Filozofia rodzima czyli good news for ya all

Jak się okazuje, jestem jeszcze nas tyle młoda, żeby pić tequilę do 4.00 nad ranem. Ale już na tyle stara, żeby potem pół dnia odczuwać nieśmiałe perturbacje trzewi i subtelne ćmienie w skroni.
A przecież Zenon z Elei uczy nas,że nic nie może być takie i inne jednocześnie, czyli, że starym i młodym naraz być nie można. Co za tym idzie - nie ma czegoś takiego jak starość lub młodość. I to jest bardzo dobra nowina dla wszystkich! Gaudeamus!

Komentarze

  1. Rzeczywiście to dobra wiadomość.
    Będę o tym pamiętać smarując codziennie obolałe kości maścią rozgrzewającą, szukając każdego ranka zębów w szklance herbaty i podgłaszjąc telewizor o ton wyżej, żeby cokolwiek zrozumieć.

    :D - żartuję

    Myślę jednak, że starość nadejdzie kiedyś i nie będzie taka zła, dopóki nie uznam, że Kinga Rusin jest słodka i urocza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybyś uznała, ze Kinga Rusin jest słodka i urocza, to by oznaczało nie tyle starość, co utratę władz umysłowych, a to się może zdarzyć z różnych przyczyn :P Ale nie bój nic, będziem Cię pilnować :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie myslalam, ze swoj pierwszy komentarz na tym swietnym blogu napisze w obronie slodkiej i uroczej kingi rusin ;) wybacz synafio, ale mnie podkusilo!!! kisy


    ps. polceam ketanol
    starosc jest okej

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie myślałam, że swój pierwszy komentarz na tym blogu zamieścisz przeciwko mnie - swej najwierniejszej, niepowtarzalnej, niezastapionej, wspaniałej, miłej, cudownej, nieziemskiej MNIE ;)

    No cóż - od dziś możesz się przyjażnić z KR :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja ze swojej strony polecam nootropil - dobrze działa, jeśli chce się pamiętać, jak trafić do łazienki.

    z drugiej jednak strony, nawet kiedy się uzna, że kinga rusin jest słodka, jeżeli nie zażywa się nootropilu łatwiej jest zapomnieć, że się lubi kingę rusin.

    OdpowiedzUsuń
  6. swoją drogą skoro już jesteśmy przy staruszkowaniu (czyli opowieściach o lekach i bólach), to naszedł mnie taki problem - teraz jak się człowiek rozchoruje, to idzie do lekarza pierwszego kontaktu, co chyba znaczy, że następnie udajemy do lekarza drugiego kontaktu. Oczywiście do lekarza drugiego kontaktu nie trzeba chodzić, można se darować. Problem powstaje, gdy w sprawie naszej choroby skontaktowaliśmy się najpierw ze starą mądrą kobietą albo znachorką-chruściarką. Wtedy, jeśli jednak znachorka-chruściarka vel stara mądra kobieta nam nie pomoże, musimy jednak iść do lekarza, tylko, jak można sądzić, nie jest on już pierwszego kontaktu, bo nie z nim się najpierw kontaktowaliśmy. Skoro nie jest pierwszego kontaktu i jest zarazem pierwszego kontaktu to nie może być w ogóle, bo coś nie może jednocześnie być przecie takie i inne. Dlatego więc lekarze pierwszego kontaktu nie istnieją wcale.

    Sam widzę luki w moim rozumowaniu, które będę chyba musiał zatkać nootropilem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Izabela -> warto było zahaczyć o Kingę Rusin, żeby uzyskać od Ciebie komentarz!:D

    Tomasz -> ależ właśnie i bez nootropilu jest logicznie i rzeczowo, to jest właśnie ten urok Zenona, wszystkiemu można jego metodą zaprzeczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. och! ja znalazłem jedno zaprzeczenie, które ta metoda z powodzeniem wspiera, a jednocześnie i bez niej jest ono prawdą. zaraz opisze to u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. no i proszę, moje spostrzeżenia - patrz tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, ale nikt mi nie wmówi, że z nią nie jest coś ten teges: http://dziendobrytvn.plejada.pl/25,20323,wideo,,101723,powrot_anny_marii_jopek,aktualnosci_detal.html

    Nie musicie oglądać całości, wystarczy fragment - skośne oczy < >

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni