Reklama dźwignią handlu
Wybrałyśmy się z Dziobalindą na tzw. bazarek (gdyż mamy to szczęście mieszkać w pobliżu prawdziwego bazarku, będącego na wyginięciu staropolskiego gatunku centrum handlowego, moi mili). Zdążałyśmy w poszukiwaniu warkoczy czosnkowych oraz pomidorów na obiad, gdy na naszej drodze stanął pan z wózkiem wypełnionym suszonymi przyprawami.
-Pani kupi majeranek dla męża! - krzyknął do mnie radośnie.
Że jak? Dla męża? Czemu dla męża? Tak mnie to zastanowiło, że aż stanęłam.
- Czemu dla męża? - pytam.
- A co, będzie mu pani pieprz dawać? - odparł on.
No prawda. Na taki argument brak mi było odpowiedzi.
Kupiłam majeranek. Dla męża.
-Pani kupi majeranek dla męża! - krzyknął do mnie radośnie.
Że jak? Dla męża? Czemu dla męża? Tak mnie to zastanowiło, że aż stanęłam.
- Czemu dla męża? - pytam.
- A co, będzie mu pani pieprz dawać? - odparł on.
No prawda. Na taki argument brak mi było odpowiedzi.
Kupiłam majeranek. Dla męża.
Piękna historia! :D
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, kiedy wróciłam do domu, okazało się, że majeranek rzeczywiście mi wyszedł, więc zakup okazał się potzrebny. Bo mój mąż naprawdę lubi majeranek :)
OdpowiedzUsuńa majeranek to taki lepszy pieprz czy co?
OdpowiedzUsuńEerpse.ona - > Nie wiem, a może majeranek to afrodyzjak jest? A my nic o tym nie wiemy? ;)
OdpowiedzUsuńbo to może prorok jakisik był cy co? ;-)
OdpowiedzUsuńMiguel -> Ni chybi prorok! Jakbym wiedziała wcześniej, to bym do niego poszła obstawiać mundialowe zakłady ;)
OdpowiedzUsuńAż żałuję, że mnie u Twego boku nie było, by mu dać stanowczy odpór!
OdpowiedzUsuńKallipygos - > No ale pozbawiłbyś mego męża majeranku? ;)
OdpowiedzUsuń