O człowieczeństwie

Na tle ostatnich wydarzeń na świecie, a zwłaszcza na Ukrainie, kłębią mi się w głowie różne myśli - małe i duże. Raz pełne lęku, a raz nadziei. Przede wszystkim zaś zdumione i kwestionujące porządek, który był dla mnie czymś zastanym i naiwnie bardzo - pewnym. Wszak czasy mego dojrzewania to były piękne lata 90.! Fukuyama ogłosił właśnie koniec historii. To były czasy Love Prade w Berlinie i wysyłania Love message to the world, to były czasy kraciastych koszul i glanów, to były czasy, gdy McDonald na Świętokrzyskiej był miejscem pielgrzymek dzieci i młodzieży, symbolem powstawania nowego, lepszego świata po upadku żelaznej kurtyny.

A tymczasem, niecałe 20 lat później - boję się. I mam ochotę nakopać w tyłek panu Fukuyamie za to, że nie miał racji. I panu Hungtingtonowi za to, że najwyraźniej ją miał. I wszystkim tym, którzy swoim postępowaniem właśnie racje tego ostatniego udowadniają.

W tym wszystkim zaś naszła mnie na chwilę wątpliwość - co mamy w tej sytuacji począć ze zrodzoną z dobrobytu i chwilowego braku zagrożeń koncepcją człowieczeństwa? Tak łatwo jest się czuć „człowiekiem”, gdy się studiuje, zgłębia swą wiedzę w bibliotece, ćwiczy jogę, biegnie w maratonie, podróżuje po świecie, prowadzi kulinarnego bloga... Jak jednak zachować to poczucie, gdy się siedzi w schronie, bez wody, prądu, jedzenia, i umiera ze strachu przed bombardowaniem? Gdy się na piechotę ucieka ze swojego domu w obawie przez religijnymi fundamentalistami, którzy okrutnie mordują wszystkich bez względy na płeć i wiek? Gdy się mieszka w obozie dla uchodźców, w namiocie na pustyni, w pustostanie w sąsiednim kraju? Gdy się idzie na pewną śmierć? Czym wtedy jest nasze człowieczeństwo, co z nas zostaje? Przecież nauczyliśmy się myśleć, że być człowiekiem to znaczy żyć godnie. W zdrowiu. W szczęściu. W poczuciu spełnienia. Czy przestaje być człowiekiem ten, kogo tych atrybutów ktoś brutalnie pozbawia?

Nie. Wierzę, że tak długo zachowujemy własne człowieczeństwo, jak długo jesteśmy w stanie dostrzec je w drugim człowieku. Każdy prosty gest - uśmiech, wyciągnięta dłoń, kromka chleba przełamana na pół, przytulenie i wspólnie uroniona łza, to jest właśnie człowieczeństwo. I to nasze człowieczeństwo nie jest czymś, co można kupić albo wykreować w laboratorium. A jednak jeśli coś ma na tym świecie sens, to przede wszystkim właśnie ono.

"Podsumowując, dusza to dla mnie (...) coś, czego w sensie fizycznym nie ma, bo nie posiada wymiarów ani innych cielesnych "przymiotów", ale obiektywnie istnieje."*

Przeczytałam to zdanie niewierzącego dziennikarza i ja, wierząca chrześcijanka, zgadzam się z nim głęboko. Właśnie w ten sposób jesteśmy stworzeni na Boże podobieństwo - jako istoty zdolne do miłości.  Być człowiekiem to znaczy po prostu - kochać drugiego człowieka, w tej nawet najprostszej formie, w uśmiechu, w geście, w drobnych aktach pomocy i współczucia. Zostawić po sobie ślad dobra. I jestem pewna, że nasze człowieczeństwo - nasza nieśmiertelna dusza - nie ginie i pomnaża się za każdym razem, gdy chcemy z niego zrobić dobry użytek. Gdy ofiarujemy je drugiemu człowiekowi.

Nie wiem, co będzie, ale wiem, że zło jeszcze nigdy na tym świecie nie wygrało i nie wygra - tak długo, jak długo zachowujemy nasze człowieczeństwo.

Dlatego róbmy, co możemy, żeby je pomnażać, właśnie teraz. Kochajmy, ile się da. Przebaczajmy, ile się da. Pomagajmy, ile się da. Nie dajmy sobie odebrać człowieczeństwa, nie dajmy sobie odebrać duszy.


____
*Marcin Prokop w S.Hołownia , M.Prokop "Bóg, kasa i rock'n'roll", Kraków 2011

Komentarze

  1. I tak to ma właśnie wyglądać. Wlejmy w ten świat własnie teraz, właśnie dziś, własnie jutro tyle miłości, ile się da, a może wtedy w tym naczyniu jakim jest świat, zło się po prostu już nie zmieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mader: Tak, też tak myślę - im więcej dobra, tym mniej zła. Może i nie możemy czynić rzeczy spektakularnych, ale małe dobro jest tak samo ważne i potrzebne, jak to wielkie i "od święta". A może i bardziej? :)

      Usuń
    2. Bożena to myśli, że bez tych małych dóbr nie ma żadnych dużych. I albo na co dzień się jest cżłowiek przyzwoity, albo nie. Trudno tak być super raz na jakiś czas.

      Usuń
    3. @Sekretarka Bożeny: O, i tu mi się przypomina taki wykład Marka Gungora o tym, jak kobiety i mężczyźni inaczej liczą tzw. punkty w małżeństwie ;) Prześmieszny, a dobrze pasuje do zdania Bożeny w kwestii dóbr małych i dużych. Czy Bożena może go zna?

      Usuń
  2. Przypomniał mi się Antoine de Saint-Exupéry:

    Czy nie le­piej byłoby za­miast tępić zło szerzyć dobro?

    Uścisk Synafio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @J: No właśnie tak! :)

      Uściski również :) :*

      Usuń
  3. Takie sytuacje, jak ta teraz na Ukrainie to pewnie dla nas sygnał ostrzegawczy. Wydaje nam się, że już jest ok, że człowik zrozumiał, że nic się nie stanie. I nagle grom z jasnego nieba. Grom, który pokazuje, że ZŁO nadal jest obecne, że przyjmuje coraz bardziej wyrafinowane formy, że jest tam, gdzie byśmy się wcale nie spodziewali. Masz rację, trzeba się ciągle mobilizować. Małe gesty, małe "miłości" okazane drugiemu człowiekowi. uśmiech, zainteresowanie. Siła w delikatności, pokorze i braku agresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Brommba: I w tym, żeby nie upadać na duchu, nie poddać się złu, które starszy. Ach, to wcale nie jest takie proste... Ale wierzę, że trzeba i że warto.

      :)

      Usuń
  4. Synafio, bardzo piękna i mądra notka, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Chuda: To ja dziękuję, że przeczytałaś i napisałaś :)

      Usuń
  5. chyba nauczę się tego tekstu na pamięć. bardzo on piękny i bardzo mądry.

    pozdrawiam,
    Karo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Karo: Dziękuję za tak miłe słowa :)

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Na mnie takim kubłem zimnej wody był tekst Anny Applebaum w Washingtonpost, w którym mówi o szczęśliwych ludziach na zdjęciach ślubnych z czerwca 1939. Jak bardzo się wszystko zmieniło dla tych ludzi wiemy teraz. Tekst http://www.washingtonpost.com/opinions/anne-applebaum-war-in-europe-is-not-a-hysterical-idea/2014/08/29/815f29d4-2f93-11e4-bb9b-997ae96fad33_story.html?hpid=z2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @K.G. Przeczytałam.

      I niestety myślę podobnie, jak autorka.

      Ale staram się nie tracić ducha, mimo wszystko! :)

      Usuń
  7. Synafio,już po raz kolejny Twoja notka zapładnia mnie do owocnej refleksji.Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Natalijka: I ja dziękuję, za to, że zaglądasz i czytasz :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni