Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2014

O Carlu

Obraz
Wszystko przez Sztuczne Fiołki. Zakochałam się! Zobaczcie sami. Oto Carl Vilhelm Holsøe. źródło: internet

O groupie

Czytam sobie wczoraj w nocy tego Budzyńskiego, z zapałem wielkim i przejęciem,  i w pewnym momencie dochodzę do momentu,w którym pisze ów o warszawskim koncercie U.K. Subs . Wspomina, że z warszawskiej załogi punkowej, co na tym koncercie była, zrobił na nim wrażenie niejaki T. T.! podskakuję aż, dreszcz mię przeszywa, bo ja pamiętam T.  z opowieści mojego M. (Małżonkiem zwanego), który młodość swą spędził jako punkowiec warszawski.  A ponieważ popędliwa jestem i niecierpliwa strasznie, to rzucam się wybudzać M. i pytam go, czy znał T. No znał, a o co chodzi, pyta M. nieprzytomnie. A bo wiesz, a bo słuchaj, entuzjazmuję się ja, bo Budzyński tu o nim pisze, że go pamięta z Warszawy, z koncertu U.K. Subs! A, na Torwarze, w osiemdziesiątym trzecim? No, tak, byłem na tym koncercie - rzekł M. i zasnął znowu. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaach!  To jakby się kto dziwił, jak to jest, że ja do własnego męża, co z nim dzieci mam i kota, robię wciąż maślane oczy niczym groupie. Ja po prostu jestem g

O tacie

Długo już się zabieram do tego, żeby kupić Soul Side Story Tomasza Budzyńskiego, ale jakoś nie mogę sfinalizować tego przedsięwzięcia - na drodze do celu staje mi niezmiennie moje saldo dostępne. Czy też może niedostępne raczej. Nie kupiłam nadal, ale pragnę i myślę o tym wciąż, bo Tomasza Budzyńskiego ja kupuję od początku do końca. Kupuję go w muzyce , w obrazach i w przekazie sensu largo. Po prostu bardzo silne tak (sfodra ge! jak stało w dialogach platońskich) Tomaszu Budzyński! Ale to wcale nie będzie wpis o Tomaszu Budzyńskim, chociaż jego postacią inspirowany. Bo w końcu trafił  w me ręce dzięki uczynności E., koleżanki z pracy, która usłyszawszy, jak się rozanielam nad tą książką, wyrzekła nagle, że ona wie, kto jest w jej posiadaniu i załatwi mi wypożyczenie - i tak też uczyniła. Złota dziewczyna, ta E., mówię Wam. No więc od dwóch dni wożę to tomiszcze ze sobą, gdzie się da, i czytam. I czytam i widzę przed oczami taką scenę, jak młody Tomasz Budzyński siedzi na parapecie i

O kiszonce

Pisałam, że skisłam, co oznacza mniej więcej tyle, że mój mózg od jakiegoś czasu pływa w słonej zalewie i wszystko z perspektywy tej zalewy wydaje mi się jakieś takie... mętne. Zalało mnie tak nagle z powodu tego, co dzieje się na Ukrainie. W głowie kotłują mi się myśli i obrazy, które bolały mnie od zawsze, choć już dla moich rodziców były historią. Obrazy, które śniły mi się seryjnie, gdy byłam młodsza. Które nie chcą zniknąć z mojej pamięci, choć nigdy w niej nie zaistniały naprawdę - bo przecież znam tylko opowieści, przekazy... Może właśnie dlatego tak bardzo mnie przerażają? Że nie są moje własne? Więc owszem, mieliśmy problem z wyborem szkoły dla Dziobalindy. I z decyzją, czy odraczać jej obowiązek szkolny, czy nie. Mogliśmy to zrobić, pani psycholog z poradni jest zwolenniczką odroczeń i chciała nam to odroczenie dać, ze względu na właściwy dla wieku rozwój emocji. Bo sześciolatek woli się jeszcze bawić, niż uczyć, i zdaniem pani psycholog to może stać się przyczyną trud

Ogłoszenia drobne z przeprosinami

Obraz
Jeszcze dziś gitarę pozawracam. Bo tak. Niedawno się zorientowałam, że szwankuje synafiowy adres mailowy. Weszłam nań dziś dopiero i znalazłam zaległe maile od J. i od Monique z Warszawy. Ze stycznia i z lutego, no żesz! Na usta ciśnie mi się wiele słów brzydkich, a że publicznie nie wypada, to powiem tylko, że mentula magna minax, wrrrr. Bardzo, bardzo przepraszam J. i Monique za brak odzewu. Jednocześnie szukam sposobu, żeby jakoś tę skrzynkę mailową odżyć. Siebie odżyć, skrzynkę odżyć - o matko, wiosenne porządki mnie chyba przytłoczą...

Z córkami rozmowy

Z Gigaganną (która właśnie zjadła ostatnią mandarynkę): G: Kinki? S: Nie ma już mandarynki, Giganno. G: Kinki! Kinki! S: Serio nie ma, zobacz. Podsadzę Cię i popatrz na koszyk z owocami - nie ma, widzisz? G: .... G: Kupić! Z Dziobalindą (która oglądała Maszę i Niedźwiedzia): Dz: Bo Masza to jest rozrabiaczka, tak jak ja! S: To Ty jesteś rozrabiaczką? ( oj jest! - przyp.red. ) Dz. No jestem! S: A skąd wiesz o tym, że jesteś rozrabiaczką? Dz. No widzę. Przecież nie jestem ślepa! __________ (W ogóle to pewnie sporo mogłabym napisać ostatnio. O wybieraniu szkoły dla Dziobalindy. O rozmyślaniu nad odraczaniem obowiązku szkolnego. O tym, jak Giganna spuchła po szczepieniu. O tym, jak siedziałyśmy z Dziobalindą cztery godziny w kolejce na dyżurze pediatrycznym. O różnych rzeczach bym mogła, ale skisłam i stałam się tak nudna, że nie ma sensu pisać. No nic. Może odkisnę kiedyś. Oby.)

Kobiety wszystkich krajów!

Obraz
Wszystkiego dobrego!