Jesień nadeszła na dobre. Liście zaczęły się w końcu żółcić i czerwienić. Poranki zrobiły się więcej niż rześkie, a wieczory rozkosznie melancholijne. Codziennie strzępki myśli przebiegają mi wraz z wiatrem po głowie, ale ulatują gdzieś szybko. Nic mądrego nie zostaje. Tylko zachwyt, ten sam od lat, nad spokojnym, majestatycznym, jesiennym pięknem. Nad kolorem bakłażana. Nad złoceniami koron drzew. Nad zapachem liści. Nad delikatną koronką zamglonego jesiennego powietrza. A ja się tymczasem starzeję. Coraz więcej mam w sobie pragnienia, żeby usiąść i patrzeć, bez chęci rozumienia za wszelką cenę, bez chęci kontroli. Coraz gorzej znoszę hałas, bałagan i pośpiech. Coraz trudniej mi spiąć w całość różne, czasem mocno odmienne potrzeby, pragnienia, obowiązki. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam z czegoś zrezygnować. Czy przypadkiem nie tracę z oczu czegoś ważnego. Czy nie wpadłam w jakąś koleinę, z której boję się zboczyć tylko dlatego, że mam silnie rozwiniętą potrzebę byc
Każdy, kto przestaje z filologiem, musi się nim sam po trosze stać. Prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńO tak, VB zupełnie nieapetyczna jest. VB mogłaby być używana jako ochrona przeciwnajazdowa - nikt nie chciałby najeżdżać Rzymu dla takich nagród. Zwłaszcza występujący w roli Etrusków nie-filologowie będący małżonkami filologów klasycznych.
OdpowiedzUsuńJa sądzę, że VB jest jak suszona parówka delikatesowa. Nie dość, że od początku nie było w nic wartościiowego i do początku była cienka, to następnie postanowiłą się zasuszyć i wygładzić botoksem. Teraz jest suszoną, trującą parówką delikatesową. Z takich można budować obronne palisady wokół miasta. 100% gwarancji - nikt nawet nie stanie obozem w pobliżu, a co dopiero mówić o najeżdżaniu!
OdpowiedzUsuńAle na obronę VB muszę powiedziec jedno - ma uroczy brytyjski akcent oraz... hmmmm... uroczy brytyjski akcent ona ma.
OdpowiedzUsuńEstetyka silikonowego biustu VB jest dla mnie ciekawym przykładem na promowanie nowego, oczywiście Lepszego image'u: po latach utrzymywania iluzji "naturalnego piękna", jakiego wymagamy od naszych gwiazd i gwiazdek (żadnej operacji nie miałam! po prostu zmieniłam się z wiekiem! to dzięki aerobikowi!) - ktoś wyskakuje z piersiami, które nawet nie udają, że są autentyczne.
OdpowiedzUsuńI słusznie, niektóre jełopy cenią sobie tzw. "naturalne" piękno. Trzeba ich przekonać, że się mylą. Że ich nieoperowane (lub zoperowane nienadmiernie i dyskretnie) partnerki są po prostu ohydne, a oni sami obrzydliwi.
Powoli, bez pośpiechu, tu cycek, tam twarz gładka, chociaż pozbawiona możliwości ekspresyjnych. Ciemn... przepraszam, oświecony lud to kupi.
A ja już jestem tak zblazowanie cyniczny (cynicznie zblazowany?), że nawet nie wiem, czy to źle, dobrze, czy bez znaczenia.
Ja też nie wiem, czy to źle czy dobrze. Mnie osobiście wydaje się to być głupie i przysparzać więcej problemów, niż korzyści. Ale kasa z tego jest. A jak jest kasa to jest git, nieprawdaż.
OdpowiedzUsuńNo ja się własnie zastanawiam. Podobno mucho kasa mieć to mucho dobrze! :->
OdpowiedzUsuńWidziałem kiedyś kawałek programu TV, dotyczącego modyfikacji ciała w Azji. Pomijam totalne wariactwa (łamanie nóg, by specjalnie się zrosły i "łydki były dłuższe", dzizas k...) - ale np. plastyka oczu i powiek jest dla nich czymś w pełni normalnym. Rynek wymaga "europejskiego" wyglądu oczu i oni się dostosowują. Nie patrzą na to jak na zatracanie własnej tradycji i tożsamości - to po prostu normalne, tak trzeba i tyle. To nie zdrada rasy - ich własne, lokalne gwiazdy też są modyfikowane w kierunku europejskim. Sztuczne oczy, zestawy do wybielania skóry i różowienia sutków...
Najpierw zrobiło mi się niedobrze (bo wolę tzw. naturalność, chociaż mam świadomość bełkotliwości wszelkich prób dowodzenia czym owa "naturalność" jest).
Ale potem pomyślałem: może przynajmniej hipokrytami mniejszymi są? Nikogo nie oszukują, wprost o tym mówią. Lepiej? Gorzej?
Z mojego punktu widzenia gorzej tylko o tyle, że taka postawa niewątpliwie przyspieszyłaby popularyzację modyfikacji. Można by nawet umieszczać odpowiednie przepisy w korpo regulacjach: nasze zdyscyplinowane pracownice muszą mieć zoperowane cycki, pod groźbą zwolnienia. Wszystkie trzy cycki!
Wszystkie trzy? łomatkojedyna, ja mojego trzeciego zoperować nie dam!
OdpowiedzUsuńAle, ale, masz li rację Orlinosie. Zachodzi taka ewentualność, że się trzeba będzie równać do dołu (bo umówmy się, sztuczny cycek niezbyt jest estetycznym produktem zazwyczaj, takoż botoksowa warga) i jeszcze za to płacić. Jeśli tak, to ja jednak zywo protestuję. VB do domu, cycki sobie smazyć!
Spoko, trochę treningu mentalnego i warga niezbotoksowana będzie przyprawiała Cię o mdłości i uczucie obrzydzenia.
OdpowiedzUsuńCoś jak z kobietami karmiącymi piersią publicznie - ja rozumiem, że komuś może się to podobać / nie podobać - ale jak czasem słyszę płacze młodzieży zszokowanej "że takie rzeczy! publicznie!", to... A może się lepiej w język ugryzę i nie skomentuję...
Hm, mam wrażenie, że zmieniłem temat zupełnie bez sensu. Chyba mnie to karmienie piersią gryzło.
Karmiłam piersią rok prawie i wiele matek piersią karmiących widziałam. I nigdy nie widziałam biustu karmiącego, zawsze widziałam tylko szast prast i głowę jedzącego dziecięcia. To całe halo o publiczne karmie4nie jest mocno na wyrost moim zdaniem.
OdpowiedzUsuń