O Okruchach Dobra
Spontanicznie pojawiła mi się w głowie miniseria Okruchy Dobra. Jestem bowiem głęboko przekonana, że Dobro to nie tylko wielkie gesty i heroiczne czyny, ale także codzienne, drobne zdarzenia, uśmiechy, pomocna dłoń czy nawet powstrzymanie się od sarkastycznego komentarza. I wcale nie musimy mieć wielkich funduszy i sił Herkulesa, każdy z nas może pomnożyć trochę Dobra codziennie. Ja wciąż widzę dużo Dobra, mimo trudności, tragedii, smutku, szukam tego Dobra i znajduję. A Dobro jak plastikowe torebki - tu mały kawałek, tam mały kawałek, i zaraz się zbiera wieeeeelka góraaaa. Z plasitku staram się rezygnować już od jakiegoś czasu, a tymczasem wrzucam mój poranny okruch. Mam teraz pracujący weekend (zjazd egzaminacyjny na uczelni) i zaczynamy od 8:00 rano. Uprawiam więc o świcie znaną chyba wszystkim dyscyplinę olimpijską „bieg przez śnieg do autobusu”. Takoż dziś biegłam przez zaspy do autobusu, który już stał na przystanku od jakiegoś czasu, a ja wiedziałam, że moje szanse są ni...

tercjan :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tercjan! Jeszcze bardziej chyba zapomniany, a brzmi cudnie :)
OdpowiedzUsuńmnie się kojarzy z Terencjuszem :)
OdpowiedzUsuńNo, J., teraz to żeś mię trafiła w miękkie podbrzusze! Gdyż właśnie dziś wspominałam Terencjusza w rozmowie o tym, jak to serial amerykański Sunset Beach :D posiadał wszystkie stare dobre motywy z wczesnej rzymskiej komedii. Bardziej z Plauta, jednakowoż Terencjusza nie mogło w tej rozmowie zabraknąć.
OdpowiedzUsuńJak widać prana dzisiaj rozlewa się szeroko po kraju :D
wczesne rzymskie komedie to jest rzecz cudowna, zważywszy na język (głównie Plauta). Poza tym komizm też niezgorszy.
OdpowiedzUsuńniech się rozlewa ! :)
Co do języka , to tak, Plauta poważam wielce, bo język miał jędrny i - że tak powiem - pulsujący życiem. Ale komizm wolę Arystofanesa, przyznam się.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze ja męki cierpiałam przy Chmurach i nie rozumiałam wielu miejsc :)
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu za tłumaczenia ;)) Dopiero przekłady pozwoliły mi dostrzec komizm ... :D
A ja właśnie Chmury bardzo lubię, z Chmur pochodzi jedno z moich ulubionych słów: antapoperdo: pierdzieć w odpowiedzi na coś!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek też wolę czytać w przekładzie, bo ja jestem jednak latynistką, greka to u mnie z musu, a nie z miłości :)
bo miłość do greki to jednak wymagająca mocno jest i trudna :) Ja w tej chwili to już trudno powiedzieć czym jestem ;) ale kiedyś miałam dylemat i jednak (jednak!) wolałam grekę, a głównie Platona. I Homera :)
OdpowiedzUsuńNo to prawda, nawet u nas był taki pogląd, że łacina to język wieśniaków i żołdaków ;) Cóż, kiedy ją kocham miłością wielką, a greka zawsze była dla mnie zbyt wyrafinowana :D
OdpowiedzUsuńAczkolwiek Platon był mi wielką inspiracją swojego czasu, dowody tutaj: http://ifp.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?34362