Guerilla parenting czyli piąte urodziny Dziobalindy
Jak organizuje się Dziobalindzie przyjęcie z okazji piątych urodzin, gdy do dyspozycji jest
jeno dwupokojowe mieszkanie, a jubilatka życzy sobie zaprosić licznych gości?
Otóż w lesie. W lesie organizuje się.
Organizuje się w sposób następujący.
Krok pierwszy.
Dzień przed przyjęciem. Logistyka. Aprowizacja. Pieczenie.
Kucharzenie. Planowanie. Ogarnianie.
Krok pierwszy - checked!
Krok drugi.
Noc przed przyjęciem. Spanie. Wymagane, albowiem przyjęcie
odbywa się wcześnie rano. W lesie.
A więc tuż po północy zmęczeni realizacją kroku pierwszego
rodzice kładą się do łóżka. Wstają 5 minut później, aby ukoić obudzoną nagle
jakąś kosmiczną wibracją Gigannę. Lulają Gigannę. Lulają Gigannę. Lulają
Gigannę. Już o piątej nad ranem zasypiają tuż po tym, gdy i Giganna zmęczona
ponad czterema godzinami płaczu postanawia w końcu zasnąć.
Tak więc krok drugi - failed!
Krok trzeci.
Poranek przed przyjęciem. Rodzice wstają o 7:00 i kompletują
zestaw piknikowo-przyjęciowy. Pakują go w plecaki, w przenośną lodówkę i wózek
spacerowy Giganny. Budzą i oporządzają dzieci. Pakują Dziobalindę na rower, a
Gigannę w wózek. Wyruszają do lasu.
Po godzinie, tylko nieznacznie zdyszani i pokąsani przez
komary (a jubilatka wstrząśnięta nieco podróżą na nowym rowerze przez leśne
dróżki) docierają na miejsce czyli na polankę za lasem, zaopatrzoną w wiaty i
miejsca do grillowania. Zajmują jedną z jeszcze dostępnych wiat. Puszczają z
telefonu Damiana Marleya. Dmuchają baloniki. Ustawiają produkta i frukta na
żółtym obrusiku z ceraty. Czekają na gości.
Krok trzeci - checked!
Krok czwarty.
Przyjęcie. Jubilatka przyjmuje gości, honory, tort, śpiewy i
prezenty.
Dzieci w liczbie przekraczającej zdolności poznawcze
rodziców odbywają liczne psoty i zabawy. Dorośli opiekunowie i inni krewni
dzieci odbywają rozmowy towarzyskie. Rodzice jubilatki odbywają rozmowy
towarzyskie, zabawy z dziećmi, dokumentację zdjęciową, wizyty w krzaczkach,
zaspokajanie dziecięcych życzeń i łagodzenie dziecięcych sporów.
W obawie przed zapowiadaną burzą goście rozchodzą się.
Rodzice pakują pozostałe po przyjęciu bambetle (na szczęście jedna z mam
ofiaruje pomoc i samochodem zabiera lodówkę turystyczną, którą następnie będzie
można od niej odebrać, jako że mieszka nieopodal). Pakują dzieci w środki
transportu. Wracają do domu tą samą trasą, którą przyszli.
Krok czwarty - checked!
Krok piąty.
Po przyjęciu. Dzięki ciotce Dziobalindy (a osobistej
młodszej siostrze piszącej te słowa) cała rodzina dociera do domu w komplecie i
nawet jeszcze przez chwilę trzyma się na nogach. Dziobalinda napawa się
prezentami i wspomnieniami z przyjęcia. Rodzice dojadają pozostałe po przyjęciu
słodycze i marzą o zimnym piwie. Giganna rozważa w swym sercu, czy będzie w
nocy spać, czy może jednak wrzeszczeć.
Krok piąty - checked!
Mission accomplished.
Rodzice Bohaterowie
OdpowiedzUsuńSuper-nadLudzie :):):)
najlepszy prezent urodzinowy :*:*:*
@J: Mam nadzieję, żeśmy stanęli na wysokości zadania ;)
Usuńno ba !!! :):)
Usuńja nie mam wątpliwości :*
a wiesz, że Twój fejsbukowy avatar w pierwszej chwili wygląda jak żuraw... :D
OdpowiedzUsuń@Pociagdowina: A wiesz, że masz rację! ;)
UsuńTylko jeden punkt zawalony - mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńFaaajnie tej Dziobalindzie. Super pomysł, gratuluję i chylę czoła.
@Dragonella: Dzięki! :)
UsuńTakie urodziny Dziobalinda na pewno będzie długo pamiętać :-) Najlepszego dla Małej Pięciolatki :-)
OdpowiedzUsuń@Broszki: Dziękuję, przekażę! :)
UsuńDobrze takiej, że ma urodziny wiosną, bo pomysł re-we-la-cja. :) Ja będę w przyszłości zmuszona do tworzenia zimowych rozrywek.
OdpowiedzUsuń@Akashiya Viv: Zimą rzeczywiście trudniej, ale na pewno dasz radę :)
Usuń