która ma bardzo wiele stron swej osobowości ;) na mojej twarzy w 87% widnieje szczery uśmiech :D jestem pogodna, zwariowana, pełna entuzjazmu i energii.

Spleenie precz!

Bywa w życiu każdego taki dzień, że człowiek wstaje, mówi słoneczku "dzień dobry", a słoneczko na to "Zejdźże mi z oczu, plugawy pomiocie" i tyłkiem się do nas wypnie i chmurą zasłoni. I już cały dzień do kitu. Praca, choć zazwyczaj tylko nudzi, tym razem wykręca wnętrzności na lewą stronę i wiąże w kokardki. W domu góra niepozmywanych garów skolonizowana przez inteligentne istoty żyjące świętuje wynalezienie koła, hubki i krzesiwa, a człowiek siedzi otępiały na zydelku i nie wie, co ma ze sobą począć. Nie cieszy „Moda na sukces” ani komentarze na Onecie. Życie cuchnie. I wtedy nagle dostajesz od kogoś takie cacko! Z wielkim podziękowaniem dla Nastki, mej serdecznej przyjaciółki, i z dedykacją dla wszystkich spleenujących, cierpiących na globusa i na zgryzoty. Voila!

Prana for everyone!

Obraz
Wespół z Lucą doszłyśmy do wniosku, że każdego, kto ma czynny mózg (czyli nie tak liczne rzesze w sumie), palpitacje dopadną prędzej czy później. A zatem remedium na palpitacje jest niezbędne, gdyż mózg palpitujący na niewiele zda się, a tylko w rozpacz „czarną jak noc poślubna” (piękne to słowa szacownej patronki ) wpędzić się można. Czasopisma wszelakie, Ukochana Ciocia TVP oraz Zły Stryjek TVN, a także Program 1 Polskiego Radia, wszyscy oni służą nam radą, jak w nowym, pędzącym na łeb na szyję świecie zrelaksować się i odprężyć. Otóż należy: pić herbatę zieloną, wodę mineralną, napary z ziół zmieszane z miodem, cytryną i kandyzowanymi kumkwatami, spać minimum 8 godzin dziennie, a najlepiej 15, wieczorami wychodzić na długie spacery do lasu, względnie parku, ogródka, oranżerii lub palmiarni, uprawiać pilates, jogę, nordic walking, shopping i petting, czytać Mędrców Wchodu (ale już Ojców Kościoła nie polecam, bo można się niezdrowo rozemocjonować), raz na kwartał wziąć urlop i pojech

na dzień dobry rozważania paraliterackie

Mam taki plan, że zostanę znaną felietonistką. Wstawać będę rano, siadać na mym kwiecistym tarasie ubrana w białe kimono, z kubkiem kawy i notebookiem, i smukłymi placami (które na pewno jakoś wówczas nabędę) będę wystukiwać elokwentne felietony dla inspirujących czasopism. Póki co sama muszę poszukać inspiracji. „Zwierciadło” w nowym roku pełne jest Nowych Felietonistów. Toż to krynica inspiracji! Gaudeamus igitur i czytajmy. Na początek Starsza Siostra Śpiewająca. Dowiaduję się oto, że Siostry płyta nie sprzedaje się w Empikach, ale że ona wcale nie chce, żeby się ta płyta sprzedawała, ona chce ćwiczyć w zaciszu domowym jogę. To miło. Ale gdzie ten felieton co miał być? Ja czytam tu bloga Siostry chyba, bo felieton to nie jest. Zatem Młodsza Siostra Śpiewająca. O lepiej – o ciąży jest. Ciąża modna ostatnio, temat z pierwszych stron gazet, będzie git. Czytam, czytam – że o ciąży pisali na Pudelku, i że Siostra bardzo krzyczała przy porodzie. Tak, też krzyczałam, ba, ryczałam jak s