Jeszcze nie
Czekam i czekam. Jeszcze nie rodzę.
A coraz mi trudniej, przyznaję bez bicia. Popadam w przestrach na różnych frontach. Spać nie mogę. Mam coraz mniej siły, uwagi, skupienia w sobie, żeby ogarniać prostą rzeczywistość. Potem w piaskownicy cudze babcie na mnie krzyczą, że ja za cicho krzyczę na swoje dziecko, które niechcący machnęło łopatką za wysoko i nasypało piachu na drugie, babciowe dziecko. Znaczy, że w ogóle nie krzyczę, tylko mówię, bo one od razu krzyczą - na moje dziecko i na mnie. A ja sobie myślę, że nie mam siły się przecież kłócić z nimi, tymi babciami, bo na nic nie mam siły, i że chciałabym już urodzić, ale też boję się, jak ja sobie z dwójką poradzę. Przecież to dwa razy więcej babć będzie na mnie krzyczeć potem.
Dziobalinda chyba to moje zmęczenie i niepokój wyczuwa, bo też chodzi podminowana. A może to dlatego, że J. w przedszkolu ją podrapał, albo dlatego, że jej najlepsza koleżanka jest chora i nie ma jej w przedszkolu. A może wszystko naraz. W każdym razie kłóci się dziewczyna i ze mną, i ze światem, i z samą sobą chyba trochę też. A ja po raz kolejny czytam "Twoje kompetentne dziecko" i myślę, jaka to ładna książka i jak bardzo mi się podoba, i jak bardzo nie umiem jej przełożyć na swój język codzienności.
A może ja za bardzo życzeniowo myślę o świecie i chciałabym, żebym wszystko na czele ze mną było idealne. I potem przeżywam te babcie z piaskownicy, to mieszkanie nieposprzątane (nadal chce mi się czyścić piekarnik, ale już nie ma sił na to), i to, że mojemu małżonkowi planują wyjazd na 5 dni akurat teraz, kiedy ja mam rodzić ( Salomea obiecywała, że w razie czego urodzi ze mną, i ja ją trzymam za słowo!). No a z życiem jest tak, że nie jest idealne, i ze mną tak samo jest - nieidealna kulam się do przodu jakoś. Tak bardzo nieidealnie, że pozwalam sobie na publikowanie tego wpisu bez sensu, bez pointy, tylko po to, żeby się wyżalić, o.
I czekam dalej.
A coraz mi trudniej, przyznaję bez bicia. Popadam w przestrach na różnych frontach. Spać nie mogę. Mam coraz mniej siły, uwagi, skupienia w sobie, żeby ogarniać prostą rzeczywistość. Potem w piaskownicy cudze babcie na mnie krzyczą, że ja za cicho krzyczę na swoje dziecko, które niechcący machnęło łopatką za wysoko i nasypało piachu na drugie, babciowe dziecko. Znaczy, że w ogóle nie krzyczę, tylko mówię, bo one od razu krzyczą - na moje dziecko i na mnie. A ja sobie myślę, że nie mam siły się przecież kłócić z nimi, tymi babciami, bo na nic nie mam siły, i że chciałabym już urodzić, ale też boję się, jak ja sobie z dwójką poradzę. Przecież to dwa razy więcej babć będzie na mnie krzyczeć potem.
Dziobalinda chyba to moje zmęczenie i niepokój wyczuwa, bo też chodzi podminowana. A może to dlatego, że J. w przedszkolu ją podrapał, albo dlatego, że jej najlepsza koleżanka jest chora i nie ma jej w przedszkolu. A może wszystko naraz. W każdym razie kłóci się dziewczyna i ze mną, i ze światem, i z samą sobą chyba trochę też. A ja po raz kolejny czytam "Twoje kompetentne dziecko" i myślę, jaka to ładna książka i jak bardzo mi się podoba, i jak bardzo nie umiem jej przełożyć na swój język codzienności.
A może ja za bardzo życzeniowo myślę o świecie i chciałabym, żebym wszystko na czele ze mną było idealne. I potem przeżywam te babcie z piaskownicy, to mieszkanie nieposprzątane (nadal chce mi się czyścić piekarnik, ale już nie ma sił na to), i to, że mojemu małżonkowi planują wyjazd na 5 dni akurat teraz, kiedy ja mam rodzić ( Salomea obiecywała, że w razie czego urodzi ze mną, i ja ją trzymam za słowo!). No a z życiem jest tak, że nie jest idealne, i ze mną tak samo jest - nieidealna kulam się do przodu jakoś. Tak bardzo nieidealnie, że pozwalam sobie na publikowanie tego wpisu bez sensu, bez pointy, tylko po to, żeby się wyżalić, o.
I czekam dalej.
Ochhh. Wspieram z daleka, bo co mogę <3, cmok, cmok.
OdpowiedzUsuń@Sporothrix: Nawet z daleka wsparcie Twoje jest dla mnie bardzo cenne :)
Usuńja, choć Cię wcale nie znam, też wspieram z daleka... :)
OdpowiedzUsuń@Magda Fou: Bardzo dziękuję, tym bardziej, że się nie znamy :) Czuję się podniesiona na duchu :)
UsuńOlać babcie z rejonu piaskownic.
OdpowiedzUsuńGorszy jest właśnie ten przysłowiowy piekarnik, albo że na lodówce zbiera się kurz i nie da rady jej czyścić.. że o tygodniowych delegacjach męża w dobie skurczów braxtona-hicksa nie wspomnę. Raczej wiem, o czym piszesz. Trzymaj(my) się dzielnie :-)
@Broszki: Tajest! Trzymajmy się! Zresztą ja myślę, że z bliźniakami Ty możesz rodzić wcale niedługo po mnie ;)
UsuńZnalazłam! Synafio, kochana, może jak spełnisz pragnienie Wielu, na pewno moje i zakurzonej to poczujesz się od razu leeeeepiej? Można usunąć cholerną "weryfikację obrazkową" tam: blogger -> ustawienia -> Posty i komentarze -> włącz weryfikację obrazkową. Wyłącz znaczy ;)
OdpowiedzUsuńWielkie uściski. Czytam Cię ciągle, choć milczę.
....a Dziobalindę przytulaj! Przytulaj, dzieci są zazdrosne!
Ania.
@Ania: No, wyłączyłam ;)
UsuńA przytulam tak czy siak, od zawsze :) Pogryzam również ;)
hyyyyyyy sama wyłączyłaś;)
OdpowiedzUsuńjuż niedługo. jak tylko zachwycisz się topikiem, zaraz nabierzesz wcięcia w talii oraz energii - nawet nie zauważysz kiedy piekarnik sobie wypucujesz ;-) trzymam kciuki, żeby wszystko szybko i sprawnie poszło.
OdpowiedzUsuń@Lis: Dzięki wielkie za kciuki :) (na energię liczę bardzo, na wcięcie w talii - niezbyt prędko raczej ;))
OdpowiedzUsuńZ tą delegacją to słabe jest bardzo. I nie da się nie jechać, bo przecież żona rodzi?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie i za rychły, udany finał przedsięwzięcia. A radę sobie dasz, zobaczysz, Dziobalinda będzie Ci pomagać :)
@Luca: Nie da się nie jechać, bo małżonek jest operatorem dźwięku - ten wyjazd to nie delegacja tylko normalny plan zdjęciowy, regularna robota, tyle, że na wyjeździe. A zabawniej się robi z dnia na dzień, bo z 5 dni zrobiło się właśnie 10.
UsuńNo ale, jakoś sobie to musimy poukładać. Za kciuki dzięki :)
ja u Ciebie to głównie czytam o braku bycia idealną, o braku bycia prymuską życiową (a może na to głównie zwracam uwagę??) i zawsze chcę Cię zapytać- po co Ci być idealną, skoro jesteś wspaniała, dobra i mądra właśnie taka jak jesteś?
OdpowiedzUsuńJestes lepsza od ideału bo jesteś prawdziwa:) :)
I czekam w napięciu na rozwój wypadków..:))
@J: Ja ciągle o tym byciu idealną, bo to moja główna wada jest - upierdliwość i dążenie do ideału :D A serio serio, to ja Ci bardzo jestem wdzięczna, że Ty mnie tak dobrze postrzegasz. Tylko Ty mnie postrzegasz z drugiego końca kraju, to i ładniej wyglądam :)
UsuńJa też czekam w napięciu ;>
Trzymaj, trzymaj kochana - tylko zechciej zważyć, iż 16 czerwca planujemy spotkanie z okazji 10-lecia matury, więc będę wdzięczna, jeśli urodzisz przed lub po.
OdpowiedzUsuńNo, ale jakby coś, to pić nie będę i w razie czego ciuchciajkę sobie z Muzeum pożyczę i w mgnieniu oka przybędę.
@Salomea: Dobra, 16 czerwca nie będę Cię wzywać zatem ;) Ale w inne dni miej się na baczności!
Usuń