Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2009

Mózg Siergieja Pietrowicza

Czasem się zdarzy znaleźć ciuch piękny i idealnie do nas pasujący - gdy się to zdarza częściej, to można zostać szafiarzem, jak Sykofanta . Ja szafiarką nie będę, ale też znajduję czasem takie perełki idealnie pasujące do mnie. Jak ta: „Mózg Siergieja Pietrowicza znajdował się na tej krawędzi, która dzieli mądrość od głupoty, i obie strony były stąd dobrze widoczne: można tu medytować nad szlachetną wzniosłością potężnego intelektu i rozumieć, jakim szczęściem obdarza on swego posiadacza, jak również dostrzegać żałosną przyziemność zadowolonej z siebie głupoty, szczęśliwej i niedosiężnej za grubymi murami mózgownicy niby w warownej twierdzy” Leonid Andrejew, „Opowiadanie o Siergieju Pietrowiczu”, z tomu „Śmierć Gulliwera” Mój mózg przebywa dokładnie w tym samym miejscu, co mózg Siergieja Pietrowicza.

Życie seksualne dzikich odc.2

Jak donoszą niezawodne źródła informacji – liczne blogi i fora internetowe – w krainie dzikich pojawił się ostatnio nowy, niebezpieczny drapieżnik. Istota ta sieje popłoch i spustoszenie, o czym świadczą burzliwe dyskusje, kończące się regularnie wizytami na izbie przyjęć pobliskich szpitali celem zszycia popękanych żyłek na czole. A imię tej niebezpiecznej istoty jest Matka Polka. Wiedzę na temat Matki Polki czerpiemy głownie od MO (Matek Oświeconych) oraz od ochotników działających w czynie społecznym. Dzięki ich relacjom możemy odmalować dość wierny portret tej drapieżnej samicy. Matka Polka na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie. Sygnałem ostrzegawczym dla potencjalnego przechodnia jest dziecko, bez którego nie rusza się ona nigdy i nigdzie* . Matka Polka zamiast mózgu posiada budyń względnie krochmal. Czyni ją to całkowicie niezdolną nie tylko do życia intelektualnego, lecz także społecznego. Notorycznie napada ona znajomych i nieznajomych zmuszając ich, aby zachwycali się jej

Występy gościnne: Sykofanta

Obraz
"Weronika postanawia umrzeć" Od pop-gotyckiej nastolatki do prawdziwej markizy de Merteuil Sarę Michelle Gellar pamiętam głównie jako pogromczynię wampirów oraz Kathryn Merteuil ze „Szkoły uwodzenia”, postać wzorowaną na markizie de Merteuil z „Niebezpiecznych związków”. Obydwie te postacie były pop-gotyckimi nastolatkami, tworami kultury, która nie pozostawia miejsca na refleksję... Sarah Michelle Gellar pasowała jako ich odtwórczyni - zupełnie przeciętnej urody, blond włosa, o zgrabnej sylwetce. Jednak dało się zauważyć, że Buffy i Kathryn to postaci zupełnie różne, co wskazywało, że ich odtwórczyni nie jest pozbawiona pewnej dozy talentu aktorskiego. Czas z kolei pokazał, że Sarah Michelle Gellar należy do tej kategorii ludzi, którzy z upływem lat tylko zyskują. Plakat wchodzącej na ekrany 2 października ekranizacji powieści Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć” poraził mnie. Sarah Michelle Gellar wygląda pięknie. Sama jej twarz ujawnia, że właśnie teraz z powodzeniem

A Ona śpiewa ubrana!

Nie dość, że ubrana, to jeszcze dobrze śpiewa. I to jest zupełnie świeże nagranie, z początku roku. Lejdis end dżentelmen, oto Sorry Boys - wszyscy w ubraniu, a Iza Komoszyńska przy tym w fajnych butach ;)

You can leave your clothes on. Please do.

Whitney Houston wraca! Muzycznie mi to ryba, ale cieszę się, że się wygrzebała z tego, z czego się miała wygrzebać. Przy okazji przypomniał mi się jeden kawałek w jej wykonaniu, który mi zawsze humor poprawiał - cover Chaki Khan „I’m every woman”. Oto i on: Bardzo sobie cenię lata 90. w muzyce. Nie tylko dlatego, że byłam wtedy pierwszej młodości, i przeżywałam intensywnie wielce każde muzyczne odkrycie (choć przyznam, że pierwsze zetknięcie z „Ten” Pearl Jam wywróciło mnie na lewą stronę, a właściwie na prawą, bo chyba wcześniej byłam na lewej). Powodów jest kilka, a jeden z nich taki, że wtedy kobiety śpiewały UBRANE . Tak sobie oglądam z nostalgią i patrzę na Whitney, na Sophie B.Hawkins, na Anouk, na Edie Brikell, na wszystkie te fajne laski, które wychodziły i śpiewały, a nie podawały się w kieliszkach szampana, nie wiły po podłodze spowite li tylko w złotą lamę, nie kręciły się na rurze, nie pływały nago w basenie i nie tarzały się w smarze. One śpiewały po prostu i to dobrze

Przystanek Alaska

Zrobić dziecko jest bardzo przyjemnie. Urodzić dziecko jest bardzo boleśnie. Wychować dziecko jest bardzo przyjemnie i bardzo boleśnie i bardzo, bardzo trudno. Bo żeby wychować dziecko, trzeba najpierw wychować siebie. Jeżeli chciałabym, żeby moje dziecko coś umiało, muszę sama to umieć. Jeśli chciałabym, żeby ceniło jakieś zasady i wartości, muszę sama je cenić. Jeżeli chciałabym, żeby postępowało słusznie, muszę sama tak postępować. A ono ostatecznie i tak wybierze własną drogę i będzie mieć do tego prawo. Ja ze swojej strony chcę po prostu wyposażyć je w to, co uważam za najcenniejsze. Wychowywanie samej siebie idzie mi - przyznam - opornie. Trzeba sobie zrobić w głowie przewrót kopernikański i zacząć od początku, z pełną uczciwością wobec samej siebie i bez żadnej taryfy ulgowej. Pierwsze, co musiałam sobie uświadomić, to ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Bo od teraz przez najbliższe lata to my (rodzice) jesteśmy odpowiedzialni za nasze dziecko i to od nas ono się będzie uczyć. I to jest świadomoś

Bo każdy szalet jest pełen zalet

W kibelku u jednej mojej cioci leżały zawsze krzyżówki. W kibelku w moim domu rodzinnym leżały kolorowe magazyny. W kibelku u Tomasza leżą Polityki i Wyborcze. U mnie w kibelku leży Zwierciadło i Wiedza i Życie. Mój znajomy P. kiedyś się odgrażał, że będzie w kibelku czytał „Paideię” Jaegrea . A co Wy czytacie w kibelku?

I want money! (dialog blogowo-blogowy)

Irena niesiona falą bezinteresownej antypatii do Reni Jusis zapytuje, czy nie ma lepszych tematów na piosenki niż nieszczęśliwa miłość . I tu muszę się z nią zgodzić, że oczywiście taki temat jest - temat rzeka, temat perpetuum mobile, temat nieskończoność - mianowicie PIENIĄDZE. A zatem specjalnie dla Ireny jeden z moich ulubionych kawałków - The Flying Lizards „Money”!

Życie seksualne dzikich odc.1

No dobra, nie będzie o życiu seksualnym. Ta życie seksualne to dla skandalu, przyciągnięcia uwagi i dla zasugerowania, że niby czytałam Malinowskiego. Nie czytałam jednak, choć w domu rodzinnym stał prawie cały komplet. Prawie cały - bez „Życia seksualnego dzikich” oczywiście. Ale o dzikich to będzie. O dzikich w miejskiej dżungli polujących na rzadką dziką zwierzynę, czyli na metro. Każdy profesjonalny dziki wie, że złapać metro to bardzo trudna sztuka. Dziki wstaje więc rano w nastroju bojowym, pełen kipiącej i pieniącej się w czaszce adrenaliny. Po krótkim treningu asertywności, krav magi i groźnego pohukiwania przed lustrem, dziki wyrusza z domu na polowanie. Drogę w kierunku siedliska metra pokonuje krokiem żwawym, lecz czujnie, penetrując wzrokiem okolicę. Pozornie obojętny, zauważa wokół siebie innych dzikich, którzy wyruszyli na polowanie w tym samym celu co on - wydrzeć łup pozostałym i uzyskać laur zwycięzcy. Oto jednak siedlisko metra. Dziki zwiększa czujność, napina mi

Oto niespodziewanie...

Reni Jusis, która naprawdę mi się podoba: (za z d. rozmiar tego okienka winię jutuba. ja zrobiłam co w mej mocy - z widocznym efektem)