Hańba! Dramat! Targowica!
Odbyłam właśnie podróż sentymentalną do korzeni, czyli do miasta, gdzie się urodziłam, gdzie urodzili się moi rodzice i gdzie jest grób mojego taty, gdzie mieszkają moi dziadkowie (wszyscy w komplecie, i jedni i drudzy). Ponieważ podróż była brzemienna w refleksje, pozwolę sobie odłożyć relację na potem. Póki co jest poniedziałek, więc w dobrym tonie jest się wścierwić. Ja się wścierwiłam już wczoraj, bo „dwa razy się wścierwia kto szybko się wścierwia”. Czy jakoś tak. Otóż wracałam do domu pociągiem pospiesznym w towarzystwie uroczej pary w średnim wieku. Że pani panu czytała na głos dowcipy z Angory, to jeszcze zniosłam jako tako (choć tylko dlatego, że w myślach rewanżowałam się pani przywiązując ją do krzesła i czytając jej w nieskończoność Anabazę Ksenofonta). Ale potem pani wyjęła Super Express. Super Express miał okładkę. Okładka była zwrócona ku mnie. Okładka oświadczała mniej więcej co następuje: Polska znowu została sama! Rosja i Niemcy ponad naszymi głowami budują gazociąg!...