O widzeniu

Mader zaprosiła mnie do takiej fejsbukowej zabawy, która polega na publikowaniu przez pięć kolejnych dni pięciu zrobionych przez siebie, czarno-białych zdjęć. Początkowo chciałam się wymigać, ale posądzona o tzw. wymówkozę (ehh... mam to, przyznaję!) honorem się uniosłam i - dołączyłam.

Pierwsze zdjęcie zrobiłam po prostu zza biurka, przez szybę. No, nie było to zachwycające. Ale w kolejnych dniach starałam się już patrzeć na rzeczywistość tak, żeby dostrzec coś "dobrego do zdjęcia". Podczas spaceru z dziećmi i w drodze do pracy rozglądałam się i układałam sobie wszystko w kadr. I w trakcie tych pięciu dni stał się taki mały cud. Nie to, żebym nagle nauczyła się robić zdjęcia, bo nie nauczyłam się. Ale patrzeć! Patrzeć się nagle nauczyłam! Wydawało mi się, że ja patrzeć raczej umiem - zawsze mnie zachwycał piękny kolor jesiennych liści, błękitne niebo, zachód słońca. Tyle że w kolorze łatwo jest się zachwycać, a w szarościach - o wiele trudniej. Tymczasem nawet w tych szarościach udało mi się zobaczyć tyle pięknych rzeczy. Tyle ciekawych szczegółów. Tyle poruszeń serca.

I pomyślałam sobie - jak wiele zależy od nas samych. Wiem przecież, że nie wszystko. Ba, wiem, że w zasadzie na bieg wypadków wpływ mamy niewielki. Ale już na nasze patrzenie, na widzenie świata - ogromny! I gdy się patrzy tak, żeby zobaczyć piękno, to ono staje się dla nas widzialne. Mam nadzieję, że nauczę się widzieć go coraz więcej.

A moje widzenie i patrzenie przez te kilka dni dało owoc taki. Nie jakiś mocno zachwycający, ale w każdym razie - mój własny :) I z Wami się dzielę :)


sobotni spacer z Dziewczętami
 
Giganna
Dziobalinda ogląda "uwolnioną" książkę - po rosyjsku ;)
nasz luterski kościół

ul. Bagatela

Łazienki


poranny spacer w drodze do pracy
a na koniec trochę koloru - sam kolor w zasadzie :)

Komentarze

  1. Pięknie patrzyłaś! :-)

    Ja również, dzięki fotografowaniu nauczyłam się patrzeć i widzę świat zaczarowany :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ewarub: Dziękuję! Na Twoich zdjęciach świat jest rzeczywiście zaczarowany :) Bardzo mi się podobają i wprawiają mnie w lekkie rozmarzenie :)

      Usuń
  2. zdjęcie z pałacem kultury jest pierwsza klasa! wszystkie zdjęcia ładne. kościół na Puławskiej też wyjątkowo ładnie wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Natalijka: Ha, wiedziałam, że od razu zlokalizujesz! ;) Dzięki :)

      Usuń
  3. :)) mnie się pałac najbardziej podoba
    no i teraz, dzięki Tobie, ja też się uczę patrzeć :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysł na patrzenie. Przez wiele lat, zanim pojawiły się idiotenkamery i tanie kolorowe klisze, jeszcze przed aparatami cyfrowymi, robiłom wyłącznie czarnobiałe zdjęcia. Uroku przedsięwzięciu dodawał fakt, że trzeba było najpierw kilka klisz wypstrykać, żeby się opłacało rozstawiać ciemnię i zarywać noc, więc obrazy, które się w tej ciemni pojawiały były często dość nieoczekiwane. Dziękuję, że mi to przypomniałaś.
    A zdjęcia bardzo ładne, w zwłaszcza mój ulubiony warszawski budynek ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @DodoTheBird: Ja jeszcze pamiętam, jak mi jeden operator filmowy opowiadał, że kiedyś, jak się filmy grało na prawdziwej taśmie filmowej, to ta taśma nie była tania i łatwo dostępna, więc trzeba ją było oszczędzać. Nie można sobie było kręcić wszystkiego, " a potem się coś wybierze". Robiło się filmy z dużą dyscypliną wewnętrzną i np. operator potrafił robić montaż wewnątrzkadrowy. Ach, tak mi się przypomniało, dygresyjnie :)

      Czy Twój ulubiony warszawski budynek to PKiN? ;)

      Usuń
    2. Ja też robiłom zdjęcia z dużą dyscypliną wewnętrzną i tak mi zostało nawet przy cyfrowych.
      Ulubiony PKiN, a jakże. Ma taki przyjemny kształt... ;>

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni