Żegluga domowa
Strudzony małżonek po wielu wędrówkach powrócił na łono rodziny, a tymczasem ja dopiero po jego powrocie zaczynam pruć tkany przez ostatnie 2 tygodnie kilim (w zasadzie to makatkę) pt. "Jestem dzielna i daję sobie radę". Gdyż albowiem teraz, gdy już się czuję bezpieczna i zaopiekowana, dotarło do mnie, że w ostatnim czasie działałam w trybie awaryjnym. Co mnie mocno wyczerpało jednak. Taka ze mnie Penelopa, jaka z naszego Okrągłego Osiedla Itaka. Kieszonkowa.
Po tygodniu w domu Topik je i tyje koncertowo, Dziobalinda zaś walczy z całą gamą sprzecznych emocji. Sekunduję jej w tym dzielnie, gdyż i mnie emocje kotłują się w głowie - od euforii po strach, od zdziwienia po dziwaczne próby działania "po dawnemu". Jednak co by nie mówić, przeszliśmy jako rodzina do następnego etapu i wszyscy musimy się teraz jakoś w nim odnaleźć. Żeglujemy więc dalej w nieznane, momentami targani objawami morskiej choroby, ale bardzo ciekawi, co nas w tej żegludze jeszcze spotka.
Jak powiedziała mama kolegi mego małżonka, zastawszy swe mieszkanie w totalnym chaosie po tym, jak przez kilka tygodni funkcjonowało jako plan filmowy: "No cóż, najważniejsza jest przygoda." Zbieram zatem siły na tę nową przygodę. Ahoj!
Po tygodniu w domu Topik je i tyje koncertowo, Dziobalinda zaś walczy z całą gamą sprzecznych emocji. Sekunduję jej w tym dzielnie, gdyż i mnie emocje kotłują się w głowie - od euforii po strach, od zdziwienia po dziwaczne próby działania "po dawnemu". Jednak co by nie mówić, przeszliśmy jako rodzina do następnego etapu i wszyscy musimy się teraz jakoś w nim odnaleźć. Żeglujemy więc dalej w nieznane, momentami targani objawami morskiej choroby, ale bardzo ciekawi, co nas w tej żegludze jeszcze spotka.
Jak powiedziała mama kolegi mego małżonka, zastawszy swe mieszkanie w totalnym chaosie po tym, jak przez kilka tygodni funkcjonowało jako plan filmowy: "No cóż, najważniejsza jest przygoda." Zbieram zatem siły na tę nową przygodę. Ahoj!
Dzielna Dziobalinda :D
OdpowiedzUsuńDzielny Topik :)
Dzielna Synafia <3
i Dzielby Małżonek ;)
@Salomea: I dzielna Salomea, co na ratunek zawsze pospieszy :*
Usuńpodziwiam szczerze ;)
OdpowiedzUsuńi jeszcze nazywasz to przygoda ;)) hmmm:):*
odpowiem Ci tu na komentarz z Kaprysów:
tak, jesteśmy na etapie,że dotarło. Dotarło to że sens jest żaden, chociaż mogłabym nazwać to miłością. Ot. Taka jasność na koniec. Całuję :**
@J: Jeszcze nie ma za co podziwiać ;)
UsuńCałuję również i na priv piszę :*
Twoje notki przypominają mi "Ziele na kraterze" :D
OdpowiedzUsuńhttp://wkinieinafotelu.blogspot.com/
@Kasia: Bardzo dziękuję - porównanie do Wańkowicza to dla mnie olbrzymi komplement! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTekst mamy kolegi bardzo mi się spodobał :-)
OdpowiedzUsuńJa, na szczęście, przygodę z dwójką małych dzieci mam już dawno za sobą. Ale dobrze pamiętam, że łatwo nie było i dużo sił i cierpliwości Ci życzę. I pamiętaj, że dzieci szybko rosną, nawet własne ;-)))
@Ewarub: Nawet nie wiesz, jak bardzo było mi dziś trzeba Twojego komentarza! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńO, cieszę się, że ociupinkę pomogłam :-)
UsuńRozumiem Cię doskonale, że jesteś zmęczona, zagoniona i ogłupiona, niestety. Ja przynajmniej mam przede wszystkim takie wspomnienia, a mój mąż (i na prawdę mi dużo pomagał) wspomina dzieciństwo naszych dzieci z rozrzewnieniem ;-) Ale wiadomo, że matka ma trudniej, bo jest z dziećmi całą sobą i trudno jej odpuścić choć na moment. Naucz się odpuszczać! Idealna nie będziesz, bo nie musisz!
Kochana, pewnie, że skrajne emocje. Dziobalindę tulaj (wiem, że tulasz, ale i tak napiszę) i nie zdziw się, jak zaliczy skok rozwojowy, tylko, że do tyłu. Potem jej przejdzie. I daj się sobą zaopiekować, zluzuj teraz trochę :)
OdpowiedzUsuńHa, taka jestem mądra z boku, a jak przyjdzie w listopadzie moja kolej, będzie panika na 24 fajerki!
Ściskam Was wszystkich!
Gratulacje! Mimo wielkich zmian na pewno będzie pięknie i wyjątkowo. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń