Sorry Boys "Vulcano"



Z czasem to są zabawne historie. Płynie on, ten czas, jak chce, o ile w ogóle płynie, a nie tylko subiektywnie płynąć się wydaje. Tak więc płynął czas najpierw długo i leniwie – trzy lata płynął, zanim po „Hard working classes” pojawiło się „Vulcano”. A kiedy już się pojawiło, kiedy w końcu mogłabym (tak jak planowałam) zamknąć się z wyczekanym krążkiem w słuchawkach i po prostu słuchać, czas mi nagle stanął dęba, zarżał straszliwie i jak nie ruszył z kopyta! Tak więc mimo, iż od premiery minęły już dwa tygodnie, nadal nie znalazłam jednego spokojnego wieczoru na słuchanie. Co było robić – musiałam słuchać w metrze, na ulicy, w tramwaju…

Nie jest to może najbezpieczniej, słuchać „Vulcano” w środkach komunikacji zbiorowej. Gdyż albowiem gdy już się człowiek nasycił przesłuchaniem pierwszym, drugim, trzecim… to przy czwartym zaczyna śpiewać sam. Nawet, jak śpiewa cicho, półgębkiem, nawet, jak rytm wybija sobie tylko ukradkiem, jedną stopą wciśniętą pod krzesełko – to niestety widać i niestety ludzie się gapią. A jest jeszcze gorzej, bo chce się nie tylko śpiewać, ale i tańczyć! Przy takich utworach, jak „Evolution”, „The Sun” czy tytułowym „Vulcano” po prostu nie da się tak po prostu stać i słuchać. Coś w środku zrywa się i fruwać próbuje, i resztę ciała porywa ze sobą…  

Do tej pory nie wytypowałam swojego ulubieńca na tej płycie. Ciarki przechodzą mnie, gdy zaczyna się „This New Word”. Evolution” makes me feel like fighting, że się posłużę cytatem z samego utworu.  Motyw z „Miss Homeless” wbił się w głowę tak, że śpiewam na głos, całkiem nieświadomie - nie, żebym myślała, że mogę zaśpiewać tak dobrze jak Bela Komoszyńska, no przecież, że nie. Gdyż Bela sama jedna śpiewa kilka światów na raz. A każdy piękny. Nie tylko zresztą głosem Beli „Vulcano” przenosi w inne światy – szczególnie mocno szarpnął mi w struny muzycznie utwór „Leaving Warsaw”. W te same struny mi szarpnął, w które dawno temu szarpnął mi czerwony album Aya RL, a było to szarpnięcie tak piękne, że aż bolesne (i trwa do dziś). 

Są na płycie dwa utwory, które poruszyły mnie w sposób szczególny, nie tylko muzycznie. Pierwszy z nich to „Vulcano” – radosna afirmacja życia ludzkiego ze wszystkim jego komplikacjami:

Nobody is perfect
And I know you think I’m not
Rather things seem to be different
Much different than we’d want
When in Rome, I’m not a Roman, am I?
Dancing on a crater
It’s only human nature

Nie będę sobie pochlebiać, że ten utwór był napisany specjalnie dla mnie, bo przecież nie był, a jednak kiedy pierwszy raz go usłyszałam, tak właśnie poczułam – oto wiadomość dla mnie! Wiadomość pełna pocieszenia i nadziei.
Drugim utworem, który poruszył mnie do głębi, jest „Zimna wojna”. Poruszył tak mocno, że pozwolę sobie przytoczyć tekst w całości:

Umierajmy we dwoje
Umierajmy na ulicach
Ja się tego nie boję
Umierajmy na ulicach

Jem słowa nie moje
Z obcego języka
To jest wojna we dwoje
Ramię, przyłbica

Zimna wojna we dwoje trwa
Ja się tego nie boję mam
Głowę, naboje, totem psa
Jeszcze zabraknie nam tchu
Nareszcie

Przed tobą się zbroję
Przesuwam granice
W miłosnych okopach
Samotna Piechota

Na mapach nas nie ma
W kronikach istnienia
To jest wojna we dwoje

Zimna wojna we dwoje trwa
Ja się tego nie boję mam
Głowę, naboje, totem psa
Jeszcze zabraknie nam tchu
Nareszcie

Nie mogę powiedzieć (bo zbyt to intymne), jak bardzo głębokie pokłady uczuć drgnęły we mnie, gdy usłyszałam ten tekst – nie dość, że sam w sobie znakomity, to jeszcze we wspaniałej muzycznej oprawie.

Mogę za to powiedzieć, że po tym, jak przesłuchałam „Vulcano” po raz pierwszy, spojrzałam na siedzącą obok mnie w metrze dziewczynę – i poczułam, że z chęcią bym ją uściskała. Po owocach ich poznacie, mówi Pismo, a owoce Sorry Boys wydaje zaprawdę znakomite. Toteż nawet jeśli na kolejny album trzeba będzie czekać kolejne trzy lata – poczekam cierpliwie. Wiem, że warto.

Komentarze

  1. już wiem, o co napisać w liście do Mikołaja... dziękuję za odkrycie tych dźwięków przede mną :))

    Karo

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, więc nie mam już innego wyjścia, jak tylko skomleć u kas Empiku (czemuz, ach czemuż TAK drogo:P) albowiem się ZACHWYCIŁAM.
    I to Twoja wina ;P:P

    Całus :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @J: Ja kupowałam w Merlinie i tam jest chyba taniej. O złotówkę ;)

      A wina nie moja, tylko Sorry Boys, że tacy zachwycający, co nie? ;)

      buziaki :*

      Usuń
  3. Kupiłam dzisiaj i czekam na odpalenie i możliwość koncentracji godną nowej płyty ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Broszki: Daj znać, jak wrażenia :)

      Usuń
    2. Melduję, że Vulcano wybuchnął! I w fotel wbił, i chwycił za serce :-)

      Usuń
    3. @Broszki: Ach, cieszę się! Żeśmy obie za serce chwycone :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. @Salomea: Kiedy wtedy Cię nie było. Ale już utuliłam - jak roztocza! ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stridor dentium Synafiae

Czworo ludzi dwie historie