Z dziejów luksusu

Doświadczenia życiowe ostatnich kilku tygodni pouczyły mię na tyle, bym się ośmieliła sama sobie ustanowić prawo JakieśTamKuPrzestrodze, o brzmieniu następującym: Im więcej się wściekasz, lamentujesz, drzesz włos i pierze, palpitujesz, w tym lepszej sytuacji życiowej się znajdujesz. To następnym razem, jak mi przyjdzie palpitować i lamentować, to sobie sama wyjdę ze ściany ("i wtedy ze ściany wychodzi pan Osthoff i mówi nie nie nie!" - mawiał pan dr. S. na zajęciach z gramatyki historycznej greckiej) i powiem "O! Widzę że się pani hrabinie w zadku od nadmiaru luksusu poprzewracało! Fantastycznie!"

Bo tak - jak już życie zasunie w szczenę lekkiego prawego sierpowego, to się jest na tyle zdziwionym, że się nie zdąży nawet zakląć. A potem to się nie siedzi na dupie i nie czeka na kolejny cios, tylko się wstaje i w zależności od okoliczności albo trzeba zrobić unik, albo sparować, albo kontratakować, jeśli kto się odważy.

Chwilowo mamy z życiem taki mały, towarzyski sparing. Tu lekko w szczenę, tam lekko w żebro, ale to tak na razie pieszczotliwie, żartobliwie, żeby się podroczyć, może nastraszyć, "zaraz wyrządzę ci coś, co skurczy ci jaja do wielkości rodzynek, albo i nie wyrządzę". Tyle, że ja nie mam jaj chyba. Albo może właśnie o to chodzi, że jak już mi się skurczą, to przynajmniej będę wiedziała, że je mam? Bo nie skurczy się wszakże niebyt, nieprawdaż. Tak czy owak do sprawy należy podejść zadaniowo i metafizycznie zarazem. Damy sobie radę lepiej lub gorzej. Oby lepiej. A jeśli gorzej, to hu kres w sumie. Wszak i tak zginiemy w zupie.

Ale żeby mi było weselej, to se psychodeliczne maki zaaplikowałam. I pójdę słuchać Alone, bo w sumie jestem w nastroju, to jak się nasłucham, to zrecenzuję. Na razie zaś spożywam wiśnie mrożone. Strasznie drogie te wiśnie. Straszny syf mają w tej Victorii. Kasza niedogotowana.

Komentarze

  1. Ty, ale jakby było trzeba zebrać ekipę ze sztachetami, to powiedz - ja wprawdzie nie mam głowy, ale to chwilowo, od lutego mogę sparingować!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, kochana, jeśli padnę na ryło to na pewno będę wołać pomocy.
    Swoją drogą zawsze, jak ktoś oferuje pomoc, to się głęboko wzruszam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stridor dentium Synafiae

Czworo ludzi dwie historie