Dobrze, że jesteś

Zasypianie Dziobalindy to jest proces żmudny. Od samej Dziobalindy wymaga poniekąd dokonania aktu przemocy na własnej naturze. Od pełniącego wartę rodzica wymaga umiejętności stosowania przeróżnych zabiegów magicznych, w tym śpiewania. Śpiewamy więc. Kołysanki śpiewamy (Preferowana ostatnio Pani Krzaczek ma zakaz występów wieczornych w sypialni, bo Dziobalinda wraz z Panią Krzaczek lubi śpiewać i tańczyć namiętnie, co mocno zaburza i tak już skomplikowany proces zasypiania). Śpiewałam i dziś, gdy wtem moja córka zmieniła repertuar i uraczyła mnie piosenką, której nie znam ( a którą zawdzięczamy zapewne Klubikowi Malucha i cioci Asi). Tekst szedł tak:
Dobrze że jesteś, dobrze że jesteś, dobrze, że jesteś.
Co by to było, gdyby Cię nie było? Oj, źle by było.

Zanim się zorientowałam, mój mózg już kołysał się radośnie w falach malinowego budyniu. Rozdziawiłam gębę jak urzeczona i zapożyczając od Dziobalindy jej ulubioną frazę wyrzekłam: Jeszcze raz to samo!

Bo tak. Ja tej piosenki nie znałam wprawdzie, ale uświadomiłam sobie, że od 2 lat śpiewam ją Dziobalindzie w swojej głowie nieustannie. Od 5 lat śpiewam ją Małżonkowi. Od iluś-tam-nie-pamiętam śpiewam ją rodzicom, siostrze, dziadkom. Śpiewam ją wszystkim swoim przyjaciołom. W swojej głowie.

I słowa tej piosenki są jak najbardziej oczywiste - nie „dobrze, że zrobiłeś to czy tamto”, „dobrze, że pożyczyłeś mi kasę”, „dobrze, że pomogłeś mi odholować samochód”. To też, tak. Ale przede wszystkim - dobrze, że jesteś. Dobrze, że jesteś ze mną i dobrze, że jesteś w ogóle. Czy można się cieszyć z samego faktu, że ktoś obok istnieje? Można. Trzeba.

Pamiętam, ze gdy poznałam mojego męża, to chciałam po prostu przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Chciałam, żeby był. I tyle. To uczucie nadal jest we mnie. Lubię gdy po prostu jesteśmy wspólnie.

Ostatnio pewna osoba uratowała mnie przed rozpuknięciem się na miliard wrzeszczących kawałków tym, że po prostu powiedziała „Ok, będę”. I była. Mimo, iż sama przeżywa osobistą tragedię, mimo, iż do tej pory znałyśmy się tylko korespondencyjnie - przyszła. I po prostu ze mną była.

Dwa dni później A. w godzinę zmieniła plany i przyjechała na spotkanie, tylko po to, żeby posiedzieć. Była.

Sykofanta raz przynosił mi melisę o 23.00. I był.

Mój tata raz wisiał ze mną na telefonie od 1 do 3 w nocy. Po prostu był.

Dahoovka kiedyś poszła ze mną na spacer do lasu, tuż po śmierci mojego taty. Była. Była też B. i N., i P. Nic nie robiły. Były.

A kilka dni temu wracałyśmy razem z pracy z drugą A. A. odprowadziła mnie do metra. Ot krótki wspólny spacer. Ale sprawiło mi ogromną radość takie proste bycie razem. Taki zwykły spacer właśnie.

Czasem jest tak, że bycie jest najlepszym co możemy komuś dać. Czasem bycie jest najpełniejszą formą relacji. Ale to trzeba być nie tak po prostu - ale być dla kogoś.

Nie pamiętam już, kto powiedział, że Boga należy szukać w twarzy drugiego człowieka. Ale w pełni się z tym zgadzam. Widzę Go w twarzy człowieka, który jest obok mnie, tak po prostu, by być wspólnie. By być dla mnie. Gdy mówię „Dobrze, że jesteś”. A mogę i chcę to powiedzieć wielu ludziom.

Komentarze

  1. No budyń, budyń. Ale za to prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mnie wzruszyłaś... Zaszkliły mi się oczy. Serio. Ty też byłaś wielokrotnie wtedy, kiedy było trzeba. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie, pozwól mi być dobrym
    przyjacielem wszystkich ludzi;
    pozwól mi ofiarować ufność temu,
    kto cierpi i żali się
    temu, kto nie wie jak zacząć
    temu, kto chce się zwierzyć
    i nie ma do tego sił.
    Panie, pomóż mi,
    abym nie minął nikogo
    z obojętną twarzą
    z zamkniętym sercem
    pospiesznym krokiem.
    Panie, daj, bym natychmiast dostrzegł,
    kto stoi u mego boku,
    kto smuci się bezradny,
    kto cierpi i to ukrywa,
    kto jest samotny.
    Panie, podaruj mi delikatność,
    która otwiera serca;
    uwolnij mnie od egoizmu,
    abym Ci służył,
    abym Cię miłował,
    abym Cię słuchał,
    w każdym człowieku,
    którego pozwolisz mi spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dahoovka -> :*

    Anonimowa -> Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się :) :( :) - nie wiem, jaka mina.

    Ale ja też się cieszę, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Salomea -> I ja się cieszę, że jesteś :) Czasem mi świecisz jak słoneczko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A czasem, jak chmurka gradowa przynoszę cień, deszcz i huk :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Salomea - > Tak, przynosisz sturm und drang niczym niemieccy romantycy ;)(ale co, ja może nie? ja też!)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni