Quo vadis, redaktorze?

Okładka nowego numeru Wiedzy i życia wygląda tak:



Kto wie, ten wie, a kto nie wie, niech się dowie, że zaprawdę błędną jest ta skądinąd urocza parafraza św. Piotra i jego „Quo vadis, Domine?”. Gdyż albowiem w tłumaczeniu na j.polski należałoby ją czytać „Gdzie idziesz, medycyny?”. A powinna brzmieć „Quo vadis, medicina?”* i wtedy byłoby git. Błąd się może zdarzyć każdemu, ale na Jowisza, czemu na okładce ogólnopolskiego periodyku zajmującego się nauką? Czy nie można było skonsultować tego tytułu z kimś, kto zna łacinę? (są na świecie jeszcze takie dziwolągi).

Wzburzywszy się nieco jęłam przypominać sobie, jak to kilka lat temu jakaś firma zamieściła w GW ogłoszenie o pracę, które składało się tylko z szablonu Lorem ipsum oraz adresu firmy. Wkrótce potem w miesięczniku Media&Marketing Polska ówczesna pani redaktor naczelna zachwycała się we wstępniaku ogłoszeniem o pracę napisanym po łacinie. Nawet bym się nie zdziwiła tak bardzo, gdyby nie fakt, ze pani redaktor była absolwentką warszawskiej polonistyki, co oznacza, że musiała w trakcie studiów zdawać egzamin z łaciny. Dlaczego zatem uznała za łacińskie takie wyrazy jak „occaecat cupidatat non proident”? Czy jej humanistycznie wykształcone oko nie powinno zawisnąć chwilę nad tymi formami i zastanowić się, że się tak wyrażę, what the f... is that? Może wówczas pani redaktor zwróciłaby się do wujka Gugla, który poinformowałby ją, ze Lorem ipsum jest tekstem quasi-łacińskim, wzorowanym, a i owszem, na fragmencie traktatu Cycerona, lecz z samą łaciną mający tyle wspólnego, co ja z Liz Taylor, jak sobie zrobię zdjęcie od tyłu i obrobię w photoshopie. No chyba, że z Gugla trafiłaby pani redaktor od razu na polską Wikipedię. Ta bowiem także twierdzi, że Lorem ipsum jest tekstem łacińskim (choć angielska Wikipedia już takich kitów nie wciska, a stan faktyczny orzeka uczciwie). Odkryłam to dziś z wielkim zdumieniem i byłam uprzejma zedytować hasło, ale nie wiem, czy Wikipedia będzie uprzejma moją edycję uwzględnić.
Inna sprawa, że najwyraźniej można być redaktorem naczelnym i nie wiedzieć, czym jest Lorem ipsum. To też mnie bardzo uradowało.

Skoro tak się rzeczy mają, że najwyraźniej wiedza i kompetencje nie są potrzebne do tego, żeby zostać redaktorem naczelnym pisma tego lub owego, to ja jednak poważnie rozważę objęcie stanowiska red. nacz. magazynu Bullshit&Crap, na którą to posadę swojego czasu namawiał mnie Sykofanta. Na bullshit i na crap to ja się znam doskonale. A nawet gdybym się nie znała, to co za różnica, nie?


* z listu de redakcji WiZ:
"Domine” (pol. panie) to vocativus (polski odpowiednik - wołacz) w liczbie pojedynczej dla wyrazu „dominus” (rodzaj męski, deklinacja II). Dla wyrazu „medicina” (rodzaj żeński, deklinacja I) należy zatem również użyć tego samego przypadka w tej samej liczbie, a brzmi on „medicina”. Prawidłowe brzmienie użytej przez Państwa parafrazy to „Quo vadis, medicina?”.

Komentarze

  1. Najpierw w kwestii technicznej, czyli edycji na Wiki. Zmieniłbym jeszcze jedno zdanie na:

    "Oryginalny tekst Cycerona z pogrubionymi fragmentami używanymi do demonstracji kroju i rozmieszczenia tekstu:"

    Sam bym zmienił, ale nie chcę już mieszać.

    A Twoja edycja na pewno zostanie zatwierdzona. To po prostu śroodki bezpieczeństwa. Nowi lub niezarejestrowani użytkownicy muszą być przeglądani przez starszych. Zapobiega to demolowaniu haseł przez przypadkowe osoby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do zmiany to może nawet:

    "Oryginalny tekst Cycerona z pogrubionymi fragmentami używanymi w Lorem ipsum do demonstracji kroju i rozmieszczenia tekstu:"

    OdpowiedzUsuń
  3. W kwestii profesjonalizmu:

    Nie od dziś wiemy, że świat zmierza ku zagładzie. Oznajmiały nam to wielokrotnie liczne sekty wyznaniowe. W sumie po co się więc przejmować czymkolwiek.

    Nie wiem, czy to ja się zmieniłem, czy może to właśnie świat się zmienia, ale ja naprawdę trudno to znoszę.
    Czemu traktuje się ludzi jak bandę durniów? Ja wiem, że większość to naprawdę durnie, ale czy zaspokajanie ich potrzeb przez bombardowanie ich świadomości wydurniającymi się, infantylnymi i nic sobą nie reprezentującymi pseudogwiazdami jest konieczne? Czy naprawdę nie da się produkować mediów na poziomie. Niskim, ale przynajmniej jakimkolwiek! Bo teraz poziom jest żaden...

    Znajomość łaciny nie jest już powszechna, ale czy uprawnia nas to do używania tego języka w dowolny sposób i jak nam się podoba? Czy fakt, że większość społeczeństwa nie wie nic w temacie np. chemii, pozwala nam wypisywać totalne brednie - przecież i tak nikt się nie zorientuje. Naprawdę mnie to złości i złości mnie też to, że, jak pisał Ortega y Gasset, ludzie głupi roszczą sobie prawo do bycia głupimi, co więcej, oczekują od innych, że i ci będą głupi. Znamy z Synafią kilka blogów, na których prezentuje się alternatywne podejścia do świata i nauki, choć prezentujący nie mają o nauce najmniejszego pojęcia. Nagle dowiadujemy się, że cały nasz dorobek naukowy to spisek, a naukowcy powinni zmienić podejście i realizować jedyny słuszny program tych osób, które nie rozróżniają nawet cząsteczki organicznej od mineralnej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacne było to co zrobiłaś....w szczególności, że nie tylko poprawiłaś błąd ale i wytłumaczyłaś dlaczego tak a nie inaczej (uważam ze to jest niezwykle potrzebne, nikt (ja) nie lubi jak mu się wpycha jakieś tezy bez uzasadnienia)....i cieszę się, że miałam w tym ok 10^-9 wkładu :).....i czemu w zakładce "komentarz jako" nie ma opcji "jola: ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sykofanta -> A wiesz, masz rację chyba jeszcze tę zmianę według Twojej propozycji wprowadzę.

    Jola -> Blogspot to najwyraźniej kicha, opcji "Jola" rzeczywiście nie ma ;p
    No i oczywiście, że miałaś swój wkład duży, bo to Ty mi pokazałaś ten artykuł na polskiej Wikipedii. Tak tak, moi mili, to była Jola!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście, nie każdy zna się na łacinie i nie każdy potrafi odmienić rzeczownik w tym języku, ale jestem za poprawnością. I chwała Ci za to, Synafio, że zareagowałaś, wysłałaś list do sznownej redakcji i pokazałaś, że nie jest istotne, żeby używać języków obcych, trzeba ich jeszcze używać poprawnie. A z własnego doświadczenia wiem, że filologowie klasyczni nie są jeszcze gatunkiem wymarłym i wystarczyło się zwrócić do takowego z prośbą o sprawdzenie tytułu. I to jeszcze tytułu, który się umieszcza na okładce pisma ogólnopolskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Salomeo, dzięki za Twe uprzejme słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja droga, Twoja notka zasługuje co najmniej na zamieszczenie w jakiejś gazecie na poziomie. Ja w ogóle uważam nadal, że powinnaś pisać felietony gdzieś. Zwłaszcza, że podobno media papierowe, są lepsze i bardziej medialne, niż internetowe - argumentuje się to w ten sposób, że bloga to sobie każdy może mieć, a gazetę nie. Twój tekst wprawdzie temu zaprzecza, bo jak widać, gazetę mieć (w zasadzie-prowadzić) może Bylekto.

    OdpowiedzUsuń
  9. Luca, dzięki za komplementa :) A serio to do pisania się przymierzam, ale o tym na razie ciii.

    OdpowiedzUsuń
  10. No to i ja się, może mało konstruktywnie ale dołożę. Bo ja zawsze - gdy kazałem korzystać studentom z tego tekstu jako narzędzia (tak, tak, po to on właśnie jest, żeby się nie rozpraszać treścią a skupić na formie) ze TO TYLKO WYGLĄDA JAK ŁACINA!

    OdpowiedzUsuń
  11. Asakura -> No widzisz, nie trzeba być wcale filologiem klasycznym, żeby to wiedzieć. Tym bardziej mnie dziwi ignorancja niektórych ludzi ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Nooo, ale dlaczego w liście do redakcji taki byk: "użyć tego samego przypadka"???

    OdpowiedzUsuń
  13. no przypadki chodza po ludziach, ale blog jest super

    OdpowiedzUsuń
  14. Leszek K. -> "użyć tego samego przypadka" ponieważ "przypadek" w znaczeniu "przypadek gramatyczny" odmienia się inaczej niż "przypadek" w sensie "wydarzenie", tzn. "ten przypadek, tego przypadka". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Faktycznie, sprawdziłem, zwracam honor :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach to jest wprost przepiękne znalezisko! Ja nie mogę zrozumieć, co stało na przeszkodzie posłużeniu się tą frazą w polskim przekładzie... Czy ludziom się wydaje, że jak się posłużą łaciną niepoprawnie, to wciąż im to dodaje animuszu czy czego? Kompromitacja, kolejna w tej dziedzinie...
    moriana

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni