Tata mój mawiał o mnie, że w niemowlęctwie byłam "dzieckiem łatwo wzruszającym się" (czyt. nieustannie wyłam). Zostało mi do dziś, a zatem podzielić się chcę moim wzruszeniem teraz. Oglądajcie i wzruszajcie się!
Ach, boskie :) Ja osobiście mam 2 ulubione fragmenty, jeden poaniowy: http://www.youtube.com/watch?v=_7V5Qh7Wke8&feature=PlayList&p=D1B0A2B0609EE358&index=0&playnext=1 Drugi w sumie też, bo Ania jest prawdziwą fanką Muppetów :) http://www.youtube.com/watch?v=0yvHWyvexZA&feature=PlayList&p=36DA2EE677BF6792&playnext=1&playnext_from=PL&index=51 - patrzcie na Zwierzaka z tyłu :D i nie róbcie tego w domu
Biegłam rano do pracy słuchając mp3 z mojego iPoda, gdy wtem zadzwonił mój iPhone . Wyłączyłam więc mojego iPoda i odebrałam mojego i Phone’a. To dzwonił P. ze swojego i Phone’a, powiedzieć mi, że zamienił swojego MacBooka na iBooka, i że ja tez powinnam. Ja mu na to wyrzekłam, ze ja już dawno zamieniłam swojego MacBooka na iBooka. Skończyliśmy rozmawiać przez nasze iPhone’y, po czym znowu włączyłam iPoda i pobiegłam chyżo do pracy, aby pracować na moim iBooku i dzwonić z mojego iPhone’a i słuchać mojego iPoda.
Tło plik wektorowy utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com Tak już mam, że odkąd pamiętam, nie lubiłam gier zespołowych. Nigdy nie należałam do żadnej drużyny - ani w sporcie, ani w żadnej innej dziedzinie. Nigdy nie poznałam tego podobno bardzo przyjemnego uczucia, kiedy "my wygrywamy" a "oni przegrywają". Nigdy nie czułam się pełnoprawnym członkiem "tych, którzy mają rację" - choć czasem dałam się porwać przyjemnej iluzji. Zwłaszcza, kiedy byłam młodsza, łatwiej było mi oszukiwać siebie samą, że wiem lepiej, że mam odpowiedzi, a już zwłaszcza, że rozumiem i mam prawo osądzać motywacje innych. Byłam gotowa krzyczeć hasła i iść z pochodem na barykady. Dziś już nie. Dziś nawet wtedy, gdy jestem pewna tego, co myślę na dany temat, nie czuję, że „gram w czyjejś drużynie” – mogę odpowiadać jedynie indywidualnie za samą siebie. Im jestem starsza, tym trudniej mi się oszukiwać. Piszę to z pewną goryczą, bo wraz ze świadomością, że wcale ni...
Otóż wyspałam się! fot. Austin Schmid Taki mam pyszny świąteczny urlop za sobą, że się wysypialiśmy, jedliśmy, spotykaliśmy z przyjaciółmi oraz czytaliśmy książki – udało mi się nawet dotrzeć do biblioteki 31 grudnia i zrobić zapas książek na nowy rok. Tak więc spędzałam dnie i wieczory z ulubionym Małżonkiem i Dziewczętami, które - wyspane i najedzone - były dla rodziców swych pełne miłosierdzia. A także z choinką, bigosem, pierniczkami, Pilchem, nową (starą?) Bridget Jones i Malalą Yousafzai (wiem, wiem, zestawienie zaiste dziwaczne i trącące pomięszaniem psychicznym) - same dobre rzeczy! Udało mi się nawet pobiegać dwa razy, przy czem drugi bieg nastąpił 1 stycznia, przy temperaturze -15 i wyniósł prawie 6 km, toteż dumna jestem z tego powodu i blada. Chuda nie, chuda nie jestem ni trochę, przeciwnie raczej, bo przecież bigos, pierniczki i jeszcze więcej bigosu. Gdyż albowiem kocham bigos miłością ogromną. A Małżonek mój robi bigos najlepszy na świecie! Taka jes...
Ach, boskie :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście mam 2 ulubione fragmenty, jeden poaniowy: http://www.youtube.com/watch?v=_7V5Qh7Wke8&feature=PlayList&p=D1B0A2B0609EE358&index=0&playnext=1
Drugi w sumie też, bo Ania jest prawdziwą fanką Muppetów :)
http://www.youtube.com/watch?v=0yvHWyvexZA&feature=PlayList&p=36DA2EE677BF6792&playnext=1&playnext_from=PL&index=51 - patrzcie na Zwierzaka z tyłu :D i nie róbcie tego w domu
Och, zwierzak zdecydowanie rządzi! Drugi link - rewelacja po prostu! Pierwszy też zresztą, ale to już znałam :)
OdpowiedzUsuń