Jesień nadeszła na dobre. Liście zaczęły się w końcu żółcić i czerwienić. Poranki zrobiły się więcej niż rześkie, a wieczory rozkosznie melancholijne. Codziennie strzępki myśli przebiegają mi wraz z wiatrem po głowie, ale ulatują gdzieś szybko. Nic mądrego nie zostaje. Tylko zachwyt, ten sam od lat, nad spokojnym, majestatycznym, jesiennym pięknem. Nad kolorem bakłażana. Nad złoceniami koron drzew. Nad zapachem liści. Nad delikatną koronką zamglonego jesiennego powietrza. A ja się tymczasem starzeję. Coraz więcej mam w sobie pragnienia, żeby usiąść i patrzeć, bez chęci rozumienia za wszelką cenę, bez chęci kontroli. Coraz gorzej znoszę hałas, bałagan i pośpiech. Coraz trudniej mi spiąć w całość różne, czasem mocno odmienne potrzeby, pragnienia, obowiązki. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam z czegoś zrezygnować. Czy przypadkiem nie tracę z oczu czegoś ważnego. Czy nie wpadłam w jakąś koleinę, z której boję się zboczyć tylko dlatego, że mam silnie rozwiniętą potrzebę byc
Nieudane wypieki to na pewno wina drożdży;-P
OdpowiedzUsuńZ tych samych drożdży wyszły mi dobre racuchy i złe bułeczki. Więc nie wiem ;)
Usuńkomentarz cudny. Ciasta na pizzę nie da się schrzanić. To drożdże jakieś lewe :)))
OdpowiedzUsuń@J: To była pizza bez drożdży ;) A ja schrzaniłam, bo mi się ubzdurało, że 2 szklanki mąki to pół kilo mąki :P
Usuńpociesz się, że są tacy, którzy nic nie potrafią upiec...
OdpowiedzUsuń@Magda Fou: Sama do nich długo należałam :D
Usuń:-) Co racja to racja!
OdpowiedzUsuń@Broszki: Ano! :)
UsuńTakie fajne babeczki to dlatego, że są z dobrych jajek!
OdpowiedzUsuńchciałoby się kliknąć "Lubię to!";-)
Usuń@Ania: Tak jak Magda, też mam ochotę kliknąć "lubię to" :) Mężowi przekażę te komplementa, a Tobie to chyba fanpage na FB trzeba zrobić :)
Usuńfajny mąż! :) a w kuchni czasem nie wychodzi, jak to w kuchni (mnie na przykład przez lata zupełnie nie wychodziło odgrzewanie - jednak wstawianie czegoś na gaz i zabieranie się za książkę się nie sprawdza :]).
OdpowiedzUsuń@samprasarana: Ale rozumiem tę pokusę - zawsze biorę sobie książkę do smażenia placków ;)
UsuńTamburynka: Babeczki wyszły Ci wyśmienite! Daj przepis ;)
OdpowiedzUsuń@Tamburynka: To była wielka improwizacja ;)
UsuńImprowizacja? Aż chce się pofantazjować, co tam oprócz tych jajek było...
UsuńAch, Synafia czekam bardzo na nowy post, bo tu mina na minie i niechcący coś głupiego napiszę! O oleju, cukrze, śmietanie i bóg jeden raczy wiedzieć, o czym jeszcze.
Nie wszystko w życiu wychodzi -jak wyjdzie następnym razem będziesz uszczęśliwiona -jakby wychodziło zawsze, zaczęłoby nudzić!;)
OdpowiedzUsuńA mąż na 5!:)
@Miśka: Racja! Toteż jestem uszczęśliwiona, że właśnie wyszła mi szarlotka :)
UsuńA co ja mam powiedzieć- od kiedy założyłem i zacząłem pisać swój blog miałem zaledwie cztery komentarze przy 1273 oglądających- piszę dalej. Rób tak samo i piecz; powodzenia z wysepki Niue :-)
OdpowiedzUsuń@Limerysta: Będzie lepiej :)
Usuń