Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2013

O różnicach

Taka mnie naszła refleksja przy czytaniu fejsbukowych statusów niektórych fejsbukowych znajomych. Jest zasadnicza różnica między „Kocham moją żonę” a „Jestem hetero, a homoseksualiści to zboczeńcy nadający się tylko do leczenia”. Jest zasadnicza różnica między „Lubię mój kraj” a „Polska dla Polaków, won z Murzynami i Chińczykami, Żydzi na Madagaskar”. Jest zasadnicza różnica między „Nie wierzę w Boga” a „Religia to rak świadomości, wszelkie zło na świecie czynią wierzący, czyli tak naprawdę banda otumanionych fanatyków, faszystów i talibów.” Jak również jest zasadnicza różnica między „Chwała Panu!” a „Wszelkie wszawe lewactwo i postępactwo pójdzie do piekła, gdyż to przez nich  świat chyli się ku upadkowi.” Po prostu jest zasadnicza różnica między posiadaniem przemyślanego, zintegrowanego światopoglądu i życiu w zgodzie ze swoją tożsamością, a budowaniu swojego światopoglądu i tożsamości w oparciu o niechęć, brak zrozumienia i pogardę wobec „innych”. Czasem dziwi mnie, jak bardzo niek

Motylek

Czytamy z Dziobalindą książeczkę do nauki angielskiego dla przedszkolaków. Ja pokazuję obrazki, a Dziobalinda nazywa je po angielsku, jeśli umie. Pokazuję motylka. - Dziobalindo, a pamiętasz, jak jest „motylek” po angielsku? - Hmm... Nie. - Aaaaa... a po niemiecku? - Schmetterling! Kurtyna! PS. Dobry suchar!

O krabuszku i jająćku

Przypływ energii po wczorajszym koncercie Sorry Boys osiągnął swoje apogeum dziś po południu, kiedy to wracałyśmy z Dziobalindą z pływalni. Wystąpiły następujące objawy: 1. Kiedy wsiadłyśmy do metra, przez całą (krótką) podróż kręciłyśmy się we dwie wokół tej samej (służącej zazwyczaj do trzymania) rurki, w różnych kierunkach i konstelacjach. Piszcząc. 2. Kiedy wysiadłyśmy z metra, swoim zwyczajem przesiadłyśmy się na rower miejski. Następnie jadąc przez większość drogi śpiewałyśmy na głos "I am sitting on a vulcanooooooooo... I am watching how days go byyyyyyyyyyy....". 3. Kiedy odstawiłyśmy rower do stacji, resztę trasy odbyłyśmy pieszo prowadząc dialog o treści jak poniżej: - Jająćku? -Krabuszku? -Jająćku! -Krabuszku! -Jająćku... -Krabuszku... W związku z czym przypuszczam, że mam już na dzielni reputację ustaloną na wieki, nieprawdaż. Tak to się kończy, jak se matka raz na trzy lata wybędzie na  koncert w piątkowy wieczór. Co zresztą wszystkim matkom gorąco p

Ukryty Indos...

Znalazłam dziś genialny tytuł na thriller polityczny... UKRYTY INDOS POWIERNICZY Nie mogę wyjść z zachwytu! ____ PS. Ukryty indos znalazłam tutaj . Jest tam więcej indosów, ale ten jest moim zdaniem najfajniejszy.

Sorry Boys "Vulcano"

Z czasem to są zabawne historie. Płynie on, ten czas, jak chce, o ile w ogóle płynie, a nie tylko subiektywnie płynąć się wydaje. Tak więc płynął czas najpierw długo i leniwie – trzy lata płynął, zanim po „Hard working classes” pojawiło się „Vulcano”. A kiedy już się pojawiło, kiedy w końcu mogłabym (tak jak planowałam) zamknąć się z wyczekanym krążkiem w słuchawkach i po prostu słuchać, czas mi nagle stanął dęba, zarżał straszliwie i jak nie ruszył z kopyta! Tak więc mimo, iż od premiery minęły już dwa tygodnie, nadal nie znalazłam jednego spokojnego wieczoru na słuchanie. Co było robić – musiałam słuchać w metrze, na ulicy, w tramwaju… Nie jest to może najbezpieczniej, słuchać „Vulcano” w środkach komunikacji zbiorowej. Gdyż albowiem gdy już się człowiek nasycił przesłuchaniem pierwszym, drugim, trzecim… to przy czwartym zaczyna śpiewać sam. Nawet, jak śpiewa cicho, półgębkiem, nawet, jak rytm wybija sobie tylko ukradkiem, jedną stopą wciśniętą pod krzesełko – to niestety wi

Depesza

Nadaję depeszę. Stop. Żyję, oddycham, pracuję, działam, ogarniam/nie ogarniam (niepotrzebne skreślić). Stop. Mąż choruje na dwie anginy na raz. Stop. Dziobalinda palpituje alergiami. Stop. Giganna zmienia antybiotyki jak rękawiczki. Stop. Mimo chorób licznych, nadal są oni bardzo fajni, ci moi oni. Stop. Toteż daję radę. Stop. Napiszę wkrótce. Stop. (I o Vulcano napiszę, bo takie ci ono zacne, to Vulcano, że Dziobalinda porzuciła bez wahania Natalię Przybysz i do sny słucha teraz Sorry Boys. No to chyba najlepsza rekomendacja jest!).