Sezon ogórkowy
W czasach, gdy jeszcze zajmował się ablativem absolutem, a nie żywnością ekologiczną, Tomasz w trakcie egzaminu zastał panią dr„Ale-ale-ale” stojącą w drzwiach swego gabinetu, bujającą się na piętach i powtarzającą w przestrzeń „Nie mam kogo pytać, nie mam kogo pytać, nie mam kogo pytać...”
Takoż ja chwilowo „nie mam o czym pisać, nie mam o czym pisać...”. Tzn. mogłabym w ramach wspominek napisać coś o dr „Ale-ale-ale” lub o prof. W. przyjmującym egzamin przez dziurę w gazecie, ale upał jest, nie chce mnie się nic. W ramach wspominek wolę sobie pooglądać na jutubie stare wywiady z Titusem z Acid Drinkers (wspominam bowiem moje pierwsze dziewczęce miłości – sezon ogórkowy trwa). O proszę bardzo:
Jak miałam 15 lat to słuchałam Acidów zapamiętale i nadal lubię sobie posłuchać. Natomiast Morbid Angel i innych „strasznych-złych-szatan-szatan-zespołów” już bym słuchać nie mogła. Jak słyszę tekst „blessed are we to live life of sin” to zaczynam rżeć i cały mroczny nastrój jest zniweczony.
A kto pamięta, jak wyglądał w wieku 15 lat? Bo ja np. wyglądałam okropnie śmiesznie. Nosiłam tatowy płaszcz skórzany D&G (Dojczland Gestapo stajl), buty wojskowe rozmiar kanadyjka i czapeczkę skórzaną tzw. leninówkę. I koszulki Acid Drinkers oczywiście. I włosy farbowałam na czerwono za pomocą krepiny. Było też mrocznie i słuchało się Pink Floydów „High Hopes” w nieskończoność, hodując w sobie przy tym romantyczny Weltschmerz. Dopiero teraz odkryłam, ze Floydzi mają sto lepszych kawałków w dorobku, a Weltschmerz przychodzi sam nieproszony i wcale go nie trzeba wywoływać niczym duchów. To się nazywa bagaż doświadczeń, tak?
Takoż ja chwilowo „nie mam o czym pisać, nie mam o czym pisać...”. Tzn. mogłabym w ramach wspominek napisać coś o dr „Ale-ale-ale” lub o prof. W. przyjmującym egzamin przez dziurę w gazecie, ale upał jest, nie chce mnie się nic. W ramach wspominek wolę sobie pooglądać na jutubie stare wywiady z Titusem z Acid Drinkers (wspominam bowiem moje pierwsze dziewczęce miłości – sezon ogórkowy trwa). O proszę bardzo:
Jak miałam 15 lat to słuchałam Acidów zapamiętale i nadal lubię sobie posłuchać. Natomiast Morbid Angel i innych „strasznych-złych-szatan-szatan-zespołów” już bym słuchać nie mogła. Jak słyszę tekst „blessed are we to live life of sin” to zaczynam rżeć i cały mroczny nastrój jest zniweczony.
A kto pamięta, jak wyglądał w wieku 15 lat? Bo ja np. wyglądałam okropnie śmiesznie. Nosiłam tatowy płaszcz skórzany D&G (Dojczland Gestapo stajl), buty wojskowe rozmiar kanadyjka i czapeczkę skórzaną tzw. leninówkę. I koszulki Acid Drinkers oczywiście. I włosy farbowałam na czerwono za pomocą krepiny. Było też mrocznie i słuchało się Pink Floydów „High Hopes” w nieskończoność, hodując w sobie przy tym romantyczny Weltschmerz. Dopiero teraz odkryłam, ze Floydzi mają sto lepszych kawałków w dorobku, a Weltschmerz przychodzi sam nieproszony i wcale go nie trzeba wywoływać niczym duchów. To się nazywa bagaż doświadczeń, tak?
Ja, gdy miałam 15 lat, wyglądałam tak jak teraz, tylko cerę miałam zdrowszą i mniej zmarszczek trochę, no i figurę o niebo lepszą. Słuchałam Placebo chyba już namiętnie, chociaż pewności nie mam. Perspektywy miałam, świat miał mi wszystko do zaoferowania, a ja mogłam wybierać.
OdpowiedzUsuńNo i tak wybierałam, że jestem tu, gdzie jestem i nawet nie pamiętam, kim jestem i po co jestem. A może już mnie nie ma?
Myślisz, więc jesteś, Dijer. A perspektywy wciąż przed Tobą, chyba, że masz 90 lat i tylko tak świetnie się trzymasz ;)
OdpowiedzUsuńKiedy miałaś, Synafio, 15 lat, podobałaś mi się tak samo, jak teraz ;)
OdpowiedzUsuńA ja wyglądałam jak romantyczna poetessa z wieczną depresją. Tak sądzę w każdym razie. Zdenerwowałam się bardzo, kiedy mi ktoś rzekł: "a wyglądasz taką grzeczną". Ważyłam tylko parę kg mniej, niż teraz i miałam fatalną fryzurę (włosy do ramion, w której to długosci wyglądam najgorzej).
Ale był to najfajniejszy okres mojego życia nastolatki :)
Chyba zawsze wyglądałam jak wesoły ziemniak, także w wieku 15 lat. Po ziemniakach słabo widać weltschmerz, więc nawet sie nie siliłam. Miałam za to długie włosy zaczesane gładko i związane w kucyk a la darmowy lifting.
OdpowiedzUsuńLuva -> byłaś bardzo zwiewna, ale czy wyglądałaś depresyjnie? Chyba nie, chyba byłaś bardziej "myślami gdzieś w oddali" :)
OdpowiedzUsuńIrena -> Ziemniak to chyba nie jest odpowiednie dla Ciebie warzywo. Jest za mało sofisticated jak na Ceibie. Wesoły - tak, ale raczej kumkwat (?)
Pomme de terre, szlachetne jabłko ziemi, uprawiane niegdyś jako wyszukana roślina ozdobna, za mało sofisticated? Peruwiańczycy, ziomkowie kartofla, mogliby się obrazić. W końcu z niewielu roślin ozdobnych da się zrobić żarcie na całą imprezę, ani razu się nie powtarzając.
OdpowiedzUsuńZiemniak zajmuje także ważne miejsce w sztuce (vide Julita Wójcik, która obierała kartofle w Zachęcie), w polityce (jako celny argument lub pseudonim dwóch takich) oraz w internecie:
http://www.weebls-stuff.com/toons/Potato/
Ja chyba ostatecznie wyparłem z pamięci, co było gdy miałem lat 15. Myślę, że byłem wtedy mocno jeszcze zdziecinniały nawet jak na 15-latka. Ponadto czesałem się na cipkę (co pewnie spowodowało, że teraz jestem gejem, bo tak długo miałem tę fryzurę, że cipki mi się znudziły) oraz chodziłem w bluzach w "kolorach ziemi", a dokładnie w odcieniach promowanych przez kolekcję jesień-zima-Ziaba, czy jak kto woli (lub nie rozumie poprzedniego porównania) jesień-zima-3D w kolorach smętnego gówna.
OdpowiedzUsuńZiemniakiem jestem dopiero od zeszłego roku, gdy jedna z naszych czcigodnych wykładowczyń, po wykładzie poświęconym ziemniakom, rzekła te słowa skrzydlate: "Chciałabym, aby po tych zajęciach Państwo zyskali... taką... świadomość ziemniaka!" No i zyskałem świadomość ziemniaka i teraz jestem ziemniakiem. Dobrze chociaż, że nie burakiem!
Irena -> bardzo przepraszam,zwracam honor ziemniakowi. W istocie, sama zastanawiam się nad zostaniem ziemniakiem.
OdpowiedzUsuńSykofabta -> mnie kiedyś próbowała pani prof. w liceum przekona, bym pojęła "istotę ławkowatości". Bez skutku.