Erystyka 2.0

Ponieważ wiele się szlajam po necie i często się wdaję w rozmówki mniej lub bardziej zobowiązujące, zaczynam zauważać upowszechnianie się pewnych nowych chwytów erystycznych, nie tylko imponujących w swej pomysłowości i świeżości, lecz też bardzo skutecznych. Chwyty dzielimy na:

1. uprzejme prośby

Proszę nie wymagać ode mnie znajomości źródeł.
Proszę nie wymagać ode mnie znajomości tematu.
Proszę nie stosować na mnie chwytów retorycznych.
Proszę ze mną w ogóle nie rozmawiać, bo ja nie mam czasu. Wiem, ze sam/a odpisuję, ale jestem do tego poniekąd zmuszany/a.
Proszę nie komentować tego, co piszę, bo ja to piszę tylko dla siebie.

Na tak wyartykułowaną uprzejmą prośbę uczciwy dyskutant odpowiada oczywiście „Ależ proszę i przepraszam, ze śmiałem/am zachować się tak niestosownie”

2. oczywiste oczywistości

„Doprawdy irytujące jest, że nie rozumiesz, że to ja mam rację”
„Ja cały czas mówię, że tak jest, więc to jasne, że tak jest”
"Im dłużej rozmawiamy, tym bardziej ci pokazuję, że mój punkt widzenia jest spójny i mądry”.
„Wymaganie ode mnie, żeby moje teorie miały oparcie w rzeczywistości, jest mylne i głupie”.

Na taki argumenty dyskutantowi nie pozostaje nic innego, jak odpisać „Oczywiście, masz rację, nie wiem jak mogłem/am tego wcześniej nie zauważyć. Silly me!”

3. wyrafinowane cięte riposty

„Tylko się nie popłacz!”
„Jesteś agresywny/a i/bo jesteś głupi.” (a każdy pijak to złodziej!)

Na taką ciętą odpowiedź dyskutant rzeczywiście zaczyna płakać nad swoją głupotą i idzie na kolanach do Częstochowy żeby przeprosić za swą nierozumną agresję.

Summa summarum - warto rozmawiać!

Komentarze

  1. Aż się dziwię, że Twoj post nie ma tytułu "Warto rozmawiać" właśnie ;)

    A tak poza tym, to nie mam nic do powiedzenia, więc proszę nie oczekiwać, że coś napiszę, swoje i tak wiem, a teraz idę się popłakać do łazienki, bo w kącie ktoś może wypatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście jestem pusty, nie mam żadnych zanteresowań ani własnego zdania, więc jest mi to wszystko zupełnie obojętne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Salomea - > Ja też swoje wiem i w ogóle sąd sądem, a sprawiedliwość po mojej stronie być musi!

    Sykofanta -> To sobie nalałeś z pustego w próżne. Czyli w mą próżną głowę. Bo mnie od dziś interesuje tylko uprawa hiacyntów na oknie kuchennym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hiacynty chyba za mocno pachną. Chyba, bo się od lat nie mogę zdecydować, czy bardziej lubię ich wiosenny zapach, czy bardziej mnie duszą. I taki mam dylemacik każdego marca, bo kupuję sobie pachnące doniczki w marcu zazwyczaj.
    A Ty kupujesz w grudniu? Widziałam je w IKEA w dziale z dekoracjami świątecznymi i się zdziwiłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Luca -> Dostałam hiacynty w prezencie od naszej pani grecystki z L.O. :) Zaiste pachną starszliwie! Ale mnie się to całkiem podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od naszej pani grecystki? Jejciu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jep, była u mnie na herbacie :) Dziobalinda ją bardzo polubiła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba powinienem się pobiczować trochę w ramach pokuty za moje wygórowane wymagania co do rozmówców internetowych.

    a w ogóle to wszystkiemu winni reakcjoniści, filateliści i cykliści ;-)

    grecystka... piękne słowo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miguel -> Sama grecystka też niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni