Tło plik wektorowy utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com Tak już mam, że odkąd pamiętam, nie lubiłam gier zespołowych. Nigdy nie należałam do żadnej drużyny - ani w sporcie, ani w żadnej innej dziedzinie. Nigdy nie poznałam tego podobno bardzo przyjemnego uczucia, kiedy "my wygrywamy" a "oni przegrywają". Nigdy nie czułam się pełnoprawnym członkiem "tych, którzy mają rację" - choć czasem dałam się porwać przyjemnej iluzji. Zwłaszcza, kiedy byłam młodsza, łatwiej było mi oszukiwać siebie samą, że wiem lepiej, że mam odpowiedzi, a już zwłaszcza, że rozumiem i mam prawo osądzać motywacje innych. Byłam gotowa krzyczeć hasła i iść z pochodem na barykady. Dziś już nie. Dziś nawet wtedy, gdy jestem pewna tego, co myślę na dany temat, nie czuję, że „gram w czyjejś drużynie” – mogę odpowiadać jedynie indywidualnie za samą siebie. Im jestem starsza, tym trudniej mi się oszukiwać. Piszę to z pewną goryczą, bo wraz ze świadomością, że wcale ni...
Cieszę się bardzo :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńco spotkam myślącego chrześcijanina, to luteranin, już, albo za chwilę...
OdpowiedzUsuń@b. No ja znam kilku zaangażowanych, świadomych i myślących katolików. Tylko to myślenie często idzie w innym niż moje kierunku, no bo parę fundamentalnych różnic między nami jest. Ale przy zachowaniu wzajemnego szacunku idzie się porozumieć :)
OdpowiedzUsuńA do luteran zapraszam dla samej możliwości poznania tych "innych" :)
rzucić okiem, owszem. Ale zgłębiać - jednak nie. Coś mi jakby, jak porzucić swoją starą, bo stara i niedomaga.
OdpowiedzUsuń@B. Myślę, że można na spokojnie poznawać "innego" bez porzucania swojej wiary. Gdyby było inaczej, miałabym w okół siebie samych luteran ;) Że nie mam, to chyba nie muszę dodawać :)
OdpowiedzUsuńNatomiast że masz takie odczucie, to rozumiem i nie dziwę się. Ma je nawet moja deklarująca się jako niechrześcijanka mama. Toteż do zgłębiania nie namawiam nigdy nikogo. Że ja sama jednak zupełnie inaczej to widzę, to też pewnie nie muszę dodawać, ale to jest jeden z tych tematów, na które nie muszę rozmawiać, właśnie z szacunku.