Chylińska daje!

Czasem rodzic zrobi coś nierozważnie. Kocica nabyła dla synów książkę o fallusach, a ja puściłam w obecności Dziobalindy teledysk nowej Chylińskiej.

I wpadłam.

Cały dzień był jechany jeden temat „Chylićka! Daje! Daje Chylićka! Dajeeeeeeeeeeeeeee! Chylićkaaaaaaaaaaaa!”.

Próżne były moje tłumaczenia: Droga córko! Chylińska się sprzedała! Chylińskiej nie możemy już słuchać, jest ona miałka i komercyjna, sprzedała duszę popkulturze i za to sobie wybuduje willę w Konstancinie. Pytasz mnie, dziecko, skąd mamusia może wiedzieć czy sobie Chylińska wybuduje willę? Mamusia nie kłamie, mamusia rzetelnie sprawdzała na Onecie, a dokładniej z ust Anity Lipnickiej mamusia spiła tę prawdę. A jak Lipnicka mówi, to wie.

Lipnicka wie też, że Kayah nie nagrała płyty osobistej. Wie to, gdyż widziała okładkę. „Opakowanie nie sugeruje żadnej wewnętrznej wycieczki. Kostium z lateksu, czarny pióropusz na głowie – to bardzo konkretna kreacja. Nie zachęciła mnie do zgłębienia tematu” Wewnętrzną wycieczkę sugeruje okładka wówczas, gdy przedstawia zgłębnik do żołądka względnie cewnik urologiczny. Na temat czarnych kostiumów z lateksu Pismo mówi wyraźnie „Nie wystąpisz w kostiumie czarnym lateksowym na okładce płyty osobistej, gdyż jest to niegodziwością”.

Lipnicka zna również cienką granicę między „sprzedaniem się” a „działaniem na własnych zasadach”. Sprzedają się ci, co poszli do „Mam talent”. „Na własnych zasadach” działała Lipnicka, gdy robiła drugą sesję dla Playboya. Gdyż ona miała powody. Ważne powody.

Ja mam za to ważne powody, żeby sobie puszczać nową Chylińską, a nie nową Lipnicką.
Po pierwsze – Dziobalinda woli Chylińską (testowałam dziś obie). Po drugie – ja też wolę Chylińską. Bo ja tak samo jak Chylińska nie chciałabym wiecznie być utytą nastolatką ze stanami depresyjnymi. I tak samo jak Chylińska zrobiłam już sobie kilka przewrotów kopernikańskich w życiu. I ostatecznie muzyki można słuchać różnej, ale głupot gadać to jednak nie wypada.

Komentarze

  1. A jak ta nowa Chylińska wygląda (muzycznie) na tle innych nowoczesnych dokonań w tym gatunku? Bo mnie, przynajmniej singiel, brzmiał raczej nudno - aczkolwiek nie siedzę w tym, więc nie wiem. Podobno "produkcja jest nowoczesna i na poziomie europejskim", ale to mi niewiele mówi.

    Chylińska zresztą ma w pewnym sensie to co chciała (i wcale bym się nie zdziwił, gdyby medialna krytyka ze strony Lipnickiej była jej na rękę - byle mówili...). Płyta miło się słucha lub nie - natomiast w wywiadach prasowych (w tym w moim ulubionym - z Korwin-Piotrowską, mistrzynią marketoidalnego bełkotu) jest głównie ględzenie o przemianie duchowej, potrzebie zmian itp. Tak się zwykle robi, gdy sprzedaje się coś nieciekawego. I pal diabli gatunek, przecież w "ultrakomercyjnej" muzyce klubowej też można znaleźć miejsce na osobiste pomysły i rozwój.

    Ech, ględzę i ględzę o Chylińskiej jak wszyscy, tym samym pokazując, że jestem idealnym nośnikiem reklamowym (byle gadali...)

    To ja już wrócę do ostatnio męczonych, ultra-awangardowo-intelektualnych Beastie Boys! Fight for Your Right!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się ma Chylińska na tle gatunku, to nie wiem - przyznaję się do niewiedzy w tym temacie. Mnie zresztą w ogóle o muzykę pytać nie warto - starczy spojrzeć na moją bibliotekę na last.fm. Jak ktoś ma w zestawie Hildegardę z Bingen i Gwar naraz, to raczej nie możemy tu mówić o jakimkolwiek guście muzycznym :P

    Ja sądzę, że muzyka może się podobać lub nie podobać - i tyle. A tak jak niektórzy mają alergię np. na dance a inni na operę, tak ja mam alergię na domorosłych jasnowidzów. W tym wywiadzie Lipnicka zagrała nie dość, że niczym jasnowidz, to jeszcze niczym ostatnia sprawiedliwa. Nie podoba jej się - luz, ale twierdzenie, że Chylińska nagrała to a nie tamto z takich a nie innych pobudek jest już chyba poza kompetencjami poznawczymi kogokolwiek poza samą Chylińską. Takoż mnie cieszy ocenianie muzyki, której się nie słyszało, na podstawie okładki płyty. No jednak nie - ja odpadam na takie dictum :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajdź sobie dawne bluzgi Chylińskiej na "komercyjne, sprzedające się artystki"; zła karma do niej wraca. Nie był bym zresztą zdziwiony, gdyby "skłócone" panie Ch. i L., za kulisami spokojnie piły razem herbatkę. Ciemny lud kupi kontrowersje. ;-)

    Z drugiej strony, Lipnica sama ma nową płytę - oraz teledysk - artystyczny, nic na nim nie widać. :->

    Co do gustu: moją miłością jest jazz instrumentalny, ale kompletnie mi to nie przeszkadza lubić np ZZ Top. Uwielbiam głupie hity z lat '80. Wczesny System of a Down. Ostatnio znowu męczę rap. I tak dalej. I jak najbardziej uważam, że mam gust. Eklektyczny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ ja doskonale sobie zdaję sprawę, że Chylińska też się wypowiadała w taki sposób. Tylko co z tego? Ani jej wypowiedzi, ani ten wywiad Lipnickiej mi nie pasuje po prostu. Jakby zresztą Lipnicka pojechała tak po Rubiku, też by mi nie pasowało. Bo tu nie chodzi o Chylińską, tylko o postawę, której nie lubię - u każdego, nie tylko u Lipnickiej. U siebie też jej nie lubię, a nie przeczę, że mi się zdarzało :P ( a tytuł posta jest od zawołania Dziobalindy, a nie z miłości do Chylińskiej ;))

    Ja to nie wiem, czy mam gust muzyczny, po prostu słucham, jak mi się cos podoba. A i upodobania mi się zmieniają co jakiś czas. Teraz np. mam ciąg na "czarna muzykę" oraz na myzkę dawa i klasyczną. Ale od czasu do czasu do czasu wraca mi chęć na grunge (o ileoś takiego istnieje :P). No a głupaw hity z lat 80 - pasjami! Jaki jest Twój ulubiony? Bo mój "You spin me right round" chyba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Errata: "muzyka dawa" to oczywiście "muzyka dawna". Lapsus klawiaturae :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Otóż nowa Chylińska jest moim zdaniem koszmarna, nie do słuchania. To znaczy singiel, płyty całej płyty nie słuchałam. Nowej Lipnickiej natomiast nie słyszałam.

    A wywiad mnie jakoś zdenerwował już po drugim pytaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja pamiętając starą chylińską, nowej przetrawić nie mogę. i to nie kwestia upodobań do stanów depresyjnych i ich poetyki, ale do rzetelności wykonania.

    OdpowiedzUsuń
  8. A moim co nieco czy też może nieco zanadto ambiwalentnym zdaniem Pieśń Chylińskiej czy też jak kto woli Song Agnieczki /dobra dobra/ posłużył Dzieciakowi do wyjścia z odrobinę obsesyjnie przeżywanego etapu zainteresowania pociągami i kolejnictwem.
    Lekuchno synkopowany stukot kół... jeki kolejowych szyn niesione echem leśnych duktów... urokliwe zgrzytanie zwrotnic i subtelny rezonans drewnianych podkładów... Parnas w Zagłębiu Ruhry /dobra dobra/.
    Wyjście z tego świata nieoczywistego piękna i kłopotliwie zachwycających harmonii wymaga nie lada odwagi. Wymaga czegoś jeszcze. Alternatywy w której odnajdujemy znajome akcenty.
    Dziobalina najwidoczniej je odnalazła
    a to już znana sprawa jest.

    tataton

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mogę, ale jakbym nie mogła to też by na to samo wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słusznie Tataton rzecze - zamiast "daje pociąg" mamy "daje Chylićka". Zawsze co zmiana, to zmiana ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni