O tym, że nie wiem, co będzie
Wyłączyło mnie z życia na prawie dwa tygodnie. Wpadłam w dół czarny i zimny, w którym ciężko się oddycha i myśli z trudnością. To jest pewnie temat na oddzielny wpis, ale nie wiem, czy jest sens o tym pisać... Jeśli ktoś chciałby przeczytać o stanach lękowych, to niech da mi znać. Napiszę, jak potrafię, o ile potrafię napisać o tym cokolwiek sensownego. Temat to mało przyjemny i mało chodliwy, ale może komuś się przyda do czegoś? Tymczasem jednak, tak jak zawsze do tej pory, wygrzebałam się z tego dołu czarnego - dzięki Bogu! A pisząc to, w istocie to właśnie mam na myśli. Znów widzę liście na drzewach i „dzięcielinę pałę”* na trawniku. Znów oddycham spokojnie, a jedyne złe sny, jakie mnie dręczą, to takie, że znowu jestem w szkole i nie poszłam na dwie pierwsze lekcje. I nie wiem, jak mam te nieobecności usprawiedliwić, ale jestem pewna, że na kolejne lekcje również nie mam zamiaru iść. A to wszystko pewnie dlatego, że już za 3 dni Dziobalinda idzie do szkoły! Do tej pory jakoś to do ...