Jak nie urok...
... to sraczka ospa.
Szefowie moi popadli w ekstazę, gdy dwa dni po powrocie ze zwolnienia zadzwoniłam z informacją, że idę na kolejne zwolnienie. Zerwali z siebie służbowe przyodziewki i osłonięci jedynie hawajskimi wieńcami odtańczyli na środku biura taniec radości i szczęścia, śląc mi życzenia wszelkiej pomyślności.
Dziecko moje jest w fioletowe kropki. Ja jestem w fioletowe rozległe plamy, gdyż najwyraźniej nie umiem posługiwać się gencjaną. Miotam się po domu wśród okruchów ciasta, torów kolejowych, sterty prania i statków do zmywania ("Gdzie ta kejaaaaaaaaa, a przy niej ten jaaaaacht" - doszły mnie z okolic zlewowych śpiewy zamieszkałych w zlewie koczowniczych plemion). Jeszcze chwila, i zacznę śpiewać, bić się owczym pęcherzem i sypać pierze z balkonu.
Ogólnie zatem jest bardzo fajnie. Rzekłabym nawet - kulsko.
Szefowie moi popadli w ekstazę, gdy dwa dni po powrocie ze zwolnienia zadzwoniłam z informacją, że idę na kolejne zwolnienie. Zerwali z siebie służbowe przyodziewki i osłonięci jedynie hawajskimi wieńcami odtańczyli na środku biura taniec radości i szczęścia, śląc mi życzenia wszelkiej pomyślności.
Dziecko moje jest w fioletowe kropki. Ja jestem w fioletowe rozległe plamy, gdyż najwyraźniej nie umiem posługiwać się gencjaną. Miotam się po domu wśród okruchów ciasta, torów kolejowych, sterty prania i statków do zmywania ("Gdzie ta kejaaaaaaaaa, a przy niej ten jaaaaacht" - doszły mnie z okolic zlewowych śpiewy zamieszkałych w zlewie koczowniczych plemion). Jeszcze chwila, i zacznę śpiewać, bić się owczym pęcherzem i sypać pierze z balkonu.
Ogólnie zatem jest bardzo fajnie. Rzekłabym nawet - kulsko.
To pewnie lekko nie na miejscu pocieszać Cię w tym stanie, ale to i dobrze, że Dziobalinda przejdzie ospę jako dziecko... Bezpieczniej dla niej.
OdpowiedzUsuńJa z własnego dzieciństwa mam bardzo miłe wspomnienia z ospą. Pamiętam, że w przychodni wszyscy się nade mną litowali [na zasadzie - jaka urocza biedna dziewczynka, ma ospę, będzie cała w kropki,oj ty biedacwto...] - a sama choroba nie była uciążliwa, nie musiałam brać zastrzyków, a wszyscy się ze mną cackali. Z perspektywy dziecka - ospa była naprawdę kulska :)
super, że teraz, przedmówczyni ma rację.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek zajebiście to upierdliwe, Młoda moja (pamiętam jak dziś..) rozpoczęła ospę 2 grudnia zeszłego roku, by ją sfinalizować w okolicach 20. Przynajmniej miałam niski rachunek za przedszkole wtedy :PP
Naćpaj Dziobalindę Heviranem, i smaruj, smaruj .. (najgorszy syf Łucja miała w buzi. No i we włosach... bosz...)
Czym się :*:*
i pisz, chętnie się nad Toba pochylę i poużalam :)) :**
@Dragonella: Wiem ci to ja, że lepiej teraz niż potem :) Ja swoją ospę przeszłam też mniej więcej w tym wieku i pamiętam, że mama mi zupki miksowała :) Toteż użalam się bardziej nad sobą ;)
OdpowiedzUsuń@J: Poużalaj się, proszę :)
chodź, pogłaszczę po główce ...
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna i bardzo cierpliwa, pamiętaj ;)) Mantruj :)) inaczej bedzie cieżko :))
cmok cmok w czółko :*:*
Uroki macierzyństwa :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci złapały ospę (najpierw 2 za tydzień trzeci), pierwszego dnia, kiedy po latach poszukiwań (no może nie intensywnych) dostałam pierwszą pracę w UK i zamiast cieszyć się, że wreszcie ktoś mnie zechciał - włosy rwałam z głowy. Ale Anglicy są wyluzowani - ale jak widzę, twoje szefowstwo też ;-P
@Super-teacherka: Coś mnie się zdawa, że Anglicy jednak bardziej wyluzowani są ;)
OdpowiedzUsuńspoko posty. miło sie czyta.
OdpowiedzUsuń@Fylypek: A dziękuję :)
OdpowiedzUsuń