Omnia vanitas

A jednak, a jednak, chociaż co krok natykam się na pustkę własnego istnienia, wydaje mi się, że sens w tej właśnie pustce się kryje. Skoro "istnienie" jest słowem - próżnią, pojęciem - czarną dziurą, skoro wszyscy wiemy, że istniejemy, choć mało kto z nas wie, co to właściwie znaczy istnieć (ja nie wiem), skoro nawet jakieś plemiona góralskie modliły się kiedyś do dziur wykopanych w ziemi - do pustki, to znaczy, że ta pustka jest tym, co mam. Coś mam z nią zrobić, choć nadal nie wiem, co. Być może jednak zaczynam rozumieć, czego z nią nie robić. A to już jest coś.

Na takie rozważania może pomóc tylko jedno:




Komentarze

  1. fajny blog ;)
    obserwujemy? ;)

    www.zbieraninka-aiea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Synafio! Wróóóóóóóóóóóóóóóóóóóóć! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mariposanegra: Wołasz - jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja wołałam, to Cię nie było, to niesprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Anonimowa: Przegapiłam jakieś wołanie? Oj, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. vanitas vanitatum et omnia vanitas, takie tam nie znaczące przemijanie

    OdpowiedzUsuń
  7. @rezozero: A to ładne: "nieznaczące przemijanie" - ładne i z dobrą perspektywą :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni