O krabuszku i jająćku
Przypływ energii po wczorajszym koncercie Sorry Boys osiągnął swoje apogeum dziś po południu, kiedy to wracałyśmy z Dziobalindą z pływalni. Wystąpiły następujące objawy:
1. Kiedy wsiadłyśmy do metra, przez całą (krótką) podróż kręciłyśmy się we dwie wokół tej samej (służącej zazwyczaj do trzymania) rurki, w różnych kierunkach i konstelacjach. Piszcząc.
2. Kiedy wysiadłyśmy z metra, swoim zwyczajem przesiadłyśmy się na rower miejski. Następnie jadąc przez większość drogi śpiewałyśmy na głos "I am sitting on a vulcanooooooooo... I am watching how days go byyyyyyyyyyy....".
3. Kiedy odstawiłyśmy rower do stacji, resztę trasy odbyłyśmy pieszo prowadząc dialog o treści jak poniżej:
- Jająćku?
-Krabuszku?
-Jająćku!
-Krabuszku!
-Jająćku...
-Krabuszku...
W związku z czym przypuszczam, że mam już na dzielni reputację ustaloną na wieki, nieprawdaż.
Tak to się kończy, jak se matka raz na trzy lata wybędzie na koncert w piątkowy wieczór. Co zresztą wszystkim matkom gorąco polecam!
PS. Jająciek i Krabuszek zostały wymyślone dziś podczas jazdy rowerem i jak na razie nic jeszcze nie znaczą, ale kto wie, może tchniemy w nie jakieś życie wkrótce... Albo i nie tchniemy.
1. Kiedy wsiadłyśmy do metra, przez całą (krótką) podróż kręciłyśmy się we dwie wokół tej samej (służącej zazwyczaj do trzymania) rurki, w różnych kierunkach i konstelacjach. Piszcząc.
2. Kiedy wysiadłyśmy z metra, swoim zwyczajem przesiadłyśmy się na rower miejski. Następnie jadąc przez większość drogi śpiewałyśmy na głos "I am sitting on a vulcanooooooooo... I am watching how days go byyyyyyyyyyy....".
3. Kiedy odstawiłyśmy rower do stacji, resztę trasy odbyłyśmy pieszo prowadząc dialog o treści jak poniżej:
- Jająćku?
-Krabuszku?
-Jająćku!
-Krabuszku!
-Jająćku...
-Krabuszku...
W związku z czym przypuszczam, że mam już na dzielni reputację ustaloną na wieki, nieprawdaż.
Tak to się kończy, jak se matka raz na trzy lata wybędzie na koncert w piątkowy wieczór. Co zresztą wszystkim matkom gorąco polecam!
PS. Jająciek i Krabuszek zostały wymyślone dziś podczas jazdy rowerem i jak na razie nic jeszcze nie znaczą, ale kto wie, może tchniemy w nie jakieś życie wkrótce... Albo i nie tchniemy.
Pięknie to nazwałaś:-) Moja filologiczna wrażliwość pławi się w rozkoszy :-)
OdpowiedzUsuń@Pawlinka: Jak dobrze Cię widzieć! :)
UsuńGwoli ścisłości dodam, że Jająćka wymyśliła Dziobalinda, a ja wymyśliłam Krabuszka :)
jesteś najlepsza!
OdpowiedzUsuńJesteście!
@J: A Ty jesteś kochana :) :*
UsuńMoje Małpki powiedziałyby, że jesteś przech*** :)
OdpowiedzUsuńA ja powiem, że Dziobalinda ma super matkę.
@Dragonello: Bardzo Ci dzięki za te słowa! :) (Małpki powiedziałby pewnie, że w ch... się cieszę ;) )
UsuńO tak.. KONCERTY!!! Zazdroszcze tego Basenu jak nie wiem co!
OdpowiedzUsuń@Broszki: A może gdziesik obok Was też będą grać? Swojo drogo, widziałam, że i Ty muzycznych przyjemności dostąpiłaś ostatnio :)
UsuńJjjjjjeezu no dostapilam full opcja ;)) ej no zagrajom w grudniu ale nie mam z kim isc.. :(
Usuń:))), Jająćku.
OdpowiedzUsuń@Brommba: Krabuszku? ;) :) :)
UsuńJająciek to zajączek, wszyscy to wiedzą :D Moja młodsza kiedyś popełniła wywód: "i pany piom, i panie piom, i jająćki piom, i dzieci piom". Tylko ona jakoś wtedy nie spała, choć pora była słuszna ku temu ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym rozumiem jak to może być z tym koncertem, bo ja w piątek byłam w miłym towarzystwie w "wine barze" :)
@Ange: Wine bar brzmi dobrze! Zwłaszcza w miłym towarzystwie :)
UsuńJająciek to może być zajączek :) Ale nasz akurat Jająciek urodził się z zabawy w dzidziusia, którego miała ochotę poudawać Dziobalinda (lat 5 i pół).
Było tak:
- Mamo, weź mnie ja jąćki!
- A co to są jającki?
- No jająćki!
- A to może krabuszki?
- Oj jającki!
-Oj krabuszki!
- Hmm... jająćku?
- Tak, krabuszku?
I poszło ;)
Tchnijcie koniecznie! :-)
OdpowiedzUsuń@Chuda: Muszę tylko Małżonka namówić, żeby pomógł. Bo on tak wspaniale rysuje, tylko sam o tym nie wie :)
UsuńMader : :D
OdpowiedzUsuń