Reklama dźwignią handlu

Wybrałyśmy się z Dziobalindą na tzw. bazarek (gdyż mamy to szczęście mieszkać w pobliżu prawdziwego bazarku, będącego na wyginięciu staropolskiego gatunku centrum handlowego, moi mili). Zdążałyśmy w poszukiwaniu warkoczy czosnkowych oraz pomidorów na obiad, gdy na naszej drodze stanął pan z wózkiem wypełnionym suszonymi przyprawami.

-Pani kupi majeranek dla męża! - krzyknął do mnie radośnie.

Że jak? Dla męża? Czemu dla męża? Tak mnie to zastanowiło, że aż stanęłam.

- Czemu dla męża? - pytam.

- A co, będzie mu pani pieprz dawać? - odparł on.

No prawda. Na taki argument brak mi było odpowiedzi.


Kupiłam majeranek. Dla męża.

Komentarze

  1. Co ciekawe, kiedy wróciłam do domu, okazało się, że majeranek rzeczywiście mi wyszedł, więc zakup okazał się potzrebny. Bo mój mąż naprawdę lubi majeranek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a majeranek to taki lepszy pieprz czy co?

    OdpowiedzUsuń
  3. Eerpse.ona - > Nie wiem, a może majeranek to afrodyzjak jest? A my nic o tym nie wiemy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bo to może prorok jakisik był cy co? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miguel -> Ni chybi prorok! Jakbym wiedziała wcześniej, to bym do niego poszła obstawiać mundialowe zakłady ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż żałuję, że mnie u Twego boku nie było, by mu dać stanowczy odpór!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kallipygos - > No ale pozbawiłbyś mego męża majeranku? ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni