Ślimaki

Kiedy mocno pada, spotykam no osiedlowych uliczkach ślimaki. Przenoszę je z chodnika na trawę, żeby ich nikt nie rozdeptał. Jest to czynność pozbawiona większego sensu. Po pierwsze dlatego, że nie dam rady przenieść wszystkich ślimaków. Po drugie dlatego, że nawet po przeniesieniu ślimak może już za tydzień wrócić na ten chodnik i zginąć pod czyimś rączym obcasem (ba, nawet pod moim krótkowzrocznym kaloszem).

Ale przenoszę te ślimaki, bo ich nieprzenoszenie wydaje mi się jeszcze bardziej bez sensu niż przenoszenie.

Ze sobą samą mam podobnie. Nadaję swojemu życiu horyzonty, wyznaczam sobie zadania, szukam celów, choć jest to wszystko pozbawione sensu. Łudzę się, że robię więcej, niż robię, i znaczę więcej, niż znaczę. A przecież tak naprawdę nie wiem, po co tu jestem i co w zasadzie powinnam ze swoim życiem robić. Ufam Bogu, że do czegoś mu byłam potrzebna, skoro jestem, choć mogło mnie równie dobrze nie być. Robię to, bo gdybym tego nie robiła, to byłoby jeszcze bardziej bez sensu.

Komentarze

  1. Jaaa...
    Ty jak zapodasz notkę to ja ją najpierw z 4 razy muszę przeczytać, a potem NIE WIEM ;)

    No bo tak, to że jestem nie znaczy dla mnie, że moja istnienie jest nieodzowne i w ogóle ma w sobie coś z boskiego planu. Pewnie tak jest, ale ja tak nie myślę ;)
    Ślimaków nie przenoszę. Mam w sobie za dużo obojętności i chłodu na los slimaków. moja wrażliwość zaczyna się od ssaków. Niestety. A i to nie dotyczy wszystkich ssaków. Ogólnie sadzę, że świat jest zimnym i niefajnym miejscem. Zdarzają się fajne chwile. No ale to jeszcze nie znaczy, że jest dobrze.

    Kiedy tak Cię czytam (zawsze kiedy czytam, co piszesz) to myślę że Ty jesteś dobrym i uczciwym człowiekiem. Takim nieudawanie dobrym. Takim prawdziwym.

    I przywracasz mi wiarę w ludzi. choćby na chwilę.

    cmok:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @J: J. kochana, ja tu z tym brzuchem i hormonem bulgocącym się wzruszam zaraz i teraz się popłaczę, że Ty jesteś dla mnie taka miła. A na Twoje pochwały to ja się postaram zasłużyć :) :*

      Usuń
    2. Ty się weź ogranij z tym brzuchem i hormonami, bo ja naprawdę wiem, kto tu jest miły i dobry, a kto nie:P:P ;)))

      Usuń
    3. @J: O moja droga, jakbym ja umiała się z tymi hormonami ogarnąć, to bym nie była ciągle bliska płaczu ;)

      Usuń
    4. Też chcę się ogarnąć z hormonami. Tymczasem napisałam wiersz o ciąży, so pathetic :)

      A ślimaki przenoszę, ale nie zawsze. Tylko że jak nie przeniosę, to potem cały dzien mam straszne wyrzuty sumienia, bo może przez moje niedbalstwo ktoś właśnie go rozdeptuje?

      Usuń
  2. @Luca: Ach, czy ja Ci mogę gratulacje składać, dobrze zrozumiałam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pardon, przeoczyłam Twą odpowiedź. Możesz :))))

      Usuń
  3. jak gdzieś strasznie nie pędzę, to też zbieram - ślimaki, dżdżownice, pająki, pszczółki, jasny gwint, ile tego musi łazić akurat po chodniku... ;) a jeżeli da się to wykorzystać jako metaforę, to oby z tego większego "chodnika" też ktoś zbierał takie niemądre ślimaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Samprasarana: Ależ mi się Twoja metafora spodobała! Ja też mam nadzieję, że mnie Ktoś z tego chodnika w razie czego pozbiera ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni