Jak cierpieć w imię mody


W lutowym "Zwierciadle" artykuł o tym, jak młode Iranki masowo robią sobie operacje nosa. Nie jest to wynik próżności, lecz walki o przetrwanie. Mimo iż na uniwersytetach stanowią większość, kobiety w Iranie nie mają realnego wpływu na otaczającą je rzeczywistość. Jedyną ich bronią są uroda, status i pieniądze, walczą więc zaciekle o dostęp do pełnego arsenału. A których nie stać lub, o zgrozo, los obdarzył je pięknym z natury nosem, te przyklejają sobie na twarz bandaże i udają, że zrobiły operację. To najprostszy sposób na to, by wydać się innym piękną i bogatą.


W mieście nad Wisłą walka o urodę i status jest równie desperacka. Wystarczy wyjść na ulicę i zamiast standardowo skupić się na tratowaniu przechodniów, trochę im się poprzyglądać. Zresztą często nie da się nie przyglądać, gdyż widok wdziera się nam do mózgu i zaczyna tam przeraźliwie wrzeszczeć.

Panuje oto wśród młodzieńców moda na spodnie rurki. Jednakowoż żeby wcisnąć się w tak obcisłe spodnie, należy uprzednio chirurgicznie pozbawić się łydek. Co też młodzież skwapliwie czyni najwyraźniej, bo nie wierzę w naturalny wysyp całkowicie bezłydkowych młodych mężczyzn. Wiecie, zoperować sobie nos to jest rzecz prosta, ale łydki sobie wyciąć? To jest dopiero coś! Swoją drogą rurki są zazwyczaj tak obcisłe, że przez głowę przeszła mi myśl, czy czegoś jeszcze nie muszą się chłopcy pozbawiać, żeby się toto ładnie układało na ciele.

Wśród dziewcząt zaś mamy modę na pozbawianie się pośladków i części nóg. Tu na szczęście los jest łaskawszy – nic wycinać nie trzeba, wystarczy zakupić tzw. spodnie Meduzy Cimcirymici, czyli bezkształtny wór zakończony krótkimi nogaweczkami, najlepiej ze ściągaczem. Jest wersja dres, jeans i ortalion zapewne też. Fascynujący to widok – młode dziewczę z krótkimi nóżkami i ogromnym namiotem w okolicach siedziska, sugerującym istnienie pod spodem mega pieluchy lub wyrastającej z tyłu pleców siostry bliźniaczki.

Na szczęście ten wysokiej klasy i elegancji ciuch jest szeroko dostępny w sklepach. Nie zawsze los bywa aż tak hojny. Wspominam bowiem do dziś słynne spodnie od GF, dostępne w outlecie na Świętokrzyskiej za jedyne 8 tys PLN. Były to kalesony prapradziadka z wielkim poświęceniem wyniesione z okopu w czasie I wojny światowej i następnie długo ukrywane w piwnicy u ciotki w Parzęczewie. Kalesony te znany projektant systematycznie podziurawił nożyczkami do paznokci w wiele małych, symetrycznych dziurek. Bardzo chcieliśmy z Tomaszem te spodnie kupić i nawet byliśmy w stanie sprzedać wątroby w tym celu, ale pani w sklepie powiedziała, że mamy za mało błękitną krew na tak luksusowy artykuł i wysłała nas do H&M. Od tej pory minęły ze 3 lata a ja wciąż czuję smutek w sercu.

Może sprawię sobie spodnie Meduzy na pocieszenie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stridor dentium Synafiae

Czworo ludzi dwie historie