Jak stworzyć poemat zbiorowy

Jest taka teoria, że wena twórcza to iskra Boża, która od czasu do czasu nawiedza niczego się niespodziewający umysł człowieczy. Zaprawdę, wierzę w tę teorię, gdyż nie raz doświadczałam tej iskry pojedynczo i zbiorowo.

Onegdaj iskra ta opadłą jednocześnie na mnie, Tomasza i Lucę oraz dodatkowo koleżankę E. Zaczęło się od jednego opisu na gg, będącego cytatem z greckiego poety. I tak oto w opiach gg powstał poemat przecudnej urody. Przytaczam go dziś, by uchronić przed zapomnieniem i zapleśnieniem.

Synafia:
Porzuć Paros i te figi, przestań żywot wieść rybaka

Tomasz:
porzuć Paros i te figi, bo inaczej będą rzygi!

Synafia:
porzuć Paros i ten kokos, bo Cię pałką stłucze młokos

Tomasz:
porzuć Paros, kokos, rzygi, a dostaniesz w zamian figi

Synafia:
porzuć Paros, figi, stary, i kup sobie szarawary

Tomasz:
porzuć figi, szarawary i kup sobie Paros cały

Synafia:
zostaw Paros, jest za mały, i kup sobie Korynt cały!

Tomasz:
kupić Korynt, chybaś głupi, w straszne mogłbyś popaść długi

Synafia:
co tam długi, nie bądź burak, pomyśl o Koryntu córach!

Tomasz:
co tam dziewki z takiej wiochy, z Paros więcej jest radochy

Synafia:
lecz na Paros nuda taka! co ty? kozy chcesz obłapiać?

Tomasz:
jeśliś taki napalony, są na Paros gymnasiony

Synafia:
tam na Paros w gymnasionach jeden stary dziadek kona

Tomasz:
dziadek lepszy jest niż dziewki, co wyczyszczą ci sakiewki!

Synafia:
nie wyczyści sakwy dziadek, da ci kiłę jako spadek ;p

Tomasz:
dziewka gorsza niźli kiła, bo od kiły już przegniła

Synafia:
skoro kiłę mają oba, dziewka bardziej się spodoba!

Tomasz:
Paros jednak na wakacje, tam są chociaż ubikacje

Synafia:
Co ty mówisz? Cóż to znaczy? Ty od dziewki wolisz sraczyk?

Luca:
gdy pod ręką jest bidecik, z dziewką czas przyjemniej leci

Tomasz:
kiedy o tych dziewkach mowa, wolałbym się w sraczu schować

Synafia:
Wolisz w kiblu stawiać klocki, niż z dziewczęciem spędzać nocki?

Tomasz:
klocki stawiać nic strasznego, gorzej mieć odgryzionego!

Synafia:
Porzuć swe obawy zbędne, bo te dziewki są bezzębne!

E.:
lecz bezzebne moja droga to jeszcze wieksza trwoga

Tomasz:
nadto piersi jak wymiona, niechaj taka raszpla skona!

Synafia:
Nie podoba ci się wymię? zawsze możesz... kupić ;)... dynię

Tomasz:
stokroć wolę w dynię wsadzić, niż się z dziewką tą zabawić

E.:
ale dynia wszak jest twarda, czy nie lepsza by musztarda?

Synafia:
Ale od musztardy szczypie, czy nie lepiej jakiś wypiek?

Tomasz:
dynia, kiedy jest dojrzała, będzie w sam raz pasowała

Synafia:
Jednak jeśli szpada duża, lepiej kupić jest arbuza

E.:
Jeden arbuz to za mało, lepiej kupić skrzynkę całą

Tomasz:
jeśli skrzynka jest z drzazgami, to już wolę z dziewczętami

Synafia:
Nie chcesz skrzynki, nie chcesz dziewki, możesz wsadzić do konewki

Tomasz:
mnie konewka nie pasuje, może ciebie to rajcuje

Synafia:
Dla mnie lepszy byłby młokos, co jest twardy niczym kokos.

E.:
Młokos, kokos jedna chwała, abyś tylko tego chciała

Tomasz:
jej perwersje tylko w głowie, młokos szybko straci zdrowie

Synafia:
Mój ostatni młokos chyży, prawie tydzień ze mną wyżył ;p

Tomasz:
tydzień! mało! ja chcę więcej, z dwa tygodnie go podręczę!

Synafia:
Po takiego, co wytrzyma, to do Sparty musisz dymać!

Tomasz:
w Spracie dymać to byś chciała, ale dla cię Sparta mała

Luca:
a ja mogę i w Warszawie, z moim nieźle sie zabawię

Synafia:
Chłop ze Sparty jeden starczy, o ile nie wróci na tarczy

Tomasz:
ja tam nie wiem, ja na Paros siedzę z dziadem i z gitarą

E.:
Wolisz dziada czy gitarę, z kim być stworzył lepszą parę?

Synafia:
On grupowo lubi – z dynią, z dziadem, owcą i cukinią ;p

Tomasz:
dziada, dynię biorę sobie, lecz cukinię oddam tobie

Synafia:
Moja propozycja lepsza – dla mnie młokos, ty weź wieprza

Tomasz:
ty młokosa, wolne żarty! ty se lepiej jedź na narty!

Synafia:
Z ciebie to pies ogrodnika! Ty z młokosem nie pofikasz!

Luca:
ja pofikam z kim zechcecie, nie będę wybrzydzać przecie

Tomasz:
od młokosa przecz z łapami, bo obrzucę was dyniami!

Luca:
ja go mogę nie dotykać, da się i bez rąk pofikać

Komentarze

  1. Zgubiłaś jeszcze jeden wers:
    "Jednen młokos to za mało, lepiej... kupić;)... armię całą". Mój oczywiście;P
    Tak przynajmniej stoi w moim komputerze.
    Był to jeden z niewielu dni, kiedy się dobrze bawiłam w pracy!

    OdpowiedzUsuń
  2. A wybacz, najwyraźniej się zagubił. Tak, to był jeden z fajniejszych dni w robocie ever:) I jakież mózgi nasze płodne były, a teraz media donoszą, że w 27 roku życia mózg klapnie i kapcanieje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Już po dwudziestce szaraki sie nie mnożą i na miejsce tych, co zdechły nie ma nic, jeno marność i pustka. Vanitas vanitatum i jesteśmy coraz głupsze, Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, żeby to jeszcze tak zgłupieć, żeby w ogóle nie mieć świadomości swej głupoty, to by było wygodniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem pod wrażeniem :-)
    pozdrawiam, będę zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miguel, witam serdecznie, zaglądaj, czuj się jak u siebie w domu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni