Zapalam świeczkę

Kiedy pierwszy raz, w Dzień Zaduszny 3 lata temu, szłam na grób mojego taty, bałam się. Nie wiedziałam, jak to zniosę. Nie miałam pojęcia, jak się zachować. To przecież mój tata, tryskający energią i humorem, miłujący życie i radość w to życie wnoszący, mój najukochańszy tata miał być tam, w tym grobie.

Ale poszłam, oczywiście. Poszłam. Był ładny, słoneczny dzień. Drzewa błyszczały kolorowo, jesiennymi barwami, ćwierkał ptak, w górze przelatywały chmury. Mały cmentarz w Bydgoszczy był pełen ludzi, ale nie zatłoczony i umęczony, jak to w Warszawie o tej porze bywa.

Poszłam. Stanęłam nad grobem. I poczułam ogromną ulgę i radość. Bo wiedziałam, miałam absolutną pewność, że mojego taty tam nie ma. Poczułam z całą mocą, że oto stoję nad pustym grobem, nad miejscem spoczynku prochów, ale nie nad miejscem, w którym jest mój tata. Bo mój tata jest we mnie, w mojej siostrze, w moich dzieciach. Bo jest w moich wspomnieniach, jest we wspomnieniach tych wszystkich, którzy go znali, a których życie uczynił choć trochę lepszym, weselszym. Jest nadal w świecie, bo świat nosi w sobie to dobro, które mu dał od siebie. W tym sensie nie muszę mieć nawet wiary, bo wiem, że tata jest wieczny i nieśmiertelny w naszych sercach - i to jest najlepszy rodzaj wieczności.  Ale ja wierzę, i wierzę też w to, że tata z Panem Bogiem jakoś sobie swoje różnice światopoglądowe wyjaśnili. Że wypili razem herbatę.

A dziś, myślę sobie, dziś jest ten dzień, w którym powinnam nie tyle bardziej za tatą tęsknić niż zwykle, bardziej płakać po nim, co raczej bardziej cieszyć się z tego, że był. Bardziej Bogu dziękować za to, że miałam naprawdę wspaniałego ojca. Takiego, który umiał mnie kochać. Takiego, który - mimo wszystkich córkowsko-ojcowskich kłótni, pretensji i przewin - wniósł w moje życie, oprócz miłości, starsznie dużo radości. Z którym kiedyś wsiedliśmy sobie z nudów do samochodu i pojechaliśmy przed siebie. I dojechaliśmy do Bielska-Białej. Na lody.

Nie mogłam w tym roku pojechać na grób, ale zapalam świeczkę i ściskam Cię, Tato.


Komentarze

  1. Ehhh, pięknie to napisałaś :-) I chciałoby się powiedzieć.. dziękuję za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie to napisałaś, tak ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też 1 i 2 myślałem o ojcu. Jaki był. Ile mnie nauczył. Jak mocno mi go brakuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stridor dentium Synafiae

Czworo ludzi dwie historie